fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Canon 5D mk. II czy Fuji X-E2

Oczywiście już samo postawienie tak sprawy skazuje poniższy tekst na utratę wiarygodności i traktowanie go raczej jako swobodnej publicystyki, niż rzetelnego porównania obu tych aparatów. Porównywać wszak można rzeczy chociażby w minimalnym stopniu porównywalne. Te dwa aparaty nie są w żadnym stopniu porównywalne.

A jednak.

Punktem wyjścia do moich “zastanowień” nad rozpoczęciem ewentualnej przygody z jednym z tych systemów jest moje zaangażowanie w fotografię. A od wielu lat jest ono na poziomie czysto amatorskim, z naciskiem na czysto :) Nie zarabiam na fotografii, nie pracuję zawodowo z tego medium. Ot, jak większości amatorów zdarza mi się co jakiś czas zrobić jakąś drobną fuchę. Odkąd wykonywanie portretów zeszło trochę na plan dalszy, mój związek z fotografią stał się bardziej doznaniem wizualnym niż samym narzędziem realizacji siebie.

Zmiany systemów, aparatów, szkieł, materiałów – to wszystko zawsze było pewną częścią mojej fotografii. I o ile zanurzanie się w tabelkach, cyferkach, liczbach i przecinkach było dla mnie zawsze pozbawione sensu, o tyle częste zmiany systemów i poszukiwanie przez to “napędu” do nowych fotografii zawsze mnie kręciło. Wkręcało mnie też na wyższe, czasem niższe poziomy fotograficzne. Nie ukrywam tego. Od zawsze twierdzę, że w moim wypadku, zmiana, nowy sprzęt napędzał mnie do pracy. Jakbym męczył się stagnacją. Jakby przyzwyczajenie narzędziowe blokowało mnie trochę.

No więc Canon czy Fuji. Skoro już określiliśmy, co robię obecnie (właściwie czego nie robię), to może całkiem zasadne staje się tytułowe pytanie. Oto bowiem, mamy do wyboru profesjonalny aparat 5D, którym do niedawna (do wyjścia wersji III) posługiwała się cała rzesza reporterów, ambitnych amatorów i artystów, zaś po drugiej mamy najnowsze dziecko systemów bezlusterkowych, które zawojowały świat przez ostatnie 2-3 lata.

Nie ma jakiegokolwiek sensu skupiać się nad danymi technicznymi, bo każdy z zainteresowanych (o ile dobrnął do tego miejsca) wie, gdzie należy kliknąć by je poznać. A ponieważ tekst ten nie jest testem więc ja skupię się na tym, co mi jako użytkownikowi leży na sercu i na wątrobie. Nie oczekujcie wykresów ani jakiekolwiek innej formy “obiektywnych” testów. Żadnych tablic i rozdzielczości. Ot, może komuś przyda się w podobnym dylemacie kilka mych słów.

Skupię się na Fuji X-E2, bo 5D znany jest od lat w sumie i system oparty na pryzmacie nie zmienia się praktycznie od 30 lat. Dodają jedynie te piksele i lepsze (niby) AFy.

Pisałem kilka tygodni temu krótkie wrażenia z dotykania X-E2 w sklepie. Poszedłem, spojrzałem i rozczarowany wyszedłem ze sklepu. Zamiast wizjera – telewizor. Zamiast niby szybkiego AF – latanie po skali ostrości. Ze nie wspomnę o pierścieniu korekcji, którego nie sposób poruszyć kciukiem bez włożenia w to sporej siły!

Jednak chcąc pozostać uczciwym nawet wobec własnych opinii zostawionych tu i tam, skorzystałem z uprzejmości Fuji Polska i otrzymałem od p. Tomasza do testów ten aparat wraz z obiektywem 35/1.4. Mam go od 6 dni. Na stole leżą więc teraz X-E2 + 35/1,4 oraz 5D II z 35/1,4L. Występujący w Fuji crop czyni jednak ze szkła 35 obiektyw standardowy.

Macanie

Gdy w ręce bierzesz aparat praktycznie dwa razy mniejszy od Canona, to nieuniknione jest pomniejszenie u upchanie wszystkich kontrolek na dostępnej przestrzeni. Fuji i tak wybrnęło z tego z miarę poprawnie. Łapsko me tłuściutkie i sporawe jest w stanie znaleźć prawidłowe oparcie dla masy aparatu, która na szczęście jest niemała! I to dobrze. Kciuk idealnie opiera się o wysunięte poza tylną krawędź kółko korekcji i być może to właśnie jest powód, dla którego jest ono tak sztywne. Gdyby zrobiono je delikatniejsze w skoku, prawdopodobnie bym je kciukiem mimowolnie przestawiał. Jednak działa to i w te drugą opisaną wyżej stronę, wprowadzenie korekcji jest uciążliwe nad miarę! Czy można przypisać korekcję innemu guzikowi w aparacie…? Nie wiem, zaraz rzucę okiem… Powyższy akapit odnosi się jednak do sytuacji, gdy aparatem wykonuję zdjęcie… czyli gdy mam go przy oku. Chwyt jest prawidłowy. Niestety, gorzej gdy aparat noszę w ręce luźno wzdłuż ciała. Wówczas następuje cała seria przypadkowych naciśnięć na ciasno upakowane guziki. Zazwyczaj włączam menu Macro i przestawiam te funkcję. Robiłem to nagminnie. Niestety palce nie mają należytego oparcia w płytkim gripie i mamy efekt.

Guzikologia jest poprawiona w stosunku do X100 (moja krótka recenzja TUTAJ) i opisano to dokładnie. Guziol Q jest najlepszym pomysłem Fuji od tysiąca lat :) W sumie nie mając w łapach żadnych instrukcji, po wzięciu do ręki, wszystko wydaje się jasne i klarowne. Jedyny problem, którego nadal nie rozwiązałem, bo nie chce mi się ściągać instrukcji, to jak do cholery w trybie Manual Focus wyłącza się to wspomaganie czarno-białe, które przypadkowo uaktywniłem wciskając kółko sterowania górne?!  . Usuwanie i kasowanie zdjęć jest o niebo lepiej wymyślone niż w 5d :) Możliwość definiowania ról dla guzika Fn i innych guzików jest naprawdę ukłonem w stronę użytkownika. Sprawna ta guzikologia. Potężnym mankamentem jest jednak coś zupełnie innego. Przez te 6 dni nie doszedłem do tego, czy jest możliwe, ale fotografować przez wizjer, w tym czasie mając wyłączony LCD tylni, który uaktywnia się jedynie gdy chcę obejrzeć zdjęcie. Jest to moim zdaniem niemożliwe. Czyli podstawowa funkcja znana z lustrzanek jest tutaj nieczynna. Robisz fotkę przez wizjer, naciskasz pogląd i masz wyświetloną fotkę na ekranie. Tutaj to tak nie działa. Aby korzystać w ten sposób z obu ekranów, musisz mieć permanentnie włączony tylni LCD. Koszmar i strata baterii! Drugi problem to menu… które za każdym razem pojawia się “od nowa”. Czyli naciskając guzik Menu nie trafiasz w ostatnie odwiedzone miejsce w menu, ale w poz. nr 1. Uhhhh…. myślałem, że mnie szlag trafi.

Wizjer

Czyli coś, przez co odechciało mi się kupowania bezlusterkowców z wizjerem cyfrowym (stan na kwiecień 2014!). Kino w wizjerze i to jakości video z lat 90. Taką opinię też spotkałem i ku takiej się przychylałem, ale… jak słusznie zauważył kolega Andrzej (dzięki za namiary na pana T.) – Przyzwyczaisz się po godzinie.
Niestety, Andrzej się mylił. Przyzwyczaiłem się po 15 minutach! :) Nadal wiem i odczuwam, że nie patrzę na realny świat, tylko na zadaną pikselom i procesorowi wizję świata według Fuji. Czy ta wizja jest uciążliwa w codziennym użytkowaniu? Nie jest. Czy mnie denerwuje? Tak. Jestem w epoki poprzedniej więc przestawić mi się trudniej. O niebo łatwiej fotografuje mi się X100s, który po poprawkach AF jest w pełni używalnym aparatem. Jednak świat cyfrowy z podbitym kontrastem, z krawędziami poszczerbionymi ciut jakoś mnie nie przekonuje. Niemniej, oddać muszę, że pod względem upakowania logicznie informacji i jasności (też podbitej softowo) nie ma się co czepiać. Ujdzie w tłoking. Po 6 dniach nie cierpiałem już na kolor w ekraniku.

Obiektyw

Skok przysłon i odgłos jest dla mnie irytujący. Niestety, Zeiss czy Leica to nie jest :) Pierścień ostrości chodzi za lekko jak dla mnie, a skok jest monstrualny moim zdaniem. Kręciłem i kręciłem i jakoś wyostrzyć nie mogłem:) Na chwilę obecną mam jedną zasadniczą uwagę. No może dwie. Jest głośny. Silnik AF krzyczy prawie, a przymykające się lamelki przysłony (?) są głośniejsze niż mój czajnik elektryczny:) Nie rozumiem jak można wydać z siebie taki fajny aparat i tak mechanicznie niedopracowane obiektywy. Przy Canonie to nawet nie ma co porównać :) Fuji 35/1,4 szarpie niemiłosiernie aparatem przy ostrzeniu. Odgłosy są irytujące i zdradzają nas w cichych warunkach bardziej niż trzask samej migawki :)

Operacyjność

Cóż, tutaj muszę ponarzekać. Aparat jest dość wolny sam w sobie. Uważam też, że AF jest naprawdę wolny. Skoro uznałem, że w X100 był dramatycznie wolny i pudłował, to obecnie nie dostrzegam aż takiej poprawy by piać z zachwytu jak niektóre portale. Wprawdzie nawet do głowy mi nie przyszło, by stawiać obok siebie aparaty i symultanicznie naciskać spust by sprawdzić prędkość AF (co za idiotyzm!). Opieram się na codziennym fotografowaniu. Zwykłym. I na odczuciach związanych z: raz – błędami AF (a te zdarzają się w E2 średnio często), dwa – szybkością samego układu, która jest moim zdaniem nadal baaaardzo kiepska. Oczywiście jak ostrzymy sobie w ramach podobnej odległości na przedmioty, to AF wydaje się być szybki, ale wystarczy zwiększyć dystans między obiektami i dodać mniej kontrastową scenę i już będzie wiadomo dlaczego mamy podwójną czy potrójną różnice w cenie między 5dmkII+35L a zestawem Fuji. Na dodatek kolory pomarańczowe i czerwono sprawiają układowi AF monstrualne problemy. Szczególnie w opcji Macro, gdzie wyostrzenie na pomarańczową pisankę Wielkanocną niestety było niemożliwe :)

Łobraz

No dobra, przejdźmy do rzeczy. Czy masz kupić 5D czy X-E2?

Kup oba.

Obrazowo, dokładnie tak samo jak w wypadku X100, Fuji wypuściło na rynek killera. Nie wiem co oni pakują w miejsce matrycy do tych aparatów, ale niech nie przestają. To jest rewelacyjny obrazowo aparat. A jak się domyślacie, obraz pozostając najistotniejszym elementem fotografii nadal, zabija pozostałe mankamenty. Zabija dosłownie.

Bo co mi przeszkadza uraz do elektronicznych wizjerów, skoro wypluty RAW i JPG mnie rozkładają na łopatki?!

Co mi przeszkadza głośny silnik AF i szarpiący obiektyw, skoro zdjęcie jest idealne obrazowo dla mnie. Przyjemne i świetnie zbalansowane tonalnie!

Co mi po małych guzikach, skoro jak już je ustawie jak chcę, to uzyskuje efekty porównywalne, a nawet (uwaga!) lepsze niż z 5dmkII?!

 

Pozostaje oczywiście nadal to “co mi”. Bo codzienne użytkowanie aparatu to nie wyłącznie piękne obrazki,a le jego funkcjonalność. Niezawodność. Pewność, że zespoli się z Tobą i Twoimi zamiarami. Tutaj jeszcze przed Fuji trochę do wykonania.

 

9 komentarzy

  • O! A ja kupiłem parę tygodni temu X-Pro1 z 18/2 (imo jedyne sensowne pod wzgl. AF i przystępne cenowo szkło) i odczucia identyczne z nieco większym zawiedzeniem co do AF – pierwsze bezlustro, do którego zaprowadziły mnie gabaryty i znane już fudżowskie matryce). Po wyłączeniu wyostrzania i odszumiania robi się faaaaajnie ;)

  • To hasło “kup oba” spowodowało, że nabyłem czas temu jakis Eos M jako uzupełnienie do 5DII. Olałem tu internety, wygrał obrazek, no i 2 świetne szkła: 22 i 11-22 …nie wspominając o adapterze.

  • Przesiadłem się z d300 na x-pro1. I o u mnie można po wykonaniu zdjęcia mieć podgląd na ekranie. Co do mankamentów to jeszcze jedno – czas od wciśnięcia do zdjęcia, do informacji od aparatu że zrobił. Tak naprawdę nie wiesz w którym momencie zrobiłeś zdjęcie. Ale jak przypomnę sobie wagę Nikona to bym nie wrócił do niego.

  • Tak, Fuji robi od jakiegoś czasu genialną robotę. Fajny system, relatywnie tani, do wszystkiego. No i poręczny, co nie jest bez znaczenia…

  • Iczek ja właśnie pod tym kątem (1-sza moja cyfrówa) ostatnio oglądałem i wstępnie (w sklepie) testowałem Sony A7.
    W pierwszym kontaktcie zrobił na mnie dość duże wrażenie, aczkolwiek ten elektroniczny wizjer, jakoś się nie mogę do niego przekonać.
    Na szczęście to było tylko małe sprawdzenie i nie musiałem podejmować decyzji o zakupie

  • Niestety, slowo ‘użytkowość’ ma olbrzymie znaczenie przy tych bezlusterkowych cudach. Taka moja opinia, ze one po prostu sa nadal jedynie w 70-80% tak uzywalne jak lustrzanki. Dziwie sie troche, ze konstruktorzy nie moga sobie dac rady z nieraz fundamentalnymi bzdurami, ktorych brakuje tym aparatom. I wcale nie jest to kwestia wymyslania czegos nowego, one po prostu cierpia na wszystkie wady, ktore mozna wyeliminowac na zasadzie wsluchania sie w to, co uzytkownik lustrzanki chce miec.
    Moze to kwestia kolejnych paru lat. Ja mysle, ze bezlusterkowce zawojuja swiat. Wizejry cyfrowe wygraja. Juz wczoraj wyszlo uaktualnienie do pisywanego E2, ktore poprawialo opoznienie w wizjerze cyfrowym robiac z tego praktycznie podglad w czasie rzeczywistym, a odswiezanie jest juz identczne jak w x-t1.
    Ja chetnie posiadłbym oba systemy :)

  • A m4/3 ? wydaję się, że pod względem “dopracowania detali”, są najdalej ( szybki AF, chyba najlepsza stabilizacja, spory wybór obiektywów). Chyba, że “diabeł tkwi” w tej matrycy fuji :)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii