fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Soni Szóstak wiek winności

W sumie nie wiem od czego zacząć, bo wiele skojarzeń przychodzi mi do głowy po obejrzeniu wystawy Soni Szóstak w Gdańskiej Galerii Fotografii. Ci, którzy są w niedoczasie, tak jak ja, niech pamiętają, że obecnie GGF przeniósł się do Zielonej Bramy. Ja chyba coś słyszałem, ale jakoś dopiero reklamujące wystawę zdjęcie pod brama, przypomniało mi o tym. Mieszcząca się na trzecim piętrze wystawa to 30 prac tej młodej (rocznik 1990) dziewczyny. Niech was wiek nie zmyli, bo w kontraście do tych 20+ lat stoi cała lista firm, organizacji i konkursów, z którymi Sonia współpracuje i gdzie wygrywała lub zdobywała pochwały. Znajdziecie te listę na jej stronie.

No i teraz tak. Czy sam fakt tak pewnego dorobku komercyjnego (reklamy), faszynowego i własnych projektów są uzasadnieniem dla posiadania indywidualnej wystawy w takim miejscu, jak Zielona Brama?  Mam mieszane odczucia. Ale może po kolei, chociaż ostatnio chaos w moich tekstach przeraża nawet mnie.

Wracam do zdjęcia, które reklamuje wystawę. Ponieważ idealnie współgrało ono z tytułem “Wiek niewinności”, wydałem te 2 zł i wszedłem. Oczywiście poza mną w całej przestrzeni wystawowej Zielonej Bramy (3 piętra różnych wystaw) nie było nikogo :) . Zdjęcie tytułowe jest dobre. Oczywistym jest, że pierwsze skojarzenia to Sally Mann. Inaczej być nie może. I dźwigając coraz cięższe aparaty (z wiekiem ponoć one są cięższe) liczyłem, że zobaczę tam kontynuacje zapowiedzi z foty poniżej:

Sonia Szóstak Sonia Szóstak

Nic bardziej mylnego. Pozostałe 29 prac nijak nie nawiązują ani do tytułu, ani do tego zdjęcia. Na dodatek lub na nieszczęście wszystkie sfotografowane modelki, koleżanki czy bohaterki portretów wiek niewinności mają za sobą tak mniej więcej po 10-15 lat temu:)! Po co więc oszukiwać mnie i wabić na coś, czego nie ma? Czemu o tym piszę, ano wyjaśnię to za chwilę, bo to wiąże się z moją konstatacją ogólną.

Zgodnie z opisem wiszącym na ścianie, dowiaduję się, że Sonia jest zdolna i jest to oczywiście napisane językiem kuratorskim, a więc słowa “jest zdolna” zamienione są na takie, które zmuszają do użycia translatora synonimów. Ale cóż tam, w końcu to sztuka wysoka, bo wysoko (3 piętro) i w dodatku Zielona “prestiżowa” Brama w sercu Gdańska :) Poza tymi zdolnościami wskazuje się, że Sonia fotografuje dla reklamy, dla siebie i dla feszyn. Nie do końca chwytam różnice między feszyn a reklamą, ale niech tam. I faktycznie. Chcąc dokonać jakiejś syntezy prac Soni, z tych pomieszanych i moim zdaniem źle poukładanych na ścianach zdjęć wyłania się obraz w trzech płaszczyznach. Poświecę kilka słów każdej z nich.

Reklama

Tutaj nie będę się rozwodził, bo zdjęcia Soni są dokładnie takie same w tym zakresie jak wielu innych młodych, starszych lub rówieśników autorki fotografów. Niczym się to nie wyróżnia, ale oddać należy, że są mają one ten wspaniały pierwiastek kobiecy. Coś jest w fotografkach, że nie wiem jak starałby się mężczyzna, to nie odda aury kobiety tak, jak zrobi to fotografka. Najlepiej widać gdy porównamy jej prace do przywołanego przez samą autorkę  prace Lindbergha jako wzoru – jednak widać różnice. Peter nigdy nie zrobi zdjęcia tak lekkiego i kobiecego, jak zrobi to Sonia… ładnie napisałem autorce, prawda? :) Ale taka prawda. W jej ujęciach jest szczypta erotyzmy-kobiecego, której trudno szukać w często mocno ciosanych pracach Lindbergha.

Dla siebie

Tutaj mamy chyba dwie podkategorie. Portrety oraz te zmanierowaną dążność do łączenia człowieka z naturą. Te łączenie wychodzi zazwyczaj strasznie sztucznie i tak samo jest w przypadku Soni – dla mnie kompletnie bezzasadne twórczo jest to latanie po wrzosowiskach z gołym tyłkiem. Dokładnie tak samo mało wartościowe staje się kładzenie gołej baby na leśnym dukcie (taki ZPAF sprzed 35 lat tylko gorzej, bo tamto przynajmniej dopracowane technicznie). W tym “łączeniu nagości z naturą” dostrzegam jakąś inspirację Pańczukiem chyba, ale sorry Pańczuk ma w każdym kadrze pewien background, którego tutaj po prostu nie ma. Same nagusy są może i ok, ale skoro wieszać to w galerii, to niestety tyłki dwa i  biegnąca para w majtkach nie ratują sytuacji. Dla mnie te zdjęcia byłyby efektowne (nadal niewiele warte, ale efektowne), gdyby były w rozmiarze 4×3 metry. O! Wówczas wielkość zabiłaby brak jakiegoś uzasadnienia konceptualnego (jest takie uzasadnienie ?). Tutaj dobry przykład.

