Telefon dzwoni u mnie tą słynną melodyjką starego telefonu. Takie dryń, dryń… kiczowate do bólu. Jednak jest to jedyny dzwonek, który usłyszę pomimo decybeli walących się w mą głowę z radia w samochodzie.
I tym razem musiałem wyłączyć Zespół Reprezentacyjny, aby odebrać numer nieznany.
– Cześć! Pamiętasz mnie!?
Uwielbiam te zagadki bez podawania imion w wykonaniu kogoś, kto zapewne nie widział mnie ze 3-4 lata i dzwoni w jednym wiadomym celu – ma interes.
– Nie, nie pamiętam – odpowiadam pomocnie, bo zapewne cisza po pierwszym pytaniu miała służyć mi za platformę do nawiązania rozmowy.
– Romek z tej strony. Na czwartym roku przyszedłem jako ITS z prawa do was….!
Oczywiście po 10 latach od zakończenia studiów pamiętam wszystkich kolegów z ławy studenckiej wraz ze spadowiczami i “iteesami” z innych wydziałów. A jakże! Mam zdjęcia i codziennie przypominam sobie ich nazwiska…
– Aaaa tak coś kojarzę…. – uwielbiam kłamać, z wiekiem wychodzi mi coraz lepiej.
Zresztą ja już wiem co będzie dalej, ale ponieważ każdy, kto do mnie dzwoni w TEJ sprawie ma inny sposób podejścia mnie więc z lubością wysłuchuje tych wszystkich opowieści, wstępów i preludiów do sedna sprawy. Bo dzwoni się po 4 latach tylko w interesie. A do mnie tylko w jednym.. :)
– Pamiętam Piotrek, jak ty łaziłeś z tym aparatem. My na wykładach, a ty fotografowałeś… To były czasy.
Sentymentalne wprowadzenie jest już ograne, ale daje mu szansę… Rozkręca się powoli, bo inni już w tym czasie dawno mówili o co im chodzi. Romek widocznie ma służbowy telefon….
– … no i wiesz… siostra się skapowała, że to drogo kurna kosztuje i jest już późno i terminy zawalone… więc zaproponowałem jej, że mogę spytać takiego fajnego fotografa….
Dobra stary, muszę Ci przerwać…. ciężko się prowadzi jedną ręką.
– Romek, ale ja już nie robię ślubów. Skończyłem z tym na studiach i nawet nie mam aparatu.
– Nie szkodzi, mój teść ma!
– Ale to nie może być jakaś małpka. To musi wyglądać jakoś, toż to ślub jest.
– Siostrze wystarczy, że to Ty będziesz robił…
– Ale to jest raz w życiu, trzeba to zrobić porządnie. No, ale skoro teść ma, to może niech teść zrobi…
– Ale nikt nie zrobi tak jak ty…
– Ale jest milion fotografów w Gdańsku..
– Ale oni chcą nie mniej niż 1500zł! A że to nagła sprawa, to wołają nawet 2000zł – uwierzysz!?
– No to siostra będzie musiała zapłacić. Po to są profesjonaliści…
– Gówno prawda, oni tylko zdzierają, a foty robią takie jak ty!
Nooooo…..
Przeszarżował kolo.
Dalszy ciąg nie był zbyt miły, choć Romek stwierdził, że miło mu było pogadać.
A ja myślę sobie, że dopóki ludzie w 90% nie zaczną oddawać w ręce zawodowców tego, czego nie potrafią zrobić sami, tak długo ja nie będę żył z fotografii :) , ale za to hydraulik będzie miał mnóstwo roboty z zepsutymi kranami…..
I właśnie po to nam profesjonaliści.
Płaćcie za dobrą fotografię!
witam
no dobrze skoro oni robią tak samo jak Ty drogi Iczku to ile Tobie kolega Romek zaproponowal? tak z ciekawosci pytam ;)
ilez to razy znajomi mnie prosili abym porobil dla nich sluby, zawsze wykladali kase na lawe a ja teraz biedny siedze jak ten karaluch, zapyzialy bez kasy, wyrzekalem sie i mowilem ‘nie, nie potrafie, do tego to trzeba miec kurewsko duzo nerwow a ja ich nie mam’.
Przeciętne propozycje większości osób dotyczace zdjec to 100 PLN za 12 godzinny dzien pracy. Jak robisz dobre zdjecia to kazdy jedzie z wazelina a w glebi duszy mysli, ze on tez takie moze robic tylko akurat ma nie taki aparat albo za malo czasu. I to sie przeklada na oferowane stawki i podejscie :). I co najsmieszniejsze – to sie nigdy nie zmieni.
Ee… piszecie o skrajnych przypadkach :-)
@smoki – ja myślę, że my piszemy po prostu z punktu widzenia amatorów. Zawodowcy w danej branży, tacy ja Ty zapewne raczej nie odbierają telefonów z pytaniami, czy zrobicie cos za darmo, tylko ile wezmiecie. Bo dzialacie i po prostu z tego zyjecie.
Dlatego powinno wlasnie tak byc – do zawodowca dzwoni sie widząc, że trzeba zapłacić/…
Oby zawsze tak było.