fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Coś tam, coś tam…


Kup coś tam, coś tam, a życie stanie się łatwiejsze.

Takie hasło reklamowe kiedyś się pojawiło, a wprost definiowało logikę myślenia marketingowego – tego najniższego szczebla. Czyli – twoje życie było do dupy, bo nie miałeś tego i tego. Twoje placki są do dupy, bo nie używasz tego i tego, a twój samochód jest nieładny, bo nie masz takiego i takiego płynu do polerowania.
Itd…

Oczywiście zupełnie identycznie jest w marketingu fotograficznym.

Kup najnowszą lustrzankę “Ka” lub “En”, a świat stanie się piękniejszy na Twoich fotografiach. Twoi bliscy nabiorą kolorów i ostrości, i przestaną być “niewyraźni” – ale to już inna reklama :)

W każdym razie, od paru lat trwa wyścig na wciśnięcie coraz większej ilości ludziom, coraz większą ilość aparatów fotograficznych, a wszystko pod przykrywką hasła: kup to, a życie [fotograficzne] stanie się łatwiejsze.

Ja już dawno przestałem rozumieć język marketingu fotograficznego. Ilość danych technicznych i słów, których etymologia jest wymyślana w zaciszach “focusowych roomów” przypomina mi raczej zadeptaną podłogę w studio, niż logiczną całość. Całe to segmentowanie rynku [bo jakoś trzeba uzasadnić pojawienie się następnych modeli] przypomina rojenie się komarów nad jeziorem.

I w tym wszystkim, ci biedni klienci i amatorzy, którzy miotają się między regałami kolejnego marketu chcąc otrzymać od jedynego na powierzchni 100m2 sprzedawcy informacje o tym co, jak, za ile i czemu lepiej niż dwieście pozostałych :)

Ktoś nas chyba tu ogłupia.
Nas – fotografów. Nas – ludzi.

Dlatego jestem za całkowitym zakazem wprowadzania do sprzedaży nowych modeli aparatów przez najbliższe 50 lat. A całą produkcję należy przestawić na produkcję prezerwatyw i środków antykoncepcyjnych. To spowoduje w efekcie zmniejszenie populacji i zmniejszenie popytu jednocześnie, a co za tym idzie ograniczenie zamkniętego wcześniej rynku aparatów fotograficznych. Naturalne wygaszenie popytu.

Innymi słowy.. każdy kupujący aparat powinien otrzymywać darmową paczkę prezerwatyw, a każde użycie aparatu powinno zbiec się z miłą chwilą w gumowym ubranku.

To niewątpliwie spowoduje, że… życie stanie się łatwiejsze.
Dla fotografów zwłaszcza :)

14 komentarzy

  • Iczek a jakie przesłanki do tego wywodu? I skąd takie wnioski, że życie stałoby się łatwiejsze?? Czy ty aby nie chcesz czegoś nam sprzedać?? ;]

  • co Wy narzekacie, że Iczek narzeka? :) tekst jest fajny, inteligentnie podkręcony, autentycznie zabawny i – do licha! – bardzo trafny

  • Ale dlaczego tylko aparatów? Proponuję zakazać sprzedawania nowych modeli wszystkiego. Przy obowiązkowym wciskaniu prezerwatyw się nie upieram ;-)

    Zaraz, zaraz, czy tego ktoś już wcześniej nie próbował wdrożyć w kilku miejscach?

  • miła chwila w gumowym ubranku się wykluczają wzajemnie…
    Co do zakazu sie zgadzam ;-))
    PawełK

  • Nie do końca się zgadzam z twoim podejściem. Oczywiście, producenci prześcigają się dzisiaj w wymyślaniu idiotycznych opcji jak na przykład “wykrywanie twarzy” (co do diabła? może jak oślepnę…).
    Jednakże… poważniejsi producenci pod hasłem segmentowania rynku faktycznie tworzą konkretne modele lustrzanek dla konkretnych odbiorców.
    Przykładowo, po co przeciętnemu Kowalskiemu zaawansowane funkcje Nikona D300 (flash sync, górny panel lcd, 100% ramka czy 51 punktowy pomiar ostrości) skoro może mieć dużo taniej Nikona D5000, bez wspomnianych właściwości (ale za to z podglądem na żywo i ruchomym ekranem LCD, coś co Kowalskiego bardzo ucieszy, a profesjonalista wyklnie). Nie potrzebny też Kowalskiemu wbudowany motor auto-focusa (którego D5000 nie ma) bo najprawdopodobniej obiektyw z zestawu będzie pierwszym i ostatnim jakiego przeciętny zjadacz schabowego zakupi.
    Podsumowując, cieszę się że na rynku jest tak ogromna różnorodność aparatów, naprawdę każdy może znaleźć coś prawdziwie dla siebie. Chociaż wciąż nie rozumiem po co komu opcja wykrywania twarzy ;D

    pozdrawiam,

  • E tam, nie bedzie zapotrzebowania to produkcja stanie. Ja tam wiem ze z nowego sprzetu nic nie kupie przez pare lat, a to teraz cala epoka. Mysle ze wielu fotografow juz dochodzi do swojego szczytu technologicznego i nie potrzebuje nic wiecej.

  • Adam: i super, niech sie Kowalski cieszy ze swojego ekranu obrotowego. Ale iczkowi chodzi o duzo ogolniejsze zjawisko ciaglego, sztucznego, oglupiajacego, zbednego i chamskiego podnoszenia poprzeczki przez tych, co tylko oglupiac potrafia, choc sami madroscia nie grzesza. Ja w weekend dopadlem za 10€ malutki aparat mieszkowy z tessarem. Bez dalmierza, bez swiatlomierza. Migawka i troche szkla. I wiecej mi nie potrzeba. Tylko co z takim Kowalskim, ktory lekka reka wydaje 5k na lustrzanke, a gazety nie przyczyta, bo mu 2 zlote szkoda. Patrzec z poblazaniem czy szydzic?

  • jak mawiam:) bez narzekania by postepu nie było i nadal wystarczyła by jaskinia i maczuga:D niestety masz racje…na swiecie coraz wiecej ludzi i jeszcze wiecej aparatów i do tego miliardy zdjec ktorych 99% ludzi nie ogląda i nigdy nie zrobi odbitek:( szczerze mowiac to rozpisalem sie nad tym problemem na swoim blogu:P tez lubie sobie narzekać:)
    co do nowych modeli…ja bym chciał zobaczyc podrasowane wersje starych aparatów i powrót do łask kamer 8×10″ w dobrych cenach;) chciałbym aby kodak znow robił kodachrome w większych niż 35mm formatach….chchiałbym cyfry ktora by robiła tylko czb zdjęcia….darmowe durexy też by się przydały;D hehehe pozdr Łukasz “genghiskhan”

fotopropaganda blog o dobrej fotografii