Wieczór był nerwowy. Spokój odliczanych diodami mignięć zegarka w DVD powoli mnie wyciszał. Zasnąłem.
Poranek na kanapie z bólem kręgów szyjnych, ale gorsza świadomość tego, że nie załadowałem wieczorem fiszek do kaset, a rano zdjęcia.
Szmer w korytarzy zwiastował nadciągające tsunami w postaci drobnej sylwetki prawie 5-latka naładowanego energią od szóstej rano.
Dobra. Umowa.
– Przeglądasz Internet, a tata idzie do łazienki załadować filmy. Czego nie robimy jak tata ładuje filmy?
– Nieeee wchoooodziiiiiimy…
Znużony głos wydobywający się z piżamy rozbraja mnie… Ręka już operuje myszką…
Kasety porozkładane po podłodze. Filmy wypakowane i macanie się zaczyna. Pudełko Ilforda rozbebeszone spoczywa po prawej, po lewej stosik kaset. Zaczynamy. Po pierwszym filmie, zdecydowany szmer z pokoju i miarowe szurnięcia papci zwiastują kłopoty…
Szybkie spojrzenie na drzwi i… o matko!! nie zamknąłem zamka. Błyskawiczne liczenie w głowie, co zdążę schować najpierw zanim roztworzy się światło i pierworodny oznajmi mi coś niezwykle ważnego… co zmusiło go do złamania umowy!
Sięgam ręką po pudełko!
Najważniejsze aby zamknąć pudełko… nie stracić wszystkiego.
Rzeczy dzieją się w mgnieniu oka.
Kroki są coraz bliżej…
Teraz kaseta, tę załadowaną, ale niedomkniętą muszę gdzieś przełożyć. Na deskę, akurat jest pod ręką sedes.
I kiedy prawa dłoń chwyta kasetę i przenosi w powietrzu nad sedes, 345 tys. szarych komórek analizuje jednocześnie wydarzenia poranka.
– Kto ostatni był w toalecie!?
– Ja czy Młody!?
– Bo jeśli Młody, to zgodnie z odwieczną regułą i wiedziony męskim testosteronem, mój syn (mężczyzną) nie zamknął klapy!!! A to znaczy, że…..!
Proces myślowy podzielił się na dwie niezależne analizy. I kiedy wynik pierwszej skutkował rozwarciem się już palców trzymających kasetę (bo mózg dały znać , że to już ten moment), drugi proces właśnie kończył analizowanie czy deska jest opuszczona czy podniesiona.
Uderzenie plastiku w ceramiczne wnętrze muszli brzmi dziwnie. Plusk zanurzającej się kasety brzmi tym bardziej dziwacznie.
– Tatoooo… tatoooo….
Obejrzałem się za siebie. W nadal panującej ciemności oczywiście nic nie zobaczyłem, ale tez nikt za mną nie stał.
– Tatoooo…
Głos dochodził zza drzwi. Mój syn klęczał przed łazienką i z ustami przyłożonymi do otworów wentylacyjnych (zasłoniętych od środka ręcznikiem) szeptał donośnie…
– Znalazłem na Allegro McQueena w kaktusach… Nie wchodzę, tylko Ci mówię.
Delikatnie potarłem czoło. Koszula była mokra. Zapaliłem światło. Kaseta połyskiwała do mnie jak śledź przyczajony na dnie.
Dzisiaj (ale wieczorem) robiłem to samo. Różnice są dwie, syn ma 16 lat- więc się nie pcha (coś też przy kompie siedzi) a druga że do otworów używam szlafroka, większy i bardziej tegies. A i jeszcze wyłączam szczoteczkę do zębów i piec bo ma LED'a.
Kaset było 5
Panowanie cyfry tak wielu z nas odebrało te emocje ;-)
jak Ty w ciemności zobaczyłeś, że nie zamknąłes zamka…
worek ciemniowy rozwiązuje problemy, lub zrobić sobie małą mini ciemnie z podwójnego pudła kartonowego z dwoma otworami zasłoniętymi szczelnymi rękawami na ręce. Pudło jest wygodniejsze w warunkach domowych, gdyż od wewnątrz można do wszystkich pionowych ścianek poprzyklejać kartonowe kieszenie na kasety, pudełka z filmami i puste do załadunku klisz do wolania. Używając każdorazowo tych samych ścianek i zamocowanych do nich kieszeni wg jednego systemu, dochodzisz do wprawy eliminując jednocześnie wszelkie pomyłki przy opróżnianiu i ładowaniu kaset.
Dodatkowym plusem jest to ze nie blokujesz łazienki, robisz to przy świetle, siedząc np. przy stole (pudło i łokcie na blacie) – jednocześnie bawiąc rozmową bliskich/przyjaciół, lub patrząc bezmyślnie/z zainteresowaniem w ekran TV:)
W mojej rodzimej ciemni krążyła legenda o fotografie-policjancie, który założył negatyw na koreks zamykając tylko oczy.
historia mistrz :^)
taaa… a wystarczy kilka miesięcy pracy, trochę zarwanych nocy, weekendów z młotkiem i pędzlem w dłoni i łazienkowy problem znika –>
http://yoonson.blogspot.com/2009/04/parapetowa.html
Burżuj,,:)
e tam… zabierają zonie suszarnię obiecałem Jej, że kupię pralko-suszarkę bosza, ale na szczęście nie sprecyzowałem kiedy.
teraz jestem tam samowystarczalny – brakuje mi tylko sedesu :)
piękne :)
Nie wiem czy głupi to komentarz i być może zostanie usunięty. Historia jednak przednia. Dreszczowiec.