fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Wyloguj się…


Logout…. ma wiele znaczeń. Klasyczne informatyczne, ale też nowe i używane w setkach kontekstów. Logout to też pewien sposób życia. Pozostawanie poza nurtem zjawisk związanych z informatyką i całym tym internetowym zamieszaniem powoduje, że człowiek nie porusza się w realiach, które stały użytkownik sieci traktuje jak pewnik istnienia.

Prościej: jeśli nie masz strony w Internecie – nie ma Cię. Jeśli nie masz konta na Naszej Klasie – nie ma Cię. Jeśli nie ma konta na Plfoto i maxmodels – nie ma Cię.

Skutki są zawsze dwojakie…

Bycie znanym, uznanym, znajomym, ocenionym, ocenianym, oceniającym daje nam życie sieciowe i często decyduje czy ktoś się do nas odezwie i uzna, że warto zaufać.
Ma tez to skutek taki, że wydaje się nam iż nie ma innego życia niż życie sieciowe.
Czasami osoby żyjące w sieci są całkowicie różne od tych znanych z ulicy. Trochę tworzą swoje alter ego. Taką jaką chcieliby być lub po prostu prawdziwe ja, bo trudniej zweryfikować jacy są naprawdę.

Ale zacznijmy zbliżać się do kwestii fotograficznych, bo wstęp się wydłużył.

Czy możemy się wylogować fotograficznie z Internetu? Czy fotografia może istnieć bez Internetu?
Cholera, co za pytanie….!
Przecież od 200 lat istniała, to czemu teraz miałaby nie istnieć!?

Ale ja pytam jednocześnie czy istnieje świat fotografii, który obywa się bez tych kont, loginów, ocen, komentarzy i zidiociałych pseudo-fotografów, którzy nie widzieli na oczy barytowej odbitki, ale “znają się na rzeczy” i oceniają innych?!

[właśnie w tym momencie mój 4-letni syn zadał mi pytanie, dlaczego w ‘Toy Story 2’ jest scena z czarno-białym telewizorem i dlaczego on jest BW?]

I tak w sumie pasuje to tutaj…:)
Skąd Ci ‘biedni nuworysze fotograficzni’ świata cyfrowego mają wiedzieć, że jest, że istniał taki świat, że istnieje!?

No mogą oczywiście przeczytać o tym w Internecie… ale już tylko przeczytać.

Czy nie zapędziliśmy fotografii w kozi róg. Czy ja prowadząc bloga nie zapędziłem się w ten sam róg… zamiast siedzieć w ciemni?
Czy każda minuta spotkania z moimi kolegami na Długiej (np. jutro) nie jest warta więcej niż kolejny wpis na blogu i zostawienie 10 komentarzy pod zdjęciami?

A na koniec przypomniało mi się coś dziwnego. Wiecie kto wymawia słowo “Feelings” najpiękniej na świecie?
Powiem Wam… – Julio Iglesias w piosence o tym samym tytule. Tembr, akcent, wyraz. Jak dokończony kadr.

Polaroid 55, Crown Graphic, mod. Paranoja
::: Kumaka Studio ‘2009 :::

14 komentarzy

  • Ty pewnie wolałbyś siedzieć w ciemni lub spotykać się z kumplami, a ja wolałbym, żebyś pisał nadal swój blog – bo tylko z niego Cię znam i czerpię swoisty rodzaj wrażliwości na fotografię. Internet i fotografia to już symbioza gatunków; nie warto od tego uciekać, ale też nie warto się ścigać – trzeba po prostu mądrze trwać.

