Jak to dobrze, że nie musimy wzorować się na słabych fotografach. Jak to dobrze, że jednym kliknięciem mogę przenieść się w krainę najczystszej fantazji fotograficznej i to bez konieczności odautorskiego udowadniania mi, że fotograf jest świetny. Że jego gadulstwo i próby wyjaśniania co chciał zrobić przerastają o niebo wynik naciskania migawki. Ja po prostu to widzę.
Dziwnym trafem znalazłem w weekend godzinę, aby pobuszować trochę między regałami z polskimi “magazynami dla pań”. Piszę w cudzysłowie, bo one są tak dla pań, jak owies dla małpy. W każdym razie, dawno nie przeglądałem lokalnego rynku i chciałem sprawdzić co to słychać w krajowej branży “photo fashion-lifestyle”. No i niestety, nic nie słychać. Moi niedawni ulubieńcy, robią rzeczy, którymi spokojnie może się pochwalić czołowa 5 czy 10 fotografów amatorów publikujących na jakimś tam maksmodels czy plfoto. O dziwo, amatorzy, pasjonaci pokazują często, że pomysłowość ich jest więcej warta niż finansowe i logistyczne zaplecze największych magazynów modowych. Mam wrażenie, że po prostu im się chce…
Nasi “uznani” odwalają już totalną kichę. Jacek Poremba totalnie odjechał od swojego stylu. Z jego delikatności i subtelności nie zostało już naprawdę niewiele, a sesje przypominają swobodne pstryki bez większego polotu. Robert Wolański chyba totalnie pogubił się po sesjach dla Maleman, w których fotki masakrował fotoszopem i teraz nie potrafi zupełnie odnaleźć się w “normalnej” fotografii, która mi imponował. Jego sesje “lifstylowe” przestały emanować spokojem i wyczuciem. Są siermiężne, jak fotki etatowego ostatnio Szlagi, który łupie wszędzie i ze swoją manierą saturacji i wariacji suwakami zachwyca młodych redaktorów, którzy uznają, że to trendi jest nadal. A nie jest :) Ileż można dawać tych wypalonych błyskiem flesza twarzy i zdesaturowanych portretów rybim okiem prawie robionym? Jak się okazuje setki.. :)
Tyszka odfrunął w rejony TV, gdzie robi z siebie wariata i naprawdę żenujące jest patrzeć na jego zachowanie i odzywki. Przeraża mnie poziom tego człowieka (a pamiętam go jeszcze z 5-10-15), jak to więc dobrze, że na szczęście nie muszę z nim gadać ani go słuchać patrząc na jego zdjęcia. Mam czasami wrażenie, że fotografowie mody nie powinni w ogóle otwierać japy… czego on jest świetnym przykładem, bo robi kolegom opinie zniewieściałych, rozpuszczonych i zbyt mocno wierzących w siebie chłopczyków, którzy znają tylko jeden zwrot: “Więcej seksu!” Co za idiotyzm!
Jak to jednak dobrze, że są krainy czystej fantazji, o których wspomniałem. Jak to dobrze, że są Wielcy Architekci tych krain i umieją zwabić nas w sieć swojego mózgu gdzieś między neurony odpowiedzialne za piękno a impulsy generujące wariactwo i bezład kompozycji. Moim Wielkim Architektem na jesienny sezon jest Paolo! Najświeższa sesja Paolo Roversi dla włoskiego Vogue, to po prostu trzęsienie ziemi..:) Kop w nerki przy jednoczesnym uderzeniu w splot słoneczny. Jak to napisał jakiś domowej roboty streetowiec – strumień jaźni. Tylko, że w tym wypadku, ten strumień jaźni masakruje… :)
Wiem, podniecam się, ale mam czym :) Polecam!
Dla takich sesji, takiego klimatu naprawdę warto czasami kupić kolorowy magazyn i zobaczyć, co można zrobić jak się chce i ma się talent :) Czy chociażby prosta i banalna sesja duetu Mert & Marcus czyli Mert Alas i Marcus Piggott “Bal maskowy” dla francuskiego dodatku Vogue (90 rocznica). Niby to takie proste, niby nie trzeba się napocić zbytnio z lampami, niby białe tło, niby proste pozy… a działa :)
I jeszcze na koniec wspaniała i jakoś bez echa odebrana sesja Marcus’a Olhsson’a z modelką Martiną Valkovą w roli głównej. Piękne, stylowe i troche takie “Sieffowe” obrazki kobiety. Może to i już nie fashion, ale warto popatrzeć, że jeszcze ktoś robi takie fotografie. Że nie zostały nam już tylko modelki pochowane w krzakach z podartymi rajstopami :)
Oj się podoba.
http://fashionography.files.wordpress.com/2010/09/54.jpg?w=587&h=760
Paolo Roversi – jak się ma taką modelkę jak Krystynę, sztab stylistów i grafików od PSa to sesja MUSI wyjść bajkowa. No way out.
hubert – teraz to spłyciłes Paolo do gościa co naciska migawkę… :( Czemu?
