fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Złote Fotomyśli…


Wersja negatywna:
Już wiem dlaczego tak nie lubię fotografii cyfrowej.

Wersja pozytywna:
Już wiem dlaczego tak lubię fotografię tradycyjną.

Oto zamierzam, co pewien czas cytować lub wymyślać takie sobie myśli krążące wokół fotografii mojej. Znaczy tej, którą ja cenię i staram się hodować.

Dzisiaj pierwsza myśl dotycząca tego, co w fotografii tradycyjnej pociąga mnie najbardziej. Przyznam, że ta myśl nie jest moja, ale pięknie określa to, czym jest dla mnie wyzwolenie migawki i etap tuż po nim. I kolejny etap oczekiwania. Ciemny, niejasny, niewiadomy.
Naświetlam kolejne negatywy i slajdy. Za każdym razem Nie wiem co wyjdzie. Nie wiem jak się postarałem. Po prostu stoję przed drzwiami ogrodu i czekam na otwarcie nakrętki koreksu, bo:

“Zawsze ulega się urokowi tajemnicy”

I to jest Złota Fotomyśl na dziś… :)

18 komentarzy

  • Od pewnego czasu sprawdzam co się stanie po naciśnięciu linku Piotr Biegaj folio na Twoim blogu? I niezmiennie to samo. Coś zaczęte, coś się wyświetla, coś nie… prowokacja jakaś?


    Mariusz

  • Piotr, spójrz uważnie na moje usta i powtarzaj za mną: fotografia dzieli się na dobrą i złą
    … i jeszcze raz…
    … i jeszcze raz…
    … i jeszcze raz…
    … aż w końcu zrozumiesz, że naświetlane medium nie ma znaczenia.
    Trzymam kciuki za ciebie. Bo cię lubię.
    :)

  • Iczek, zwyczajnie weź cyfraka, zasłoń ekranik LCD i oglądaj zdjęcia dopiero po zgraniu na komputer, albo nawet po wydrukowaniu. Tak mi kiedyś ktoś poradził na tego typu argument, co tu zapodałeś ;)

  • Gówno prawda Rudolf!

    To nie działa i sprawdziłem to. Wiele razy na wielu cyfrakach.

    Po prostu nie działa.
    Nie interesuje mnie dlaczego. Ot, nie działa i już.

    To musi być fizyczne chyba. Znaczy fizyczne coś na czymś musi być utajone, aby było odczuwalne właśnie w postaci niepokoju i tajemnicy.

    To jak gotowanie.

    Albo kupujesz zioła w paczce, albo je hodujesz i czekasz aż wyrosną.
    Do tych pierwszych dostęp masz zawsze i od ręki, te drugie wymagają pielęgnacji i Twojej atencji. No i czasu! :)

    Nie wiem czy to mądre porównanie, ale przytoczę jeszcze jeden cytat:
    "To jest skrzynka. Baranek, którego chciałeś mieć, jest w środku"

  • @krzychu – to zbyt proste i zbyt łatwe. Z powodu? Ano z tego powodu, że określenie tego, co jest dobre, a co złe nie jest dla mnie miarodajne :) Poza tym, odczuwam to jakoś podskórnie i nie lubię być oszukiwany. Chcę widzieć w fotografii autora bez dopalaczy – bym rzekł :)

    Gdyby posługiwać się tylko takim podziałem, to pogubimy się.

  • Widzisz, i bardzo dobrze, że zaczynasz mówić o fizyczności – teraz weź się w garść i zamiast jpgów zajmuj się bardziej fizycznymi odbitkami :P

  • Fizyczne odbitki są Graalem. Graal dostępny jest tylko dla nielicznych.

    Mnie zależy na licznych.

    Dlatego blog, dlatego strona, dlatego skaner.

    Nielicznych będę widział na wystawię, której nigdy pewnie nie zrobię… :)

  • Niestety, prawda jest taka, ze o jakości fotografii wcale nie świadczy ile czasu jej poświęciłeś. Tak samo o słuszności sprawy nie świadczy to ile osób za nią oddało życie.
    Najbardziej analogowy jest ołówek, pedzel i lęk przed biała kartką :-P

  • A co to jest jakość w fotografii Malwina..?:)
    Kto ją określa?:)

    Ja tam uważam, że czas ma wielkie znaczenie…

    Choć znajomi mówią, że tak krótkich sesji jak moje to nie widują :)

  • Iczku, nikt nie bedzie się pytał, jak długo, wymyslałes sesje, ustawiałeś swiatło i jak duzo czasu czekałes na wyjasnienie tajemnicy( wywołanie negatywu, zrobienie odbitki) Po prostu foto ma sie bronić samo. Jak foto będzie do D. to nawet największy dreszcz przechodzacy po ciele fotografa w czasie oczekiwania na wyjasnienie TAJEMNICY, nie uzasadni istnienia gniota.
    Reszta nie ma znaczenia, chyba, że chcesz się bawić w konceptualizm, czyli dopisywaniem scenariusza i ideologi do czegoś co może nawet nie powstać;)

  • Równać cyfrę z filmem mogą jedynie osoby które nie widzą między nimi różnicy. I wtedy wszystko jest jasne. Lecz gdy taką różnicę ktoś dostrzega to film otwiera absolutnie inny wymiar fotografowania i ostatecznej odbitki niż plik cyfrowy. Film ma głębie, plastykę nadającą mu życia – cyfra jest tak martwa że czasem się zastanawiam czy to co jest na zdjęciu faktycznie istnieje.

    Czyli to że nie "JA" nie widzę różnicy nie oznacza że jej nie ma…

  • pokaz mi swoje zdjecie a powiem ci jakim jestes fotografem. nie zapytam cie o czas poswiecony na wykonanie zdjecia, nie zapytam cie czym bylo robione, nie zapytam sie czy twoj ojciec byl indianinem czy eskimosem. czy matka ma posade dyrektora banku czy moze pracuje tam tylko przy okienku. nie zapytam jakiego jestes wyznania. W fotografii pewne kwestie nie powinny miec znaczenia. LICZY SIE OBRAZEK, ZDJECIE, PICTURE.

  • Cyfra jest nieomal doskonala, porownujac takie same formaty matryca-film. Film nie ma szans z RAW-em. Filmy pozostaja dla sentymentalistow i artystow. Cyfra niesamowicie pchnela fotografie, otworzyla niedostepne mozliwosci. To wlasnie na cyfrze powstaly miliony zdjec nieosiagalnych do tej pory. Niektorym trudno sie z tym pogodzic.
    Tez fotografuje analogiem 6×6, kilka filmow w miesiacu, sentymentalnie, bo lubie. Nie wymyslam do tego ideologii, nie przewartosciowuje jej ponad cyfre.

  • A czy zdjęcia Michel Rajkovic cofają fotografię o 100 lat ?
    Trochę prawdy w tym co piszesz jest. Myślę, że zdrowy rozsądek i wrażliwość pomogą w wybieraniu tych rzeczy, na których nam zależy.
    :)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii