Czyż Benjamin Norman z NYT nie jest lepszym fotografem od Cartiera-Bresona? :) Robiąc codzienny przegląd prasowy natknąłem się na zdjęcie ilustrujące pękniętą rurę z 1 lutego 2013 roku. Zdjęcie, jako ilustrację do materiału wykonał zapewne na telefon redaktora, który kazał mu jechać i cyknąć foteczkę. No i cyknął. I co tu by nie mówić, że to zwykła ilustracja, to wcale taka zwykła nie jest.
Nie mówię już o oczywistym zatrzymanym skoku nowojorczanki, swoją droga spójrzcie na tę cudownie obciągniętą stopę i zgrabną pęcinę!, ale zauważmy tez kolory: pomarańczowa bluza przechodnia, pomarańczowe światło sygnalizatora i pomarańczowy kogut samochodu. Niby nic, a jednak coś :) A może wymyślam… w każdym razie Cartier nie miał tyle szans na granie kolorem :)
A tak na marginesie zwykłej pracy pstrykacza prasowego, to polecam Wam stronę Benjamina i zwłaszcza jego projekt “Wall St“. Zresztą inne prace też. Robi wrażenie, oj robi.
Hmm, to ja bym jeszcze do tego dorzucil pana we wlochatm kapturze spogladajacego na dziewcze w odbiciu jak lew na skaczaca gazele. A tak pozatym to B. Norman chyba sie nie przejmuje tym, ze cos juz zostalo zrobione i robi swoje ;)
Cartier mial szanse grania kolorem, tyle, że ją odrzucał. Oczywiście są wyjatki: http://life.time.com/henri-cartier-bresson/cartier-bresson-red-china-in-color-1958/?iid=lb-gal-viewagn#1 W Londynie skończyła się właśnie bardzo ciekawa wystawa, gdzie kurator stawia wyzwanie Bressonowi, konfrontując jego czarno-białą fotografię z kolorową fortografią momentu decydującego o Haasa po Parke’a: http://www.guardian.co.uk/artanddesign/2012/nov/07/henri-cartier-bresson-photography
Według mnie wymyślasz iczku. Kolorowe odzienia przeszkadzają, przeszkadzają do kwadratu, nie widzę w tym żadnej innej gry niż chaotyczny przypadek ;-D
Za to u Bressona złapany został “ostatni” etap skoku i (co ważniejsze) odbicie, które “robi” całe zdjęcie.
Teatralna zamaszystość i zarazem bezcelowość skoku… No fajne – jako anegdotyczna parodia HCB.