fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Sri Lanka okiem katola z Europy

Sri Lanka to przedziwna kraina. Nie wiem czy to Brytyjczycy pierwsi ukuli termin “raj na ziemi”, ale mam wrażenie, że tak nie do końca jest to raj.
Niewątpliwie z pozycji kolonialisty był to raj. W XVI wieku najechali ich Portugalczycy, bo spodobal im sie port Trincomalee, a potem dostali cynamon od tutejszego króla intryganta. Następnie w XVII wieku pojawili sie Holendrzy, bo też chcieli ugrać swoje. Kiedy już wydawało sie, że jakoś to będzie o wyspie w kształcie łzy przypomnieli sobie poddani Jej Królewskiej mości znad Tamizy i na kolejne 100 lat Sri Lanka stala sie perłą w koronie Brytyjczyków.
Ci jednak mieli wyłcznie handlowe podejście do swoich włości i kiedy w połowie XIX wieku całe połacie hodowanej tutaj kawy trafił szlag za sprawą mikro bakterii jakiegoś grzyba, pojawił się pomysł na herbatę. I stało się. Kompania Wschodnio-Indyjska, której złowieszcze dzieło doprowadziło do upadku cywilizacji takich krajów jak Japonia (zeuropeizowano ten wspaniały kraj), objęła mackami plantatorów Cejlon na setki lat.
A co lankijczykami?
To cała skomplikowana historia. Historia Syngalezów, Tamilów, Hindusów. Historia religii buddyjskiej, hindu i katolickiego kościoła przeniesionego przez kolonialistów. Dość powiedzieć, że udaje sie połączyć te tak różne systemy wiary. Jakoś bez problemów klęczałem w katolickim kościele w Kandy słysząc za rogiem nawoływanie młezina. Nie ma problemu.
Wracając do tego raju. Bez dwóch zdań Pan Bóg (czytaj jak chcesz: Budda) wykazał się wstrętną chciwością lub bardzo ukochał sobie te tereny, bo przyrodniczo i geograficznie to jest raj. Od chłodnych gór, po parujące żarem piaski plaż oblewanych balsamowymi wodami oceanu indyjskiego, ten kraj ma wszystko o czym człowiek może tylko zaśnić. Rafa koralowa to zdecydowanie przejaw boskiego zapomnienia, bo dzieląc dobra natury chyba mu się ręka omsknęła i sypnął Cejlonowi ponad miarę:)
Pływanie w parze z rekinem czarnym (chyba prawidłowo wielorybim) i żółwiem morskim w obłokach setek kolorowych galaktyk rybek z filmu “Gdzie jest Nemo” – daje wyobrażenie tej boskiej pomyłki. I tylko krwawiąca stopa, która nieopacznie stanęła na żywym koralowcu przypomina, że to nadal ziemia.
Innym usczypnięciem, które przywraca do realności, to widok setek punktów kontrolnych wojska. Ale to już warstwa społeczna. Bóg nic do tego nie ma, choć będąc w tym przyrodniczym raju zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy najsłabszym pomysłem stwórcy :(

Lankijczycy nadal borykają się z problemem mniejszości tamilskiej. Wieloletnia wojna wprawdzie od roku nie tli się już na wyspie po ostatnim podpisanym pokoju, a szkody tsunami z 2004 roku zostały prawie naprawione, to jednak wyczuwalna jest atmosfera nerwowości politycznej. Nowy prezydent oskarżany jest o niedemokratyczne ruchy w trakcie głosowania i ma wiele opozycji. Dzisiejszy dziennik angielskojęzyczny przynosi jednak podsumowaniw roku w gospodarce bez wojny i … nie jest źle. I choć benzyna kosztuje tutaj 140 rupii, co daje jakieś 4,2zł to trudno odnosić to do naszych zarobków. Zarabiają średnio mniej, ale w cale nie dużo mniej. Cenu w miastach są takie same jaknw Polsce, a czasami wyższe. Wczorajsze ichnie dzienniki w sekcji świat szeroko rozpisywały się o rocznicy 10 kwietnia w Polsce. Naprawdę pożądne analizy. Jak ja się cieszę, że mnie nie ma w kraju. Z tej odległości dzień 10 kwietnia 2011 w Polsce wygląda groteskowo :):)

O fotografii pisał nie będę, bo ten kto mi doradził wzięcie polaroidów tutaj zostanie ukarany. Prawie wszystkie rozdałem miejscowym :):) Dla nich to wielka pamiątka od dziwnego białasa z wielkim aparatem. W każdym razie żal nie dać. I zostaje z niczym.

No nic. Wracam do spokojnej, gorącej i pachnącej herbatą rzeczywistości w Tea Trials w górach niedaleko miasteczka Hatton. Wielki format robi wrażenie na wąskich scieżkach herbacianych pól. Idę oddać kolejne polaroidy. Tym razem umówiłem się z dzieciakami ze szkoły. Deal był taki:
Oni: “pocket money, pocket money?”
Ja: “picture or money?”
Oni:”picture, picture!!!”

:)

8 komentarzy

  • Czekam na zdjęcia ;D Świetnie, że rozdałeś polaroidy. Prawdziwa moc fotografii! Brawo :)

  • Nie czekajcie na foty. Gorzko sie przekonalem ze utknalem z moja wyobraźnią w studio :(
    Pozdrawiam

  • cholera, pytanie wyda Ci sie glupie ale z mojej perspektywy poczatkujacego wcale takie nie jest. Jak udaje Ci sie “zamrozic” takiego dzieciaka miedzy wyostrzeniem/wlozeniem kasety/zrobieniem zdjecia? :)

  • Tomek, nawet nie wiesz jaka tajemnice kryje oko mojego obiektywu. Oni nawet nie drgną:) Ze szkoły dIeciaki zwiały, bo bialas cyka fotu dwa pola herbaciane dalej :) Jaja.
    Zbieraczki herbaty cierpliwie czekają aż zmierze swiatło, rozepne plecak w deszczu, ponownie wyostrze, wpakuje kasete, wysune polaroida 79, cyknę. Zamrożeni jak “ice tea” :) Magia. Ale przyznam, że Leica M9 byłaby miłym urozmaiceniem kadrów :)

  • ale jaja :) maja wrodzony talent do pozowania znaczy :) yashica electro wystarczy ;) poskanuj chociaz iphoneme zanim rozdasz, zawsze cos.

  • Nie przejmuj się, Iczku. Ja też poległem na Sri Lance. Za dużo, za szybko, zbyt intensywnie. Mój fotograficzny procesor nie przetwarza w tym tempie.

  • – hello my friend,
    – see my shop,
    – look for free,
    – I have a special price for you,
    – very nice my friend,
    – maybe tommorow?

    Dobry tekst. I to frycowe… Iczek dał się ogolić :-)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii