Dziedziczenie to chyba dość skomplikowany proces. Reguł ponoć nie ma, chociaż od lat staramy się je oszacować z jakimś tam prawdopodobieństwem. A że statystyka rządzi obecnie światem, to są tacy, co postanawiają usunąć osobie zdrowe (jak dotąd) organy, bo matka, babcia lub ktoś pokolenie wcześniej chorował. No i jest szansa, że nas to trafi. Cóż. Wybory ludzkie dotyczące własnego ciała pozostawiam właścicielom organów.
Gorzej jest trochę z cechami psychicznymi. Nie wiem czy dobrze to określam. Chodzi mi o talenta. Czy tata malarz jest w stanie przekazać swój wrodzony talent dziecku? Pisarz? Poeta? Wreszcie… fotograf?
Trudno to stwierdzić, bo we wszystkich tych talentach jest duża doza rzemiosła, którego ktoś jest się w stanie nauczyć lub nie. Gdy do tego dojdzie, tak często wspominana przeze mnie iskra boża, to mamy mistrza.
O Patrick’u Demarchelier słyszeliście wszyscy, ale o Victorze Demarchelier ?! :) Ja mało. Czy odziedziczył talent po ojcu? Zapewne trudno to jakoś jednoznacznie stwierdzić, ale przyznam, że wstydzić się nazwiska nie musi robiąc takie zdjęcia jak na stronie. Naprawdę rzetelna robota. Polecam.
Vogue Paris, fot. Victor Demarchelier
Często problemem jest to, że syn/córka zajmując się tym samym obszarem twórczości, co rodzice, jest w sumie na straconej pozycji, bo zawsze będzie do rodzica porównywany – czy lepszy/gorszy, czy wtórny, czy powtarza to samo itd. Tylko niektórym udaje się z tego wyzwolić, a to właśnie dzięki pracy i jednak jakiemuś tam talentowi. Przykładem (z filmu, bo to obszar mi lepiej znany) jest np. Xawery Żuławski, który choć na świecie nie jest i pewnie nigdy nie będzie tak znany jak ojciec, to jednak traktowany jest już jako twórca autonomiczny, bez odnoszenia się do filmów Andrzeja Żuławskiego. Podobnie jest z Sophią Copollą. Na innym biegunie jest Jennifer Lynch, córka Davida Lyncha, także reżyserka, o której jednak mało kto słyszał, a jej filmy krytycy zgodnie określają jako beznadziejne i można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że gdyby ojciec nie był ich producentem, to nigdy nie ujrzałyby światła dziennego.
Z drugiej strony np. w malarstwie były całe pokolenie utalentowanych ojców, synów, a czasem i więcej pokoleń – Vermerowie, Brueghelowie, Malczewscy itd.
Jak widać na zlinkowanych poniżej obrazkach współpraca rodzinna układa się nader owocnie :)
http://www.tumblr.com/tagged/patrick-and-victor-demarchelier