Większość moich znajomych uważa, że Gdańsk podczas słynnego Jarmarku Staniko-Dominikańskiego to miasto stracone dla normalnych ludzi. Racja. Od lat racja. Czym szybciej więc uciekajcie gdańszczanie z obłędu jakimi są te obleśne budy i zapach skwarek smażonych na pajdy pszaśno-kaszubskiego (!?) chleba.
Naturalnie wszystkie panie zachęcam do poszukiwania staników, których co roku jest więcej i więcej na tym srarmarku. Ponoć to jedno nigdy nie przestało się sprzedawać. Cóż… Ale zapewne usłyszę, po tej imprezie, że w tym roku znowu przewinęło się tutaj z miliard osób. Super “promocja” miasta :)
Mój Gdańsk jakoś tak przeminął już dawno wraz ze zmianą pracy. Swego czasu pracowałem na ulicy Stągiewnej i codziennie rano szedłem z Dworca przez całe miasto. To był najwspanialszy okres też fotograficzny. Miasto o 7 rano było cudowne. Myślę, że nadal jest chociaż o tej godzinie, to mnie tam nie było od lat :) Szanse mam tylko przy zachodzącym słońcu.
Fotografujcie miasto. Wasze miasto. Waszymi oczami. Tylko nie podczas srajmarku. Plisss..!
Ja tam podczas srarmarku zrobiłem parę fajnych zdjęć, wprawdzie rano jak jeszcze nieczynny, niemniej jednak te sznury ciągnących się pozamykanych białych bud ma tez swój urok :)
coby nie być werbalnym nudystą: http://www.flickr.com/photos/gornowicz/5316190333/sizes/o/in/set-72157626449375302/
No tak. Jak zasłonięte szczelnie to do zniesienia, fakt :)