fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Spotkałem zawodowca…


– Może jutro? Będę między dwoma sesjami. Możemy gdzieś przy plaży się spotkać – niecierpliwy głos w słuchawce dawał do zrozumienia, że każde wypowiedziane słowo jest już nadwyrężaniem czasu rozmówcy.
-OK. Więc koło 11:00. Będę. – musiałem odpowiedzieć wojskowym stylem, bo czułem, że tak wypada. Jak mógłbym zabierać czas.

Znacie ten typ rozmówcy telefonicznego? Bardzo popularny w korporacjach. Dzwonisz i za każdym razem masz wrażenie, że odrywasz rozmówcę od niezwykle ważnej pracy. I tak jest zawsze. Chociażbyś pracował z nim 10 lat, to on zawsze jest obłożony robotą. Beka.

Tym razem zależało mi, bo miałem spotkać się z zawodowym fotografem. Takim co to robi sesje dla firm sieciowych i ma zlecenia, przy których pracuje cały sztab ludzi. Kasa wylewa się z tych sesji, no i… jest katering!:)

– Podać coś zimnego? – widać musiałem wyglądać na zdenerwowanego i spoconego, bo kelnerka nie miała wątpliwości, że kawa mogłaby mnie zabić.
Cola zrobiła swoje, szczypanie na języku na chwilę dało wytchnąć szczękom, które zaciskały się nerwowo.

– Cześć! Co za dzień….! – wyrwał mnie z krzesła głos za plecami i od razu wyczułem tę nutę pospiechu i zarobienia… jakby między słowami było sprzężone: “Ale zarobiony jestem!”

Gadka nie kleiła się jakoś wybitnie. Raczej przerzucanie się informacjami. Na temat modelek, które nie umieją się ruszać, na temat producentów, którzy się nie znają, na temat nowego Hassela 50mln, który w leasingu jest nawet tani i oczywiście na temat wspaniałych zdjęć wykonywanych ciągle w pośpiechu.

– Zobacz…. widziałeś ten album – położony na stole świeżutki album jednego z klasyków fotografii mody omieciony został jedynie przez Zawodowca.
– Stary. Kto ma na to czas! Oni żyją w innym świecie…. – Zawodowiec ociężale sięga po książkę i otwiera na pierwszych zdjęciach.

Dopiero po kilku dłuższych chwilach zdaję sobie sprawę, że Zawodowiec przestał mówić. Dzwoniąca cichutko dźwiękami starego telefonu komórka nie może doczekać się dotyku dłoni właściciela, tak niecierpliwego jeszcze kilka minut temu.

– Pięknie układa się ten kadr, nie sądzisz? – pytanie Zawodowca przerywa ciszę. Jego głos jest spokojny. Wolny. Zadbany. – Niesamowity klimat zbudował ten gość. Tak banalny… – fotograf zawodowy delikatnie badał strukturę papieru.
– On to robił bez lamp. Miał starego Hasselblada 500 i jedno szkło – dumnie demonstruje swoją wiedzę zaczerpniętą z Googla.
– Żartujesz! Toż teraz takie Hassy chodzą po 1800zł. Poważnie…!? Niemożliwe!

Zawodowiec tonie w albumie. Staram się zadawać pytania o sesje, o technikę, o to jak organizuje zdjęcia, gdzie szuka modelek, ile można zarobić na sesji opakowań do jogurtów i jak ustawia lampy w portrecie. Odpowiada półgębkiem nieodrywając oczu od zdjęć. Zaczynam żałować, że wziąłem ten album!
– Wiesz… – spokojnie odłożył książkę.
– No…
– Zazdroszczę ci…
– ?
Stary dźwięk telefonu brzęczy prawie bez przerwy. Zawodowiec sięga po komórkę. Spokojna dotąd twarz ponownie napina się.
– Tak, k…. mówiłem, że ma być chuda z dużymi cyckami. Tak…! Ile k… razy mam powtarzać!? Ja pier….!

Zupełnie nieświadomie, mokry od piwa kufel ląduje na niedomkniętym albumie. Okrągły ślad znaczy obecność Zawodowca na długie lata.
Pożegnanie było krótkie, czekała już ekipa na sesję ślubną na molo. Kasa leci…

4 komentarze

  • Hmm.. jakie inicjaly ma ten zawodowiec? Moze D.K. a moze M.M. ? Taka ciekawosc czy kojarze..

  • Tak z ciekawosci spytam co to za album byl, ze az tak zwrocil uwage tego zawodowca ?;>
    A tak wogole to troche przerazajace jest to co piszesz, znaczy ta relacja z tego spotkania. Bo z jednej strony fajnie kasa prestiz itd., ale z drugiej jednek ten czlowiek musi miec naprawde ciezko ciagle jest ogranicznony nie moze realizowac do konca (chyba) tego tak naprawde co by chcial. Ciagle mu sie narzuca jakies tematy i do tego jeszcze jest wciaz zabiegany i poddenerwowany. Sam pewnie w glowie ma duzo pomyslow na sesje, ale nie ma na nie czasu. Ogolem tak sie zastanawiam, ze fajnie jak bym zostal takim zawodowym fotografem zarabial kupe kasy i wogole. Lecz jednak fakt, ze bylbym kontrolowany i narzucalo by mi sie cos, jest dla mnie przerazajacy… I z jednej strony czlowiek chcialby byc slawny i bogaty co oczywiscie jest cholernie trudne do osiagniecia, a z drugiej jednak droga jaka trzeba przebyc by stac sie kims takim jest straszna. Chyba najlepiej jest pozostac pasjonatem fotografii robic zdjecia, kreowac swoje wizje i wierzyc, ze ktos kiedys Cie zauwazy, kupie Twoje zdjecie za pare milionow i wszyscy beda zadowoleni :D Pomarzyc zawsze mozna, wiem ;)

    Pozdrawiam ;)

  • W każdym zawodzie są ludzie wspaniali, przeciętni, i chamy. To że akurat spotkałeś się z nienajlepszym przedstawicielem zawodu (jak piszesz przez telefon byłeś z góry zorientowany co do osobowości) to nie znaczy że wszystkich foto zawodowców należy podciągnąć pod to samo, a trochę Twój tekst tak odbieram.
    Nie wiem zresztą czego się spodziewałeś, na pogawędki żaden zawodowiec, obojętne miły czy nie, nie ma czasu w czasie pracy (to nie posada w biurze). Na owocne pogadanie trzeba go było zaprosić na dobrą kolację w atrakcyjnym miejscu (podejście biznesowe – ludzie są od razu inaczej ustawieni jak się ich karmi, sprawdzone wiele razy). A jeżeli miało być z tego zlecenie czy kontakty to lepiej ten czas zużyć na spotkania z potencjalnymi klientami a nie z konkurencją.

    Hasek, tak przerażająco nie jest i dobrym zawodowcem nikt nie pomiata – a zawód połączony z pasją (obojętna forma i zależność) to coś wspaniałego w porównianiu z pasją po 8 godzinach pracy lub w weekendy. Twój post przypomina mi opowieści ludzi mieszkających w bloku z zasikaną windą o tym jak to nie warto mieć domu bo trzeba czasem dach naprawić i płot pomalować.

  • @dagio – to nie był nikt z Trójmiasta… Ani nazwisko, ani inicjały nic Ci nie powiedzą…

    @Hasek – myślę, że Jerzy ujął to idealnie… Fotografia uprawiana zawodowo w sensie rzemieślniczym to jak z każdym innym zawodzie, po prostu robota dla klienta… Bycie natomiast artysta fotografii to drugi biegun. Chyba najpełniej slowo fotograf oddaja ludzie, ktorzy pośrodkują umiejętnie te dwa światy.

    @Jurek – to nie jest tak, że ja się czegoś spodziewałem. Ot, po prostu przekazuje Ci moją reakcję i to jak widzę gościa, który wykonuje zawód opierający się na tym, co dla mnie też ważne. Jak inne są to światy. Nie ma mowy tutaj o konkurencji :) Ja nigdy nie będę zawodowym fotografem…

    Z tym domem to przesadziłeś…:) Bo tak blok, jak i dom mają zalety i wady. Znam domy też zasikane z połamanymi płotami.. :)
    Tak samo jak znam zawodowców, którzy nie cierpią z tego powodu, że nie robią zdjęć jak Newton :)

    Poza tym, ja nigdzie nie napisałem, ze ten Zawodowiec nie robi dobrych zdjęć…:)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii