Wiecie, że pewne rodzaje fotografii stają się modne co pewien czas. Teraz na topie są polaroidy przeterminowane, poszarpane i źle zeskanowane. No to ja jestem jezzy… :)
Polaroid 250, ładunki Polaroid 669, Epson 4990
mod. Paranoja
16 komentarzy
Jak czytam, albo słyszę, że coś jest “modne”, to od razu wątroba mi się psuje. A jak widzę te zdjęcia, to stwierdzam, że jak najbardziej słusznie.
Akurat ten motyw (modelka z piórkami) podoba mi się bardziej w wersji “zepsutej”. Może dlatego, że przypominają mi moje amatorskie fotki dzieci w pióropuszach z pomalowanymi twarzami, jedzących paluchami karkówkę z grilla… a to, że im cholernie smakuje maluje się na twarzach. Zdjęcia są żywe, z jajem, a że technicznie niedoskonałe nic im nie ujmuje :)
M.
To ja w zeszłym tygodniu dwa przeterminowane jakieś 5 lat Ektachromy 160T wypstrykałem w celu sprawdzenia, czy mój PSix jeszcze działa. Żeby nie było dobrze to obydwa na dworze, a potem wołałem w jakimś przygodnym labie w C41:). Teraz leżą w encyklopedii i się prasują czekając na skanowanie:)
Swego czasku kupiłem na giełdzie staroci kilka paczek papieru Agfy z lat 60tych. Jeszcze nie próbowałem, ale efekty mogą być ciekawe (dwudziestoletni papier Fotonu miał bardzo artystyczne plamy:))
Pozdrawiam
Anonimowy pisze… Akurat ten motyw (modelka z piórkami) podoba mi się bardziej w wersji “zepsutej”. — Henri Cartier-Bresson powiedział między innymi tak: “ostre zdjęcia są okropnie drobnomieszczańskie”. Te rzeczone iczkowe nie są nie tylko drobnomieszczańskie ;-) ale co gorsza, nie są nawet niezłe :-(
Zauważ ile w sztuce wkładanej jest niedoskonałości :) Niedoskonałość jest ludzka. Doskonałość – mechaniczna. Stawiając na wady.. na nieprzewidywalność akcesoriów wadliwych, tworzy się coś równie wadliwego, ludzkiego, bliskiego. To nie moda :) Mody mijają, a celowe psucie, niedoskonalenie będzie trwać :)
Coś w tym jest, co piszecie. Te powroty do “nieperfekcji” są już widoczne od paru lat. Fotografia fashion po prostu zapchana jest tymi “zepsutymi” fotami. Czasami mam wrażenie, ze to się przejadło i następuje już odwrót.
Ale mnie często korci coś innego.
Bawię się w sprawdzenie siebie… tak sobie myślę, ze to w ogóle jest dobre ćwiczenie. Oto znajduje jakiś styl i staram się sprawdzić sam siebie, czy się uda…
Akurat w tym wypadku jest to banalne, bo jakkolwiek bym tego nie sfocił, to jest ok :)
No bo co to za problem… ja te foty robiłem tak ot, żeby zobaczyć jak wygląda 669. Ale może (tak jak u innych) powinienem z nich zrobić cykl, swój styl…? Kto wie!?
Jurku całkowicie się z Tobą zgadzam. Źle odczytałeś mojego posta, własciwie to ja go źle napisałem :) Po prostu te zepsute wydały mi się fajniejsze, co samo przez się już coś znaczy ;) M.
Iczek, no fajnie, jest cos w takich niedoskonalych obrazkach, ale zawsze czuje, ze skoro watpliwie wygladaja nawet na monitorze, to na papierze nie przejda ;) A co do doskonalosci – cyfra jest idealnie doskonala. Ostra, rowna, bez plam… Efekty sa wiadome ;)Jak ktos napisal – doskonalosc jest nieludzka. Ale we wszystkim trzeba miec umiar.
Wiesz, tutaj niema co drukować :) To jest wydrukowane od razu :)
Wiec bym się nie martwił tym akurat, a co do umiaru to wiesz, ze się zgadzam w 120% :)
uogolnilem co do tego drukowania, czy tam powiekszania ;) Polaroid polaroidem, ale moda na przeterminowane negatywy i ewidentne papranie wszystkich mozliwych niuansow technicznych, to juz lekka przesada ;) Papranie nie jest zle, o ile jest jakas sensowna granica.
Cos widze, ze w tej 250’ce rolki to nie bardzo juz te chemie rozprowadzaja. Chociaz na Fuji nie bylo tego widac.
@Jarek – no właśnie nie wiem o co chodzi, bo czasami jest ok, a czasami kupa, chyba za szybko targałem te fiszki po prostu.
@wujek – to podobny temat do malowania zdjęć :) Sensowna granica jest w ogóle dobrem poszukiwanym :)
Iczku “jezzy” jest rownie przeterminowane jak te polaroidy ;-D. Z tą różnicą, że moda na to określenie nie wróciła hihi.
Na mnie te foty robią lodowate wrażenie, ale w takim pozytywnym sensie. Trochę jak z horroru, w którym bohater znajduje stare zdjęcia i koniecznie chce poznać historię modelki i w ogóle historię zrobienia tych zdjęc..i zaczynają dziać się dziwne rzeczy -i skrzypią drzwi, aparaty same pstrykają zdjęcia i hula wiatr – hulhul ;-D
Natalia – ja też jestem przeterminowany :) Z ta różnicą, że ja w ogóle nie byłem modny :):)
Oj tam – bredzisz ;) już samo istenieni bloga świadczy o tym, że jakoś tam idziesz z duchem czasu :)
a ja uważam, że ludzkie jest dązenie do doskonałości. błąd zaplanowany nie jest już błędem , ale środkiem przekazu.jest innym-ale świadomym- uzyciem danego materiału.choć przyznam, że nie znoszę większości zdjęć z gatunku “estetyka błedu”- są po prostu złe, jeśli ideologię się ujmie- będa śmiotami.. ani to ładne ani dekoracyjne, a przekaz znikomy. to podnoszenie błędu do rangi sztuki jest m.z. wbrew naturze ludzkiej, bo właśnie w naturze człowieka lezy dążenie do doskonałości. przez wieki wszelkie techniki doskonalono. a tak poniewierana przez elity cyfra- to naturalny efekt ludzkiego dążenia do perfekcji, dokonalenia technik. i z cyfry jak i niecyfry mogą powstać dzieła doskonałe. (wiekszość cyfrowych zdjęć jest dlatego martwa, że autorzy są zlymi fotografami, narzędzie niewinne)- daj najgenialniejszą temperę jajeczną i deski lipowe 400letnie malarzowi-kiczmejkerowi ze starówki- i ..monalizy nie namaluje, choć narzędzie szlachetne. takie moje zdanie
co do Iczkowych zdjęc- w blędnych kolor świetny i ten robi klimat. ale gdyby to zdjęcie , z tymi kolorami-zrobić idealnie technicznie, a ten kolor byłby celem- to czy lepsze by nie było? a tak na marginesie- lepiej by też było bez malunku na buzi i piórka.
pozdrawiam autora mojego ulubionego bloga i tegoż czytelnikow. j.a. wroński
Jak czytam, albo słyszę, że coś jest “modne”, to od razu wątroba mi się psuje. A jak widzę te zdjęcia, to stwierdzam, że jak najbardziej słusznie.
Akurat ten motyw (modelka z piórkami) podoba mi się bardziej w wersji “zepsutej”.
Może dlatego, że przypominają mi moje amatorskie fotki dzieci w pióropuszach z pomalowanymi twarzami, jedzących paluchami karkówkę z grilla… a to, że im cholernie smakuje maluje się na twarzach. Zdjęcia są żywe, z jajem, a że technicznie niedoskonałe nic im nie ujmuje :)
M.
To ja w zeszłym tygodniu dwa przeterminowane jakieś 5 lat Ektachromy 160T wypstrykałem w celu sprawdzenia, czy mój PSix jeszcze działa. Żeby nie było dobrze to obydwa na dworze, a potem wołałem w jakimś przygodnym labie w C41:). Teraz leżą w encyklopedii i się prasują czekając na skanowanie:)
Swego czasku kupiłem na giełdzie staroci kilka paczek papieru Agfy z lat 60tych. Jeszcze nie próbowałem, ale efekty mogą być ciekawe (dwudziestoletni papier Fotonu miał bardzo artystyczne plamy:))
Pozdrawiam
Anonimowy pisze…
Akurat ten motyw (modelka z piórkami) podoba mi się bardziej w wersji “zepsutej”.
—
Henri Cartier-Bresson powiedział między innymi tak: “ostre zdjęcia są okropnie drobnomieszczańskie”.
Te rzeczone iczkowe nie są nie tylko drobnomieszczańskie ;-) ale co gorsza, nie są nawet niezłe :-(
Zauważ ile w sztuce wkładanej jest niedoskonałości :)
Niedoskonałość jest ludzka. Doskonałość – mechaniczna.
Stawiając na wady.. na nieprzewidywalność akcesoriów wadliwych, tworzy się coś równie wadliwego, ludzkiego, bliskiego.
To nie moda :) Mody mijają, a celowe psucie, niedoskonalenie będzie trwać :)
Coś w tym jest, co piszecie.
Te powroty do “nieperfekcji” są już widoczne od paru lat.
Fotografia fashion po prostu zapchana jest tymi “zepsutymi” fotami. Czasami mam wrażenie, ze to się przejadło i następuje już odwrót.
Ale mnie często korci coś innego.
Bawię się w sprawdzenie siebie… tak sobie myślę, ze to w ogóle jest dobre ćwiczenie.
Oto znajduje jakiś styl i staram się sprawdzić sam siebie, czy się uda…
Akurat w tym wypadku jest to banalne, bo jakkolwiek bym tego nie sfocił, to jest ok :)
No bo co to za problem… ja te foty robiłem tak ot, żeby zobaczyć jak wygląda 669. Ale może (tak jak u innych) powinienem z nich zrobić cykl, swój styl…?
Kto wie!?
Jurku całkowicie się z Tobą zgadzam. Źle odczytałeś mojego posta, własciwie to ja go źle napisałem :)
Po prostu te zepsute wydały mi się fajniejsze, co samo przez się już coś znaczy ;)
M.
Iczek, no fajnie, jest cos w takich niedoskonalych obrazkach, ale zawsze czuje, ze skoro watpliwie wygladaja nawet na monitorze, to na papierze nie przejda ;) A co do doskonalosci – cyfra jest idealnie doskonala. Ostra, rowna, bez plam… Efekty sa wiadome ;)Jak ktos napisal – doskonalosc jest nieludzka. Ale we wszystkim trzeba miec umiar.
Wiesz, tutaj niema co drukować :)
To jest wydrukowane od razu :)
Wiec bym się nie martwił tym akurat, a co do umiaru to wiesz, ze się zgadzam w 120% :)
uogolnilem co do tego drukowania, czy tam powiekszania ;) Polaroid polaroidem, ale moda na przeterminowane negatywy i ewidentne papranie wszystkich mozliwych niuansow technicznych, to juz lekka przesada ;) Papranie nie jest zle, o ile jest jakas sensowna granica.
Cos widze, ze w tej 250’ce rolki to nie bardzo juz te chemie rozprowadzaja. Chociaz na Fuji nie bylo tego widac.
@Jarek – no właśnie nie wiem o co chodzi, bo czasami jest ok, a czasami kupa, chyba za szybko targałem te fiszki po prostu.
@wujek – to podobny temat do malowania zdjęć :) Sensowna granica jest w ogóle dobrem poszukiwanym :)
Iczku “jezzy” jest rownie przeterminowane jak te polaroidy
;-D. Z tą różnicą, że moda na to określenie nie wróciła hihi.
Na mnie te foty robią lodowate wrażenie, ale w takim pozytywnym sensie. Trochę jak z horroru, w którym bohater znajduje stare zdjęcia i koniecznie chce poznać historię modelki i w ogóle historię zrobienia tych zdjęc..i zaczynają dziać się dziwne rzeczy -i skrzypią drzwi, aparaty same pstrykają zdjęcia i hula wiatr – hulhul ;-D
Natalia – ja też jestem przeterminowany :) Z ta różnicą, że ja w ogóle nie byłem modny :):)
Oj tam – bredzisz ;) już samo istenieni bloga świadczy o tym, że jakoś tam idziesz z duchem czasu :)
a ja uważam, że ludzkie jest dązenie do doskonałości. błąd zaplanowany nie jest już błędem , ale środkiem przekazu.jest innym-ale świadomym- uzyciem danego materiału.choć przyznam, że nie znoszę większości zdjęć z gatunku “estetyka błedu”- są po prostu złe, jeśli ideologię się ujmie- będa śmiotami.. ani to ładne ani dekoracyjne, a przekaz znikomy. to podnoszenie błędu do rangi sztuki jest m.z. wbrew naturze ludzkiej, bo właśnie w naturze człowieka lezy dążenie do doskonałości. przez wieki wszelkie techniki doskonalono.
a tak poniewierana przez elity cyfra- to naturalny efekt ludzkiego dążenia do perfekcji, dokonalenia technik. i z cyfry jak i niecyfry mogą powstać dzieła doskonałe. (wiekszość cyfrowych zdjęć jest dlatego martwa, że autorzy są zlymi fotografami, narzędzie niewinne)- daj najgenialniejszą temperę jajeczną i deski lipowe 400letnie malarzowi-kiczmejkerowi ze starówki- i ..monalizy nie namaluje, choć narzędzie szlachetne.
takie moje zdanie
co do Iczkowych zdjęc- w blędnych kolor świetny i ten robi klimat. ale gdyby to zdjęcie , z tymi kolorami-zrobić idealnie technicznie, a ten kolor byłby celem- to czy lepsze by nie było?
a tak na marginesie- lepiej by też było bez malunku na buzi i piórka.
pozdrawiam autora mojego ulubionego bloga i tegoż czytelnikow.
j.a. wroński