fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Każdy robi swoje…


Pytają mnie czasami koledzy kiedy zacznę sam robić odbitki aby już tak naprawdę zanurzyć się w świat fotografii klasycznej. Ja mam jedną, stałą i niezmienną odpowiedź, cytat z Boya-Żeleńskiego.

“Każdy orze jak morze i gdzie może się pcha. Jedni do akcji W, a drudzy do akcji H.

Uważam, że w każdej dziedzinie sztuki obowiązuje pewien podział, który sprawia, że poszczególne etapy tworzenia i materiały są albo lepiej dopracowane albo gorzej.

Malarz nie robi sam farb dla siebie. Ram też nie wykrawa.
Rzeźbiarz nie produkuje sam masy, z której lepi swoje dzieła.
A fotograf czasami nie ma pojęcia czym różni się papier gradacyjny od stałego.

Dlatego właśnie powierzam swoje prace ludziom, którzy umiejąc zrobić odbitkę. Mają zaplecze, chemie, talent i poczucie estetyki mi zbliżone.
Uważam, że trzeba takim ludziom płacić i to słono za zdolności i dawać im tyle pracy, na ile nas tylko stać.
Niestety takich ludzi w Polsce jest mało, a znaleźć kogoś komu udaje się w obecnych czasach wyżyć z robienia odbitek na papierze fotograficznym, to już chyba niewykonalne w Polsce.
Tymczasem w krainach gdzie sztuka ma swa wartość i można żyć z fotografii artystycznej – można… i to dobrze :)

Znalazłem taką oto stronę i jest ich wiele więcej:

11 komentarzy

  • Hmm… wydaje mi się, że wkraczasz Piotrze na śliski grunt, szczególnie w fot. B&W. Jeśli założymy, że na ZAMIERZONY efekt końcowy składają się w połowie odpowiednie naświetlenie i ZAMIERZONE wywołanie, pozostanie kwestia autorstwa takiej fotografii. Czym w ogóle mierzyć autorstwo? ;-) Większym wpływem na ostateczny jej wygląd? Czy autorem jest "naduszający" spust aparatu, mający w głowie ostateczny wygląd odbitki (ekspozycja, kontrast, odpowiednie maskowanie, etc.), czy może przenoszący to na papier "fachowiec", czyniący to wg własnego wyobrażenia, wiedzy i swojego poczucia estetyki. Powiesz, że wszystko da się przekazać i ustalić, a wielu z wielkich tej branży było w ciemni jedynie na początku swojej drogi. Pewnie tak, dylemat jednak moim zdaniem pozostaje, a sprawa nie jest całkowicie jednoznaczna…

  • Zgadzam się Andrzeju. Równie dobrze, idąc tym torem myślenia, możemy powiedzieć, że malarz namalował obraz używając specjalnego pędzla, który w specyficzny sposób rozprowadza farbę. Rzeźbiarz zaś sam nie wypalał swoich garnków i ich twardość i kolor w wyniku wypiekania jest już efektem pracy wypalacza. :)

    Wiem, przeginam, ale tak to już jest.
    Chyba jedynymi formami sztuki, które człowiek czyni wyłącznie sam z siebie jest taniec i śpiew :)

    Czyli narzędziem musi być nasze ciało.

  • Z Twojego wpisu, Iczku, wnioskuję, że swoje prace archiwizujesz także w postaci odbitek? Do tej pory było we mnie przekonanie, że uprawiasz fotografię hybrydową, czyli fotografujesz wprawdzie analogowo, ale suma-sumarum i tak zamieniasz to na plik cyfrowy przeznaczony do archiwizacji, używając cyfrowej ciemni w postaci programu do edycji plików graficznych. A może się mylę? pozdrawiam.

  • Ależ niemożliwe byłoby dla mnie kopiowanie wszystkich materiałów na papier fotograficzny.

    Raz – nie umiem tego robić dobrze.
    Dwa – postać cyfrowa umożliwia mi uzyskanie od Was miażdżącej krytyki.
    Trzy – wybieram materiały najlepsze i robię odbitki powiększalnikowe, ale z powodu formatu (4×5) jest to bardzo utrudnione więc siłą rzeczy są to sztuki pojedyncze. I o tych pisałem.

  • Iczek, niektórzy – bardzo ambitni malarze – robili w rzeczy samej farby samodzielnie, z kupowanych u specjalnych dostawców barwników. Taki van Gogh, na przykład, słyszałeś?

    Wydaje mi się, że błądzisz (w tym poście). Może zacznij oddawać aparat po naszkicowaniu kadru asystentowi, co?

  • O ile się nie mylę, to taką właśnie fotografie już ktoś uprawia i robi zdjęcia bez dotykania kamery, bo uważa, ze mu niepotrzebne jest znanie środka technicznego… jak on się nazywa…? Takie plany filmowe fotografuje 8×10 cala…?

    Więc już to wymyślono :)

  • Tak, wymyślono. Ale dlaczego nie miałbyś być drugim Crewdsonem? Wygląda, że powoli obierasz taki właśnie kierunek.

  • I Ty mi to zarzucasz…?
    Ty, który fotki gdzieś chowasz przed samym sobą i na blogu trzeba robić podchody być pokazał, że jeszcze umiesz trzymać aparat. Który stronę aktualizowałeś 3 lata temu?
    Ty!?
    Zdrajco!

  • A Jerzy Kosinski fotografowal na tasmie dzwiekowej na ktora nakladal chemie, potem sam to wywolywal i robil odbitki.
    Niektorzy poszli dalei i fotografuja wlasnorecznie zrobionymi aparatami.
    Czy to wazne? Wazny jest efekt, tresc, przekaz.

  • malarze nie robia farb (załozmy, ze masz racje, ale akurat kilku by sie znalazlo), rzeźbiarz nie produkuje sam masy, z której lepi swoje dzieła.

    No i fotograf sam nie robi filmu/matrycy. I tyle.
    Bo porownanie do papieru gradacyjnego jest słabe i nietrafione.

    Baaardzo naciagana ta idea.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii