fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Wypełnij treścią swoje fotki

 
Zrobiło się głośno. Wiele świadomych osób z trwogą spogląda na możliwości nowego programu. Oczami wyobraźni już widzą te setki, tysiące dorabianych elementów na każdym zdjęciu. A wszystko to przez trzy wyrazy: Content-Aware Fill (C-AF). Taka funkcja pojawi się w najnowszym Photoshop CS5. Po sieci wędrują już przykłady zastosowania tego narzędzia. Jego skuteczność potrafi przyprawić o ból głowy, bo nagle okazuje się, że z fotografa zamieniamy się w kreatora innej rzeczywistości, a zdjęcie służy nam jedynie jako baza do finalnego efektu. Przestaje zdjęcie być bytem samym w sobie, jest elementem składowym tego co zastane plus to co stworzą bity danych przeskakujące między jednym a drugim procesorem.

Z czego wynika ta trwoga? Dlaczego larum grają, jak napisałby Sienkiewicz? A może to tylko niektóre środowiska fotograficzne maja obawy?
Zastanówmy się do kogo skierowane jest oprogramowanie typu PS?

Do artystów fotografików, którzy z samego założenia traktują fotografię jako medium, za pomocą którego wyrażają swoje wizje?
No tak, myślę, że to jest idealne narzędzie dla fotografików (!).

Do reporterów prasowych i reportażystów, którzy chcą opowiadać obrazem sytuacje zastaną. Wskazać odbiorcy punkty wrażliwe w społeczeństwie, miejsca wyjątkowe pod względem dobra i 
zła?
No nie, myślę, że funkcja C-AF nie jest przeznaczona dla nich, a samo oprogramowanie PS służy jedynie poprawnej digitalizacji tego, co znajdzie się w kadrze

Do amatorów, którzy setkami wylegają wraz ze słońcem ze swoich domów i wyposażeni w lustrzanki przemierzają wraz z rodziną parki i centra handlowe? Rejestrując wszystko i w ilościach na jakie pozwala zasób kolejnej piątej lub szóstej karty flash?
No tak, myślę, że to idealny program dla amatora, który może dodać elementy nieistniejące w realności. A funkcje dodane w PSCS5 po prostu są spełnieniem marzeń wielu amatorów. Bo oni nie chcą tak do końca prawdy w fotografii, raczej chcą pewnego wyobrażenia idealności, a tak prosta funkcja wypełnia ich pragnienia w 100%.

Do fotografów fashion, którzy nie dbają już praktycznie o to, czy światło w studio jest ustawione prawidłowo, czy modelka ma boczki, czy krzywe nogi, czy cień nie wpada w kadr, czy statyw nie włazi w ujęcie, czy… itd, itp. Bo od tego wszystkiego mają właśnie PS?
No tak, to jest idealne oprogramowanie dla “fashion shoots”. Bo cóż cudowniejszego jest w tym, że zdjęcie wykonane po ciemku w zielonej sali, modelce w żółtej sukni i karmazynowej szmince z kablem telefonicznym wyrastającym z głowy – staje się nagle zdjęciem modelki w niebieskiej sukni, pomazanej granatową szminką w czerwonej sali oświetlonej słonecznie i bez kabla ściennego wyrastającego z głowy tejże panny?! No nie ma nić piękniejszego niż za pomocą czarodziejskiego przycisku usunąć nogę asystenta z tła i wszystko to poprawić. Photoshop został stworzony właśnie dla tych fotografów więc nowa funkcja jest dla nich boskim darem niebios z Adobe.

A może C-AF i PS w całości skierowany jest do portrecistów, którzy chcą wejść z butami swoich kadrów wprost w prawdziwe “ja” modela? Albo starają się udziwnić wygląd postaci dodając im atrybuty, które mają w jakiś sposób ukierunkować odbiór danej osobowości przy jednoczesnym kpieniu z nich w ten sposób?
No tak, myślę, że Adobe tez myślało o nich. Bo czyż nie cudownie jest delikatnie poprawić to, co na planie nie udało się wypracować rękami stylistów i wizażystów? Czyż nie prościej pokusić się o dwa, trzy kliknięcia i zmienić kontekst twarzy wykręcając kąciki ust delikatnie ku górze lub w bok?

O co więc cały ten szum? Czy fotografowie nie wiedzą, że 99% zdjęć w gazetach to obróbka w PS. Że comiesięczny, cały nakład Vogue to jeden wielki fotomontaż z użyciem takich retuszerów, że potrafią z kozy zrobić bawołu afrykańskiego? No bez kpiny…
Dążenie do coraz lepszych narzędzi zamieniających koło w kwadrat to nieunikniona konsekwencja rozwoju technologicznego. Obraz, który rejestrują aparaty cyfrowe jest wyłącznie zbiorem cyferek, które jacyś kolejni programiści będą zamieniać i modyfikować jak chcą. I właśnie w tym miejscu traci swój kontekst słynna wypowiedź Jacques Henri Lartigue’a: “wolę fotografować niż malować, bo malowanie trwa zbyt długo”.
Oto zataczamy krąg, obecnie “fotografowanie” trwa o wiele dłużej niż niejeden malarz malował swój obraz w XIX wieku. “Fotografia docelowa” to nowe pojęcie, które doskonale opisuje filozofię fotografowania zawodowego i często także amatorskiego. Mianowicie, efekt uzyskany w tym procesie składa się z co najmniej trzech elementów:

  1. założenie autora co ma być na zdjęciu docelowym
  2. wykonanie bazy w postaci pliku
  3. dokonanie niezbędnych dla spełnienia oczekiwać zmian w PSCS5 przy użyciu np.: C-AF

Tak więc zupełnie spokojnie, w odróżnieniu od pewnych środowisk fotograficznych, położę dzisiaj głowę na poduszce i zasnę wiedząc, że powstał program zmieniający każde zdjęcie w zlepek cyferek posklejanych dowolnie bez jakiegokolwiek odniesienia do rzeczywistości.
Zupełnie spokojnie zasnę i będę śnił o zdjęciach Lartigu’a, które zaistniały między innymi dzięki Richardowi Avedonowi w książce “Diary of Century”.

Jacques Henri Lartigue – 1972, fot.: Jeanloup Sieff

fot.: Jacques Henri Lartigue

fot.: Jacques Henri Lartigue

I jeszcze jedna drobna uwaga na koniec… co z retuszerami? Czyż nie będzie teraz łatwiej obrabiać fotki wszystkim amatorom? Ja wiem, wysoce-wyspecjalizowani retuszerzy prace będą mili zawsze, ale część z nich zapewne obniży ceny :)

8 komentarzy

  • po przeczytaniu usnąć ten komentarz: Iczek, masz literówki!
    przyzwyczaiłeś mnie do doskonałości w stylu, formie wypowiedzi, treści i wykończeniu.
    Pięknie się patrzy na nową stronę, ale gorzej czyta. Ja widzę dwie literó∑y.
    Pan Piotr jest perfekcyjny w moim odczuciu, więc mi to nie pasuje tutaj.

    Ale i tak super fajnie i cieszę się, że znów jest co poczytać :)))))
    miłego dnia

  • :)
    Pozwól, że odpowiem cytatem z Adama Ziemianina:

    “Gienek gra na gitarze
    Miał być szewcem lecz mu nie wyszło
    Za oknem jesień przybija podkówki
    Chyba na przyszłość

    Gitara Gienka jest taka cienka
    Po prostu mało ma strun
    Lecz Gienek jej wierzy, wie że struna pęka
    Zwłaszcza gdy cienka i już”

    A poza tym, im więcej niedoskonałości na odbitce, im bardziej porysowane i nieidealne – tym bardziej jest art :)

  • hahaha :))))))))
    śliczne! chyba aż ‘zapożyczę’ sobie ;)

    A poza tym, to pięknych Świąt i pięknych myśli…

  • Tak sobie po cichu marzę, że im więcej tego typu narzędzi będzie powstawało tym bardziej w cenie znów będzie fotografia analogowa – oczywiście nie w sensie masowym, to oczywiste. Jednakże na wszelki wypadek ciemni nie wyprzedaję !

  • Michał – obawy mam spore, że to jednak w druga stronę pójdzie… :(
    Łatwość obsługi tych programów i intuicyjne stosowanie tych filtrów jest czymś przerażającym. Mój 5-letni syn operuje w PS pędzlami, gumką i zniekształceniem “Liquify”. Robi to intuicyjnie.

    Programy graficzne z definicji przeznaczone dla grafików, stają się programami dla mas. Każdy zna PS. W wywiadach prasowych słowo “photoshop” nabrało intuicyjnego znaczenia: przekształcenie, zmiana, modyfikacja, mistyfikacja itd… na razie pejoratywnie raczej używanego, ale to się zmieni.

    Photoshop to kultura Michale…

    Ale na szczęście, ciemnia to tez kultura :)

  • Może jestem naiwny, ale wydaje mi się – a może mam nadzieję – że fotografia analogowa i cyfrowa w którymś momencie się rozdzielą. Będzie fotografia i pixelografia(jeżeli chodzi o nazwę, sony pewnie coś wymyśli;) jako oddzielne dyscypliny… pytanie czy sztuki? Może raczej przekazu. Może to tylko moje pobożne życzenia, może chciałbym żeby fotografia została taka jak kiedyś, żeby nie obdzierać jej z tej magicznej otoczki, która tak wybornie smakuje. Rozmarzyłem się. Fajnie jest mieć marzenia, pasję, realizować je. Wiele mówi się o atrakcyjności fotografii analogowej, przejść tonalnych, ziarna, plastyki… to prawda. Ale czy nie jest w niej coś jeszcze ważniejszego… dla fotografa nie dla widza. Kiedy byłem mały chciałem być czarnoksiężnikiem. Fotografia analogowa niesie ze sobą dla mnie takie właśnie chłopackie emocje. Ostrzenie na matówce, trzask migawki, udało się… ale czy na pewno? powinno;)… Zamykanie się w ciemni/szafie/toalecie, nawijanie kliszy na szpulę(ja zamykam oczy żeby było ciemniej;), naczynia, menzurki, alchemiczne mikstury… i wreszcie moment kulminacyjny – wielka chwila prawdy – otwarcie koreksu. I o to właśnie chodzi! W pixelografii to co opisałem nazywa się zgraniem plików z karty na dysk i jest nieco mniej pasjonujące;) Niech mnie ktoś poprawi jeśli się mylę. Przepraszam jeśli zbyt emocjonalnie. Pozdrowienia z Krakowa

  • “Fotografia docelowa”, tak chyba bylo zawsze i tak bedzie, a poza tym fotografia istnieje, tylko czym ona jest, temat ktory nigdy sie nie wyczerpie. Czy jest nam dane to obiektywnie okreslic, chyba nie, za duzo subiektywnosci, za duzo…

fotopropaganda blog o dobrej fotografii