Uch…. coraz bardziej przekonuję się (i ma to chyba związek z coraz częstszą pracą z lampami w studio), że prawdziwą naturę oddaje tylko i wyłącznie światło zastane.
Nawet jeśli ma to być niedoświetlone, poruszone, zaziarnowane do granic wytrzymałości Trix’a, to zawsze będzie to jednak naturalne i tym samym dla mnie lepsze od nawet najlepiej zaświeconej sceny studyjnej.
Nie będę już wspominał, że widziany ostatnio u kolegi baryt 15x15cm jeszcze wydatniej podbija ten efekt pomagając wyłapać resztki fotonów ukrytych w cieniach. Ale oczywiście (tutaj już odpowiadam wszystkim, którzy odbierają to jako sugestie, ze analog najlepszy) robiąc cyfra efekt “lepszości” światła zastanego jest równie widoczny dla mnie.
Niewątpliwym celebrantem światła dziennego lub umiejętnym “przekształcaczem” błysku w dzienne jest Sergey Yegres…
Jego portrety i sceny rodzajowe są cudownie naturalne, nawet jeśli nie są naturalne. Wiem… masło maślane, ale zobaczcie sami.
Polecam zdjęcia Sergey’a…
oj tak…tylko naturalne;)