Znam takich, co przy takich samych parametrach robią wielkie G…
czyli kto robi to wielkie G?
Weź Vogue i przejrzyj sesje. W 90% to właśnie takie wielkie G za te samą kasę… :)
No właśnie iczku, celowo tak napisałem. No, bo czy przy takim anturażu, budżetach, ekipie, splendorze itp. taki fotograf robi coś więcej? To nie jest wbrew pozorom zarzut- Warhol również malował rękoma pracowników swojej factory (nie umniejszając mu geniuszu i pracowitości). Rola mistrza sprowadza się do wyznaczania kierunków, wizji i pilnowania stanu konta:) Myślę, że właśnie na granicach standardowego rozkładu Gaussa lokalizują się przypadki gdzie określony nakład sił MUSI dawać nieprzeciętny wynik:)
Ale tak poważnie – czytałem kiedyś wypowiedź fotografa faszyn, który się żalił, że przyjeżdża na sesję a tu: modelka wystylizowana pod scenariusz, ustawiona pod scenariusz, oświetlona pod scenariusz…dodatkowo wszystkie zdjęcia idą do postprodukcji, a ty oglądasz wyniki swojej pracy w magazynie…
Kiedyś napisałem coś TAKIEGO :)
Podsumowując trochę, znaczną ilość komentarzy z Twojego bloga, należałoby wyciągnąć wniosek że:
TALENT = umiejętność wyciągnięcia kasy :)
koledzy i koleżanki, to niewątpliwie jest talent, ale nie ten o którym mowa:)
Polecam (z naszej własnej, Polskiej stajni) obejrzenie “w obiektywie Justyny Steczkowskiej”? czy jak tam to się nazywa. Dziewczyna była piosenkarką, może i się interesowała fotografią ale nagle dostałą fundusze, ludzi i się tym bawi. Świetna sprawa, aż miło sobie czasem pooglądać te jej sesje:) Czy komuś się te zdjęcia nie podobają?:)
@Łukasz Bodurka: “Czy komuś się te zdjęcia nie podobają?” mnie się nie podobają, ale ja malkontent jestem…
a dlaczego mnie się nie podobają? zwyczajnie nie niosą ze sobą nic, czego w fotografii szukam, czego od fotografii oczekuję.
tak sobie myslę, że ten post Iczka i ten poprzedni o Schmidcie, to dwa bieguny kuchni fotograficznej, pierwszy wiąże się z ekipą, przedsięwzięciem, funduszami, całym tym anturażem, drugi to model jednoosobowy, zminimalizowany, wręcz nieefektowny, hmmmm który sie komu podoba, to inna sprawa, tylko który przetrwa próbę czasu, tzn które zdjęcia przetrwają w świadomości ludzi
Co do kasy i talentu i takichtam… kiedyś był taki program, brali amatora, obrabiali i miał udawać np. dyrygenta. Fachowcy mieli (oglądając kilka występów profesjonalistów i tegoż amatora) zgadnąć, który fałszywy. Jeden odcinek był o fotografowaniu. Wzieli gościa z castingu, dali modelki, sprzęt, wizaż, asystentów i…zgadnijcie? Facet zrobił sesję na całkiem przyzwoitym poziomie. Zgadzam się z Iczkiem. Talent to zaledwie 15% takicj kasiastych sesji. Dla 99% oglądaczy nie do odróżnienia, czy geniusz czy nie, a nawet jak geniusz, to czy miał w nosie i naciskał spust czy rzeczywiście się przyłożył.
Zdjecia roversi’ego fantastyczne. Operowanie nieostrosciami jak dla mnie bomba.
Ale czasem i w krajowej prasie pojawia sie cos odstajacego od przecietnosci plastikowego swiata… np. http://www.plejada.pl/16959,1,4,odwazna-sesja-mariki-w-exklusivie,fotogaleria_duze.html . Wprawdzie to ewidentnie nie ta sama liga co Paolo, ale jednak cieszy fakt, ze ktos sie stara…