No i w końcu feszyn.

No i niestety tutaj jest jakoś tak nie do końca ułożone to wszystko. Pozwoliłem sobie do tej kategorii zaliczyć również portrety. Ich charakterystyka emocjonalna pasuje mi bowiem zdecydowanie bardziej do feszyn niż portretu emocjonalnego. Zresztą, bohaterami Soni są same i wyłącznie piękne kobiety. To kolejny kamyczek do ogródka młodości, który opiszę na samym końcu. Niestety zdarzają się też i kicze, fatalne próby wsadzenia młodych kobiet w stylistykę buduarową przestraszyły  mnie. Ewidentnie artystka ciągnie za soba ogon oglądanych kolorowych magazynów, bo to są kalki kalek i wypadają najgorzej ze wszystkich styli na wystawie. Straszny dysonans poczułem, gdy pośród tych fotografii nagle natknąłem się na nagość na sofie czy tam wielkim fotelu, która była po prostu słaba. Stała się nagością samą w sobie. I to taką dość fotograficznie prymitywną. Oczywiście, nie wszystkie zdjęcia z tego tematu były tak samo średnie. Niemniej, mam wrażenie, że to autorce wychodzi najsłabiej.

Za to kilka portretów, szczególnie tych ciasnych stanowi rzeczywisty exlibris Szóstak. Nie mogą się nie podobać. Ciasne kadry piegowatych modelek podobają się milionom na Instagramie. Piegowate plecy, ramiona, brzuchy… cóż to się sprawdza i to jest kupowane zawsze. Nie każdy to w folio ma, więc doceniam wrażliwość i często wykonanie. Naprawdę zazdroszczę kilku portretów. Oddać należy, że są one poprawnie dobre. Czy zachwycają? Niestety nie. Brak im… dojrzałości. Są jedynie efektem piękna bohaterki samym w sobie lub przyciągają atrakcją elementu. I tutaj jest bariera, której Sonia nie może przejść.

No to teraz to krótki zakończenie, na pewno niesprawiedliwe jak to u mnie. Dwa razy w tekście odesłałem Was to tzw. “później”. Oto ono.

Wiem w czym jest problem. W dacie. W dacie urodzenia. Sonia jest cholernie młoda i cholernie zdolna. A do mnie wraca rozmowa, którą odbyłem lat temu z dziesięć z wybitnym fotografem ZPAF, która pytał mnie dlaczego nie zrobię sobie wystawy. Moja odpowiedź była zawsze niezmiennie taka sama i jest do dzisiaj – nie mam z czego. Czułbym zażenowanie, gdyby moje zdjęcia trafiły do Zielonej Bramy, bo nadal uważam, że nie są tego warte. Jednak czasy są inne. Teraz chyba podchodzi się do tego inaczej i pewnie jest to zdrowsze dla poczucia ambicji i wartości własnej dla młodych ludzi. Skoro coś robię, to jest to świetne, a jak ktoś chce to wystawić, to czemu nie!

Ja uważam, że ten przeciąg występujący w moim odbiorze prac Soni wynika z niepoukładania tego, co sama autorka che robić i mi pokazać. Wiatr hula miedzy reklamą, bo kasa zapewne, portretem feszyn rodem z MaxModels a “ambitnymi” projektami z naturą i gołym tyłkiem w pierwszym planie. Za dużo, za wiele, zbyt bałaganiarsko. Mówię tutaj o wystawie. Gdyby podzielić i całkowicie odrębnie potraktować każdą z tych 3 płaszczyzn byłoby lepiej dla autorki.

Tyle ode mnie. Zdolni Ci młodzi ludzie dzisiaj. :)

6 komentarzy

  • Wybaczcie ale dla mnie owa naga kobieta na drzewie wygląda jakby kilka chwil wcześniej wypadała podczas orgii z samolotu i jakoś zawisła na drzewie :) Taki współczesny artyzm.

  • Tę kobietę panterę czy tam geparda na drzewie to ja traktuje w kategorii “art”. NAwet nie dyskutuje. Też do mnie to nie gada, ale cóż… :)

  • Umówmy się, że te zdjęcia w większości nie nadają się zbytnio do miejsca o tym charakterze. Idąc na wystawę spodziewam się dzieł, przynajmniej których nie znajdę w internecie czy kolorowych magazynach. Poza tym muszą mieć ten pozytywny element zaskoczenia. To coś, co sprawi, że na poziomie metafizycznym pojawi się przekaz mogący zagrać w duszy.

  • Dla mnie to jest slaba fotografia wogole. Jak wiekszosci wspolczesnych, promowanych, gwiazd fotografii. Moze i muzyki takze. Po prostu duzo gadania i promocji, nic wiecej.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii