fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Szeroko

Czy Waszym zdaniem łatwiej jest fotografować wąsko, czy szeroko?

U mnie to zależy od dnia i ochoty chyba jednak. Zresztą stwierdzam, że obojętnie jak szeroko i obojętnie jak wąsko – wychodzi tak samo słabo. Ale przyznam się bez bicia, że fotografowanie z oddechem z tzw. fachowo, akademicko nazywanym kontekstem – idzie mi najgorzej. Nie wiem czemu tak jest. Życie fotografa makro wydaje się być prostsze. Ot im bliżej i ostrzej, tym lepiej. Skorygowane pod te wymagania obiektywy sprawę jeszcze ułatwiają i efektem tego jest mega ciasno, mega detalistycznie i mega bez kontekstu. Makro po prostu.

To samo z ciasnym portretem. Nie trzeba wnikać jakoś szczególnie w cały ten anturaż, kontekst społeczny, uwarunkowania itd. Ot, ładna mniej lub bardziej buzia (lub brzydsza) i mamy to.

Tymczasem, gdy zerkam rzewnie na fotki Stephen Shore lub jemu podobnych “kontekściarzy”, to robi mi się jakoś przykro, że po tylu latach nie umiem dostrzec w szerokim planie czegoś wartościowego. Staram się, wpatruje się w te przestrzenie, szukam czegoś, co pozwoli mi uzasadnić wyciągnięcie aparatu z torby, ale jakoś za rzadko znajduję powód. Szkoda. Czy Wy też tak macie? Czy szukanie kontekstu w szerokiej perspektywie sprawia Wam taki ból, jak mnie?

Być może dla wielu z Was, link który poniżej podaje nie pasuje do tego wpisu wcale, a wcale. Jednak ja uznałem, że przyłapane gdzieś w sieci prace tego polsko-australijskiego tandemu fotografów ślubnych doskonale ilustrują mój ból. I choć są one aranżowane, kreowane, często na granicy ślubnego kiczu, to przyznam, że wpasowują się w moją estetykę. Zarówno pod kątem stylu i wypracowanej obróbki, jak i samego “odejścia” od modela. Zerknijcie w chwili gdy zastanawiać się będziecie: wąsko czy szeroko?

4 komentarze

fotopropaganda blog o dobrej fotografii