Nie ma co gadać. Nawet jeśli zarzekałeś się kiedyś, że nie zarejestrujesz się na Naszej Klasie, to pewnie po miesiącu to zrobiłeś. Potem przyszła era ‘fejsbóg’ i też zarzekałeś się, że nie będziesz tam świecił swoimi zdjęciami z imprez, a teraz otagowany pewnie jesteś na 100 zdjęciach. Dokładnie temu samemu mechanizmowi podlega Instagram. Też mówiłeś: “Oj nie, to jest chłam, amatorka. Same przefiltrowane fotki. Z niczego robi się sztukę!”
I co? I okazuje się, że już ponad 1.2 mln Polaków używa Instagram. Jeszcze w styczniu 2013 roku było to “jedynie” 500 tys. Robi wrażenie.
Założyłem konto na Instagram dawno temu. Pierwszym powodem była chęć poznania nowinki. Innym, fakt, że oglądanie wówczas fotek na Instagram było możliwe tylko po rejestracji, zresztą tak jest chyba do dzisiaj. Potem dopiero pojawiły się serwisy typu statigr.am, które publikują fotki z Instagram bez konieczności logowania. Kolejnym powodem, który pojawił się później było sprzęgniecie Instagram z popularnym Blurb i możliwość kilkoma kliknięciami zrobienia sobie albumu foto bez zbytniego wysiłku graficznego. Dalej poszło już lawinowo…. korzystam z InDesign wiec wtyczka z Blurb pozwala mi edytować i tworzyć kolejne albumy. Itd, itp…
Połączenie Instagram i ‘fejsboga’ domknęło integrację platform i po prostu już zostałem.
Nie ukrywam też, że mnie akurat bardzo podoba się fotografia tworzona przez te wszystkie appki smartfonowe. Po prostu mi się podoba. A jak wsiąkłem w to głębiej, to się okazało, że można zupełnie spokojnie znaleźć autorów/fotografów, którzy robią fenomenalną robotę za pomocą “telefonów”. I wcale nie chodzi wyłącznie o filtry… po prostu zmienili narzędzie. Zdjęcia robią dalej.
Informacja o wzroście liczby użytkowników Instagram zbiegła się z danymi, które opublikowało “japońskie stowarzyszenie producentów foto” (CIPA) o olbrzymim spadku dostaw aparatów do dystrybutorów. W klasie kompaktów wysłano o prawie 50% mniej sprzętu niż rok temu. Lustrzanek dystrybutorzy zamówili o 18% mniej. Ogólnie, dostarczono trochę ponad 40% mniej aparatów na rynek. Wszystko się zgadza. Postęp napiera.
A teraz może trochę o fotografii. Co ilość użytkowników Instagram ma wspólnego z fotografią – zapyta na pewno jakiś zapalony koreksowy krętacz :) A no w sumie nic. Jeśli bowiem uznać, że każdy kto ma konto tamże jest fotografem, to… w sumie zaczynam drżeć. Oczywiście, tutaj wchodzimy w dyskusję akademicką, kto jest fotografem. Potem pojawi się termin, kto jest “prawdziwym fotografem”, by zaraz przejść do “zawodowych fotografów”, “freelancerów” itd… Nie zapuszczajmy się tak daleko. Zostańmy przy zwykłym Kowalskim, który ma smartfona, którego dostał za 1zł od sieci i od razu połączony jest z Instagram. Robi zjecie ekranu komputera (to znamienne, ale jak przeszukuje profile i docieram do pierwszego opublikowanego zdjęcia (taki test pewnie) danego użytkownika, to zazwyczaj jest to ekran komputera lub… kot). Swoją droga to gotowy pomysł na wystawę dla “nowych dokumentalistów” – zrobić wystawę z pierwszych zdjęć użytkowników na Instagram. Wow… efekt murowany. Oczywiście sfotografować należałoby ekran swojego laptopa, na którym te zdjęcia wyszukamy i NIE pytać o zgodę na ich publikację. To ważne. Ostatnio pytanie o zgodę jest passe!
Wracając do Kowalskiego. Zrobi te zdjęcie i potem robi różne inne fotki rodzinne, samochodowe z okna, widok nieba z filtrem, bez filtra, stopy swoje na chodniku z poziomu cycków itd. Czyli spróbuje wszystkiego, co…. widział wcześniej na Instagram. I to jest klucz! Otóż… wszystko to, co nie jest powieleniem tego, co widzieliśmy na Instagram – jest fotografią! Proste prawda!?
I gdyby tak pokusić się teraz o wróżenie, to zakładam, że z tych 1.2mln użytkowników Instagram, jedynie około 1000 to fotografowie. No… dobra… 1500.
Zapraszam wszystkich fotografów na Instagram. Świetna zabawa z możliwością zrobienia świetnych zdjęć. I nie dajcie się przekonać, że na Instagram jest sam chłam. To nieprawda! Można wręcz poszerzyć horyzonty!
Śledzę na Instagram m.in:
http://instagram.com/leethatch#
http://instagram.com/greatarsenal#
http://instagram.com/mishobaranovic#
http://instagram.com/jaredchambers#
http://instagram.com/theseventhshore#
http://instagram.com/joachimladefoged#
i oczywiście Koci: http://instagram.com/koci# , którego śledzą chyba wszyscy :)
Śledź i mnie:)
Śledzę na Instagramie wyłącznie fotografów. Znajomych, mniej znajomych, a także członków Magnum i innych zasłużonych agencji. Niestety, konwencja estetyczna Instagrama jest tak silna, że nawet takie tuzy jak David Alan Harvey jej ulegają, a inni jak John Vink po prostu z niego znikają. Instagram jako nośnik fotografii to moim zdaniem nieporozumienie. Nie to medium, nie ta forma prezentacji, nie to towarzystwo. To jak publikacja swoich fotografii na tackach w McDonaldzie. Instagram to doskonały publiczny notatnik, brudnopis. Udowadnia to każdym wrzutem Alec Soth -> http://statigr.am/viewer.php#/user/440593206/
A ja naiwnie myślałem, że śledzę Instagram dla fotografii, anie dla fotografów :) I znajduję świetne fotografie. Powiadasz, że jako notatnik się sprawdza… a cóż obecnie nie jest notatnikiem…? Prestiżowe ‘samowydanie się’ i powieszenie w galerii jak czyni to nurt zapewne ulubiony Twój sputnikowy..? :)
Proponowałęś mi ostatnio ciekawa dyskusję u Wilczyka odnośnie tego CIŚNIENIA młodych reporterów, dokumentalistów na galerie. Bo tam PRAWDZIWA fotografia.. wisi. Zawisa.
Nie zgadzam się.
Niestety już się nie da. I myślę, źe te notatniki jak piszesz są dużo lepsze niż fotografia publikowana w ‘onlajnowych’ wydaniach wszystkich polskich gazet, z Twoją ulubioną gazetą na czele :)
Jedyne zdjecia gazetowe jakie ogladam to Lens od NYT. Nie wiem o co dokladnie do mnie pijesz, bo to przeciez powszechna wiedza, ze w polskiej prasie codziennej juz dawno nie ma fotografii tylko wypelniacze graficzne. Nie mam ulubionych gazet.
Fakt, Milach publikuje strony ze swojego Moleskina jako prace, jednak mowiac notatnik mialem na mysli ulotne, niezwiazane logiczne i nieprzemyslane jako calosc migawki. Pojedyncze, kwadratowe fotki są w stanie udzwignac tylko tyle tresci ile 4 calowy ekran LCD. Na twojej retinie do tego jeszcze pieknie zablysna, ale co z tego?
BTW, klikasz czasem tagi, ktorymi tak hojnie opisujesz swoje zdjecia?
Jarek – nie możesz czynić mi zarzutu (szpili wtykać) w kwestii tagów, bo to jest jedynie technologia służąca próbie poszeregowania czegoś. Tak samo wątpliwej jakości zdjęcia otrzymuje po kliknięciu tagu #bw, jak wątpliwej jakości oglądam fotki na wernisażach i w klubo-kawiarnio-pseudo-galeriach :) Zawsze trzeba selekcjonować. Tylko medium się zmieniło i oglądam syf na ekranie i na ulicy też.
Co do trzy o dźwiganiu tematu przez fotkę z 4-calowego ekranu… oj zagalopowałeś się… przypominam, ze 4-calowy ekran to zdecydowanie więcej niż jedna klatka filmu 35mm, którego to filmu kadry wywracały całe kraje, wzniecały rewolucje i dokumentowały upadki całych regionów :) A treści mieściły tyle… co fotograf zdołał pokazać :)
Nie piję do Ciebie… wzniecam dyskusję jeno :)
Ja nie neguję instagrama, sam go przecież używam. Traktuje go jako kolejny kanał komunikacji, do którego mam określone, zaniżone oczekiwania. W sam raz jako zabijacz czasu w kolejce do ortopedy. Nie wychylam jednak nosa poza mój feed, bo przeraża mnie to co tam znajduję. Tak jak antyrama nie sprzyja prezentacji fotografii, tak instagram niekoniecznie jest najlepszym miejscem do jej publikowania i odbierania. Pisałem o tagach, bo one pokazują przez jak pokłady gówna trzeba się przebić, żeby trafić na coś dobrego. Naprawdę warto umieszczać swoje zdjęcia w towarzystwie strzaskanycn na brąz dziubków?
Jarek… a warto stać w kolejce w Lidl, Biedronce w towarzystwie… no właśnie kogo?
Chyba trochę przesoliłeś z tym ostatnim porównaniem…
Żyjesz w społeczeństwie więc narażasz się na bycie w nim, a że społeczeństwo ma nowe kanały współżycia to i gówno się tam przenosi i nie-gówno też.
Jakoś mi zapachniało z lekka wyższością… ?:) Sam napisałeś, że są tam najlepsi z Magnum, VII, Souza od Obamy itd…
Kiedyś modne było robienie zdjęć aparatem 35mm, który był nowością i śmiali się z tego ci z Graflexem, a teraz 35mm to historia fotografii… no przecież Ty to wiesz…
Oj, mam wrażenie, że ta sama historia nas weryfikuje..?
Swoją droga? Robisz coś na filmie obecnie? :):):)
Iczek, mieszasz dwie sprawy. Co ma film do instagrama? Narzędzie służące do wykonania fotografii to jedno. Dla mnie nie ma żadnego znaczenie czy to aparat na film, polaroid, komórka z instagramem, czy kalkulator. Tak na marginesie, połowa z wymienionych wyżej przez Ciebie fotografów publikuje na instagramie zdjęcia wykonane poza telefonem, najpewniej jakimś topowym pełnoklatkowcem.
Ja cały czas piszę o instagramie jako kanale komunikacji i publikacji. Nie chodzi mi o to, że mam konto w tym samym miejscu co mój sąsiad z bloku, który nosi sandały ze skarpetami, tylko o niezrozumiałą dla mnie chęć zaistnienia tamże używając generycznych tagów jak #beach albo #iphonography. Widziałeś tagi u Souzy?
Po drugie, specyfika tego kanału. Jak myślisz, ile czasu poświęca na jedno zdjęcie przeciętny użytkonik instagrama? Nie mowie o lowcy lajków, tylko na przykład jednym z twoich subskrybentów. Mogę się założyć, że poniżej sekundy.
Nie mieszam.. odniosłem się konkretnie do przykładu z LCD, który Ty wrzuciłeś, bo co ma ekran do Instagrama, który mozesz oglądać tak na wielkim monitorze jak na smartphonie, a jak zainstalujesz sobie rzutnik to na ścianie :)
Wiec kto tu miesza ?:)
Instagram to nie galeria i właśnie służy temu, czemu Ty nie chcesz być obsłużonym… (cóż za zdanie!). Wolę już użyć tych tagów, które są dla mnie czasami bardziej jasne niż opis wystawy “wielkich wystawowych fotografów” umieszczone na kartkach A4 w rogu sali, z których rozumiem może dwa słowa, bo reszta to nowomowa galeryjno-kuratorska uzasadniające pokazanie gołej dupy w Zachęcie :)
Nie wiem czemu sie czepiasz tych tagów… ja pisałem o zdjęciach. Świat Internetu dotarł do granicy, w której zmierza do próby “poukładania wszystkiego”. Stąd pomysły na szufladkowanie – a że ludzie wykorzystują to do promocji..no cóż… przecież w sumie o to chodzi, aby pokazać się jak największej ilości odbiorców. Co w tym złego.. jak bozie kocham…? Jarek.. co w tym złego!? :)
Przytaczasz przykład Souzy, który nie musi nic tagować… występuje z innej pozycji.. dzień po wejsciu na Instagram miał 30.000 followersów. Proszę nie wrzucaj takich przykładów tutaj… :) Gdyby Instagram uruchomił Papież Franciszek, to śledzili by go wszyscy bez tagowania, no może poza Tobą :)
Im dłużej czytam Twoje argumenty, tym mam większe wrażenie, że fotki tamże się tobie nie podobają tylko i wyłącznie dlatego, że umieszczone zostały na Instagram (jako kanale dystrybucji), który ma tagi i wiele gówna tam jest, i jeszcze mały ekran. Dziwne podejście.
(dorzuciłem do pieca… co! :)
A w kwestii czasu oglądania zdjęć.. Jarek! Plisss!
A ile Ty czasu oglądasz zdjęcie w galerii? No ile? 5-10 sekund? 30 sekund…?>
Byłem ostatnio na 3 wystawach. Olbrzymie wydruki także były. Każdemu poświeciłem maks 30 sekund. Maks!
To żaden argument.
Wszystko pędzi więc i oglądanie zdjęć pędzi :)
Czas na analizę i wspominki to ja mam jak oglądam albumy rodzinne… :)
Iczek generalnie to nie ma żadnego sporu. Rożnica między nami jest taka, że wg mnie przeceniasz instagram jako medium do pokazywania fotografii. Ja uważam, że w dalszej pespektywie ślepa uliczka, która wcześniej czy później zostanie zastąpiona przez coś innego. To taka efemeryda, fenomen społeczny, fotograficzny i kij wie jaki jeszcze. Oczywiście, że jest tam mnóstwo dobrej fotgografii. Tyle, że ta naprawdę dobra, żyje także w normalnym obiegu. Instagram to unifikacja i nuda. Też byłem kiedyś zajarany kocim. Teraz mam wrażenie, że ciągle oglądam to samo zdjęcie. Co gorsza, to wrażenie multpilkują wszyscy jego naśladowcy. Większość zdjęć na instagramie jest podobnych. I nie mówię o stopach, talerzach z jedzeniem i kotach. Z jednej strony format fotografii, z drugiej filtry, a z trzeciej pewna konwencja, która ewidentnie istnieje. Stawiam 2-3 lata i Instagram podzieli los myspace i dziesiątek innych sieciowtch bytów.
Hmmm… jak nie ma sporu to ponoć nie warto dyskutować :) A ja lubię z Tobą dyskutować, się spierać.
Wieszczenie czegokolwiek w wirtualu przestaje mieć sens, bo… jest to tak nieobliczalne, że już się nie raz przekonałem iż pomysły rodem z piekła wypalały, a fajne umierały po kilku dniach.
Zmienia się społeczne nastawienie i ciężko wyczuć co będzie fajne za rok.
Dzisiaj nie wyobrażam sobie świata bez sprawdzenia fajsboga chociaż raz na kilka dni, bo 80% ogłoszeń o wydarzeniach kulturalnych w takim Gdańsku się tam przeniosło… co mnie boli, bo nawet na stronach instytucji nie ma info, a na funpage mają :)
Nie wiem czy za dwa lata będzie Instagram. Zakładam, że będzie. W tej czy innej formie.
Co do stylistyki… pełna zgoda (niedobrze:)). Nie chodziło mi o stopy. Dokładnie widzę to tak, co piszesz. Pewne maniera fotograficzna jest NARZUCANA przez Instagram i tutaj właśnie doszukiwałbym się poważnego zagrożenia dla ludzi, których kreatywność ogranicza się do “gonienia” innych widzianych na Instagram. Sam to przerabiam. To nie jest jedynie akademickie spostrzeżenie. I dlatego uważam, że to niebezpieczne dla ogółu – o ile istnieje ogólna świadomość społeczna :)
pozdrawiam Cie serdecznie
Aaaa i jeszcze jedno.
Z tą manierą. Odwołujesz się do #koci.
A czy taki Bresson, czy inny Power lub Meyerowitz to już nie mają swojej maniery? :)
Myslę, że styl, maniera, rodzaj fotografii powielanej przez samego autora w kolejnych pracach nie może być zarzutem czynionym jedynie Instagramowcom. To ogólna tendencja. Tak po prostu jest. Streetowcy mają swoje hopsa hopsa fiki miki, a portreciści swoje tra la la la. :)
Trochę gubię się w tej Waszej dyskusji. Ponad milion Polaków używa Instagrama, czego więc można oczekiwać? Że będziemy mieli milion artystów fotografików?
Instagram to narzędzie i dodatkowo jeden z (wielu) kanałów upowszechniania zdjęć. To fotograf wybiera co z nim zrobi. Że wybitne osobistości będą ginęły w natłoku fotek? A kto by się tym przejmował? Przecież do dobrych autorów można dotrzeć dowolnymi drogami: przez wystawy i galerie, czasopisma, strony www, itp. itd. Jeśli komuś chce się wrzucać swoje fotografie na Instagrama, to tylko chwała mu za to, bo zawsze jest szansa, że trafi na nie ktoś przypadkowy, i że podniesie to trochę ogólny poziom zdjęć w tym portalu.
kurcze, napisałeś koci profil i liczyłem na zdjecia kotów :D
Nie przeczytałem wszystkich komentarzy. Moim zdaniem Iczku jesteś w błędzie, jeśli myślisz że wszystkie zdjęcia na Instagramie są robione telefonem.
Tomek, ale ja wiem, ze tak nie jest i uważam, że to akurat jest wielka bolączka tego całego pomysłu na Instagram :(
No właśnie, trzeba na około robić. Nie wiem czemu tak jest. Zastanawiam się też, czemu Flickr już “wyszedł z mody”…
Flickr się zmienił, spowolnił i część niezadowolonych poszła do ipernity…ale pewnie wrócą, bo pustkami wieje na tej francuskiej kopii flickra :)
Jeśli chodzi o zdjęcia z telefonów, to oczywiście lepiej mieć taki sam kadr na kliszy, ale też dobrze mieć fajny kadr na czymkolwiek, niż nie mieć go wcale.
Dla mnie smartphony są bezużyteczne.
Znajomy szukał informacji na temat tego, w jakiej dzielnicy znajduje się określona ulica. Szukał, szukał … i nie znalazł. A wystarczyło wyciągnąć plan miasta i zerknąć. Ludzie są coraz bardziej zagubieni.
Sigurd: Twój znajomy po prostu nie potrafił się posłużyć smartfonem :). A może jest on typowym użytkownikiem z Polski: mam smartfona, ale nie mam internetu bez wifi :). Wtedy faktycznie trudno jest na mieście coś odszukać… To oczywiście żarty, nie obruszaj się.
Instagram jest fajny. Każde medium pozwalające oglądać dobre zdjęcia jest fajne. Nie rozumiem narzekania na konieczność oglądania zdjęć jedzenia lub koszmarnych zdjęć imprezowych. Śledzę sobie ponad 200 ludzi robiących zdjęcia, których to oglądanie sprawia mi przyjemność. I po sprawie.
W Polsce fotografia mobilna (jako sztuka) jeszcze nie jest popularna, ale myślę, że na tę popularność przyjedzie jeszcze czas. Fotografów na polskim Instagramie jest niewielu. Przynajmniej niewielu jest takich, których śledzi wielu. Właśnie otworzyłem z ciekawości 200 najczęściej śledzonych polskich profili instagramowych i były wśród nich chyba dwa, których popularność opiera się o świetne zdjęcia. Reszta to gwiazdki, gwiazdki blogosfery, wakacje i imprezki. Ale czy to jest powód do narzekania i do odrzucania Instagramu? Dla mnie absolutnie nie! Bo są jednak te dwa konta z (przeważnie) bardzo dobrymi zdjęciami.