Staram się polecać od czasu do czasu na tym blogu autorów, których fotografie mają jakieś znaczenie. Oddają pewne stany świadomości fotograficznej, które we mnie drzemią.
Katarzynę Widmańską znam z fotografii od wielu lat. Trudno mi trochę o niej pisać, bo jej “schizofrenia fotograficzna” jest dla mnie bardzo ciężka do opisania i do sklasyfikowania w mojej hierarchii fotograficznej.
Z jednej strony delikatność portretu w czystej formie, klasycznego, podanego w mgiełce światła i z delikatnością przynależną kobiecej dłoni, a z drugiej “malowane” foto-obrazy oparte jedynie na wyjściu na fotografii.
Co lubię bardziej?
Nie wiem sam.
Od strony czysto estetycznej uwielbiam jej “malowanki”, “postarzanki” i wszelakie przeróbki w strukturze obrazu. Ta poobdzierana warstwa finalna robi mi – jak mawiają moje kuzynki z liceum. Katarzyna umiejętnie podbija jeszcze w górę słupek rtęci w moim termometrze delikatności poprzez te zabiegi. W i tak już subtelnej tkance pierwotnej fotografii domalowuje jeszcze kilka warstw świateł.
Z trzeciej jednak strony, mam okropną wewnętrzną potrzebę odrzucenia tego finalnego dzieła jako fotografii, bo fotografią już w moim odczuciu przestaje to być… nie zmienia to wartości artystycznej oczywiście. Niemniej, chyba z wiekiem staje się coraz większym purystą fotograficznym i zabiegi niezbędne do prezentacji zdjęć w sieci ograniczam do minimum. A może to brak talentu w malowaniu ręcznym zdjęć ?:)
Dodatkowym punktem, w którym Katarzyna mnie rozbraja jest jej… (z przeproszeniem) płodność :)
Nie zliczam nawet zdjęć na plfoto, ale ich ilość mnie przygniata ;)
W każdym razie, jeśli chcecie wiedzieć czym jest współczesna fotografia w Polsce, o której tyle gadają ostatnio te wszystkie jajowate głowy z portali internetowych, to zajrzyjcie do Kasi!
Polecam!
Można by długo pisać. Konstruktywnie. Ale po co skoro można oddać jednym słowem.
– NUDNE.
Zresztą, dobrze, niech będą dwa słowa.
– NUDNE i PRZEKOMBINOWANE.
xvier
Można by długo pisać i konstruktywnie. Można też krótko i bez sensu.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Jak dla mnie te Jej, jak to napisales “delikatne portrety” sa swietne uwiebiam takie zdjecia proste i subtelne, nie podoba mi sie tylko to jedno gdzie jakis gosc lezy na sofie jakos nie podchodzi mi oswietlenie albo ta przerobka po prostu wyglada jak wklejony, reszta super :)
A co do malowanek to bardzo ciekawe jednak postrzegam to troche podobnie jak Ty dla mnie to tez nie sa czyste fotografie ale jako obrazy bardzo fajne.
Pozdrawiam ;)
Za to lubie tego bloga… daje mi odetchnac i poczuc troche tego ‘akademickiego’ klimatu, za ktorym tesknie…
> mam okropną wewnętrzną potrzebę odrzucenia tego finalnego dzieła jako fotografii
Należało by z tego samego powodu odrzucić Mortensena i jego działa jako fotografie.
Należałoby i dzieła, nie działa.
Działa też fajnie wyszły :)