
Takie poranki pojawiają się same. Jedziesz w miejsce, które odwiedzasz od lat i widzisz scenę, której przez lata nie miałeś okazji zobaczyć. Aktorzy jakby sami się reżyserowali. Sami się ustawiają i nie pozostaje Ci nic innego, jak stojąc po kostki...