  • @etam, glupoty prawisz

    taaaa…. i potem zamiast pasji jest wyścig k***a…

    moim najwiekszym marzeniem jest jest zeby ta cala spolecznosc internetowa przestala istniec! przeciez to najwieksza wylegarnia masówki i pewnych siebie ciemniakow…

    ty sie do tego przystosowujesz i potem sie kreci ten kołowrót głupawki

    blogi ok, ale te cale portale z portfolio robionymi w 15 minut, bez zadnej kultury bycia, zaangzowania, wszystko niskim kosztem…

    bleeeee bleeee bleeee

  • @etam, przepraszam

    zle przeczytalem- “ale też warto się ścigać – trzeba po prostu mądrze trwać.”

    zgadzam się, można korzystać, ale nie angażować się w to emocjonalnie, bo potem ludzie na tych bzdurach opierają swoje zycie…

  • Niestety, komunikacja niewerbalna jest dla istoty ludzkiej nadal bardzo skomplikowana.
    Może to kwestia 100 lat…?

    Schamieliśmy wszyscy… ja też.
    Daję się podpuścić byle szczekaczom.
    Aż wstyd czasami.. :)

    W każdym razie… ułatwienia spotykane na każdym kroku nas ogłupiają i powodują tęsknotę za czasami, w których nie było kolorowej TV, a parówki miały zawsze ten sam smak…

    Mam prośbę do tych, którzy zostali w miastach, w Gdańsku i nie pojechali smażyć karkówki. Wyjdźcie jutro zrobić jakieś zdjęcie porządne.
    Jedno!
    Kadrujcie do woli, setki razy, ale naciśnijcie migawkę raz. Nie zaglądajcie w podgląd.
    Potem na kawę. Popatrzcie na ludzi.
    Posłuchajcie brzmienia kawiarni.

    Potem w domu zrzućcie to na ekran i dopiero spójrzcie. Z nerwem czy coś wyszło.

    Pa!

  • Iczek, fakt, dajesz sie podpuscic ;)
    Fakt, ze net jest bez sensu – bo cala para idzie w gwizdek. Zamiast skupic sie na robieniu zdjec i pokazaniu ich w ludzki sposob, siedzimy przed monitorem. Ale od netu sie nie ucieknie obecnie, wiec trzeba jakos z nim zyc i nauczyc sie znosic jego niuanse.
    Ale co do tego, z czego wynika twoj post – to jest jeszcze jedna kwestia. Jakims dziwnym trafem w polskim internecie jest gorzej… Tak jak i na drogach – trabienie, przekrzykiwanie, wyzywanie od debili. To ma idealne przelozenie na plfoto. Im gorszy kierowca tym wiecej trabi… A uratuje nas tylko spokoj i kultura…

  • Iczek, coś w tym jest.
    Acz jak odchodzę na dłużej to mi się dostaje, że mnie za mało w sieci.
    Jak nie wystawiam nigdzie swoich zdjęć, to nie jestem fotografem. Takie dziwne czasy…

    Ale odejście od internetu nie jest wyjściem – idąc z duchem czasu raczej trzeba łączyć prawdziwe życie z tym sieciowym – tj. wystawiać się zarówno w sieci, jak i fizycznie, w galeriach. Teraz Miesiąc Fotografii w Krakowie – więc dobra okazja ;)

  • Trochę z “innej beczki” – w komentarzach, za to o poście.

    100 lat temu zaczynałam pracować w radiach. Od starych wyjadaczy na każdym kroku słyszałam, że prawdziwego radia nie poznam, bo teraz to już jest sformatowane i muzyka z komputera, a nie z kaset, czy płyt przyniesionych z domu. “Teraz, to już nie to, i ludzie jacyś inni…”.
    Parę lat później gdy zaczęłam pracować w gazetach. Od wyjadaczy usłyszałam: teraz, to już nie jest redagowanie. Nie unikamy cenzury, nie składamy tekstów ręcznie. “Nie poznasz, co to układanie czcionek w kasetach na chwilę przed wyświeceniem klisz…” I znowu sama prawda.

    I tak sobie myślę, że NIKT NIGDY nie ma szans, kto “nie spał na styropianie” (tak mówi się w Agorze, o czasach powstawania gazety).

    I to jest właśnie zabawne: jak bardzo nie można być w czymkolwiek, nawet zwykłym cieniasem, jeśli się nie… (i tu wpisać dowolny rys historyczny). Jeśliby tego słuchać, Świat przestałby się rozwijać.

    ps. , żeby nie było, że ze mną aż tak źle – “zwykłe” odbitki robiłam również, jak chorowałam na fotografię lat temu 20 i więcej, i nie rozstawałam się – jako małolata – ze smienką a później z zenitem.
    Ale na fotograficznym “styropianie” nie spałam.
    “Nigdy nie poznam więc, co to prawdziwe robienie zdjęć”.
    ;PPPP

  • Bogna – a tak zostawiając na chwilę ten sarkazm, nie masz wrażenia, że tak właśnie trochę jest!?

    Się tak składa, że zacząłem pracować w gazecie, która już ne istnieje i to była szkoła tego pierwotnego dziennikarstwa…

    Coś w tym jest, że prawdziwymi stajemy się jednak przez doswiadczenie i historię.

  • Mircea Eliade w bodajże “Aspektach mitu” pisze o tzw micie złotego wieku. że kiedyś było fajnie, a teraz nie. bullshit, że ujmę to w krótkich żołnierskich słowach. człowiek tak już jest wadliwie zbudowany, że lepsze widzi mu się to co w oddali. łatwiej jest docenić to co skończone zamiast przyłożyć się do tego co powstaje. ponarzekać sobie jak to było pięknie zamiast kreować jak najlepszą rzeczywistość. kiedyś było inaczej i tyle. nie dajmy się ogłupić sobie samym.
    z wyrazami szacunku.

  • Rosomak – ok, mit złotego wieku jest rzeczywiście pewną przypadłością naszego mózgu,ale gdyby tłumaczyć nim wszystko,to okaże się,że historia jest nieważna i to jest największy błąd tego założenia Mircea.

    Ja tam zdecydowanie będę obstawał przy konieczności posiadania przeszłych doświadczeń, które budują moją obecną jaźń :)

    W fotografii zwłaszcza…

    I tylko dodam,że mówimy tu o pewnym technicznym czysto aspekcie, bo wszystko należałoby odnieść do zmian technologicznych i co za tym idzie zmian w mentalności obecnych fotografów, którzy nie rozumieją,że czegoś nie da się poprawić w PS lub robiąc 350 zdjęć tej samej sceny :)

  • Takie czasy, znam kilku fotograficznych tytanow pracy. Cale ich istnienie w sieci polega na, od czasu do czasu zaktualizowaniu strony. Stary rocznik, sami zdaja sobie sprawe ze wiele traca, niestety. Teraz tak jest ze fotografowie wiekszosc energii poswiecaja na promocje, marketing. Autorzy z niewielkim dorobkiem sa caly czas na swieczniku, ciagle z tym samym materialem. Oklepanym wszedzie gdzie tylko sie da cos wcisnac/wycisac.

  • “a tak zostawiając na chwilę ten sarkazm, nie masz wrażenia, że tak właśnie trochę jest!?”

    No właśnie JEST, Ale ja się z tym nie godzę! Ani sama nie pozwalam się wepchnąć do “nie spania na styropianie”, ani nigdy nie stawiam w takim poczuciu swoich (kiedyś) studentów, a teraz pracowników, którzy zaczynają dopiero robić coś, co ja robię od lat.
    Przecież najfajniejsze w życiu jest właśnie poznawanie, uczenie się i oswajanie nowego. W tym tkwi świeżość (w moim rozumieniu).
    Bo co zrobisz w dniu, kiedy zauważysz, że w każdym fragmencie Twojego życia minął Ci już czas bycia adeptem i wszystkie złote czasy masz już za sobą?
    ja dziękuję :)))

    ps. sarkazm i złośliwość, to moje drugie imię. Ciężko mi bez nich ;D

fotopropaganda blog o dobrej fotografii