fotopropaganda blog o dobrej fotografii

40 lat… w Gdańsku… szukam!


Wiem, że blog to nie słup ogłoszeniowy, a tym bardziej anonsowa gazeta, ale za pośrednictwem tego medium, chciałbym poszukać gdańszczan…

A oto ogłoszenie:

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Poszukuje małżeństw – mieszkańców Gdańska.
Muszą zamieszkiwać w tym pięknym mieście od minimum 40 lat (im dłużej, tym lepiej).
Parom, które się zgłoszą proponuje portretową sesję fotograficzną.

Ale nie za darmo…:)
Oddam swoją pracę i zdjęcie wykonane aparatem pamiętającym Chicago z 1954 roku w zamian za…. historię.
Historię opowiedzianą w czasie sesji. O życiu w Gdańsku.
Nagraną przeze mnie na magnetofon.
Nie musi to być nic wielce wybitnego… nie poszukuję tylko bohaterów wojny czy wybitnych społeczników.
Interesuje mnie każda historia związana z miastem.

Jeśli znacie takie osoby (bliskich, dalekich) – spytajcie czy są zainteresowani i dajcie mi namiary na nich. Zadzwonię.
pb(małpa)piotrbiegaj.com
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Będę wdzięczny za wszelką pomoc…

8 komentarzy

  • tak nie na temat trochę, ale pewnie znasz reportaż Prószyńskiego z lat 30-tych z jego podróży do Gdańska ? (jesli nie znasz to polecam, ciekawy całkiem:)

  • Iczku drogi,
    jako że powyższy wpis wywołał w moim domu dyskusję, stwierdziłam, że napiszę, i zapytam (i będę wdzięczna za odpowiedź) – po co?
    Po co fotografia i historia? Bo fotografia to fotografia, i przynajmniej w moim mniemaniu, powinna mówić sama za siebie. Bez podpisu i dodatkowego wyjaśnienia. A historia to historia – w książce, w przewodniku.
    Czy to nie jest przerost formy nad treścią, albo treści nad formą? Konieczność wyjaśnienia, dopowiedzenia? I jak to ma się do fotografii i jej, indywidualnej przecież, interpretacji? Bo jak interpretować fotografię, skoro ta opatrzona jest już historią?

    Pytam więc ‘po co?’, ot tak, z ciekawości, bo dyskutowaliśmy dziś o tym wchodząc po schodach :)

  • @Kasia – odpowiedz jest bardzo prosta. Każdy z elementów (obraz, dzwiek itp) ma stanowic fragment spójnej calości.

    To nie ma być zdjęcie samo w sobie, ona ma współistnieć z resztą. Nie chcę tutaj przedstawiać szczegółów – właśnie po to kontakt i zaproszenie do rozmowy. Wówczas wyjaśnię szczegóły.

    Uwierz – czasami fotografia musi istnieć z opisem. Po prostu musi.
    Zwłaszcza ta portretowa…. ciasna… zduszona jakby w samym wizerunku twarzy, ramion… spojrzeniu.
    Czasami po prostu aż otwieramy uszu, by dosłyszeć co mówią twarze ujęte w jeden kadr.

  • @guerilla – niestety nie znam, znaczy nie pamietam juz tego, choc slyszalem, ze cos takiego napisal. Śmieszne jest to, ze moja rodzina w czasie wojny ukrywala kogos z rodziny Pruszynskich..:)
    To tak na marginesie :)

  • Super, generalnie godne poparcia ale jak juz to zrobisz to gdzieś opublikujesz? Przy takiej akcji absolutnie nie warto kisić cudzych wspomnień dla siebie. śmiem twierdzić że własnie te wspomnienia będą miały o wiele większą wartość niż współczesne portrety ich bohaterów.
    A daleko nie szukając,zrobil taki projekt Piotr Wittman http://miastozapomniane.wordpress.com/

  • Dobi – wszystko ma swoją kolejność :)
    Na razie szukam bohaterów…
    Dzięki za link… moj pomysl nie jest zadną nowościa. Rożnić będzie się szczegółami i formą ostateczną… :)

  • We Wrzeszczu całkiem niedawno (tzn. tak naprawde zbieranie materiałów zaczęło się daawno ale dopiero teraz efekty są oglądalne) wystartował projekt Ślad-Opowieści Wrzeszczan (http://www.slad.wrzeszcz.info.pl/). Trochę inny charakter ma ta akcja, z naciskiem na zbieranie historii wspomnieniowych.
    W każdym razie myśle sobie, że gdybyś startował już z zaplanowaną formą prezentacji większą niż własna szuflada, łatwiej byłoby ludzi przekonać do projektu:)
    Powodzenia!

fotopropaganda blog o dobrej fotografii