fotopropaganda blog o dobrej fotografii

– “Co czujesz, iczek…?”


Uwielbiam te spotkanie, rzadkie , bo rzadkie, ale esencjonalne bardzo w gronie moich gdańskich “przyjaciół fotograficznych”.

Wczoraj Jeden Z Nas odniósł osobisty sukces i zakończył kolejny życiowo-fotograficzny rozdział. Na kanwie tego wydarzenia doszło jednak do arcyciekawej rozmowy, dysputy (nie wiem jaki przymiotnik jeszcze bardziej podkreśliłby znaczenie tej dyskusji).

Oto bowiem, przedmiotem pięknego, akademickiego “sporu” stała się percepcja fotografii. Czyli jej odbiór przez nas, fotografów.

– Ale ja chę wiedzieć iczek, co ty czujesz jak patrzysz na to zdjęcie!
Jeden Z Nas nie dawał za wygraną i chyba starał się wszelkimi sposobami pokazać nam o co chodzi.
– No, ale ja widzę tutaj źle przycięta ramkę passepartout, nierówno ułożone zdjęcie pod ramką i fajną fotę z przestrzenią. No co ja jeszcze mam tutaj widzieć i czuć?
Iczek bardzo się starał i sprężał swój umysł aby zaspokoić oczekiwania Jednego Z Nas, jednak nie było w nim ani krztyny oczekiwanej, uduchowionej wizji fotografii.
– Mi chodzi o to, abyś odebrał to zdjęcie poza wszelkimi aspektami technicznymi, kompozycyjnymi i analitycznymi. Co czujesz jak widzisz to zdjęcie!?

W tym momencie iczek zdał sobie sprawę, że nie jest w stanie zaspokoić oczekiwać Jednego Z Nas, bo po prostu nie odbiera tak fotografii w ogóle.
– A jak odbierasz? – pytanie zadane z kuflem piwa w ręku zabrzmiało jak prokuratorskie: – Ma Pan alibi?!

I wiecie co… tutaj rozpoczęło się najciekawsze.

No bo jak Wy odbieracie fotografię?
Ja napiszę jak ja to robię…

Widzę zdjęcie.
Pierwsze wrażenie powoduje, że albo się zatrzymam albo odwrócę wzrok.
Opcja pierwsza przechodzi pomału w głębszą analizę, ale raczej pod kątem kompozycji, zgrania planów, prowadzenia wzroku i ponownie wraca do oglądu całości. Doceniam pomysł, realizację i warsztat. Całość do mnie gada. I ponownie – fajna fota!

Ale BARDZO rzadko jakakolwiek fotografia wzbudza we mnie jakieś metafizyczne odczucia rodem ze spotkań licealistek, które w długich swetrach siedząc na plaży tworzą wizję artystyczne (jak słusznie dziś na porannej kawie w Greenie zauważył dzerry).

– Jeszcze osiągniesz ten level! – Jeden Z Nas zapewnił mnie solennie przełykając pilsnera.
– Ależ przyjacielu, ja tam byłem, wróciłem z tego levela i jeszcze dwa razy zrobiłem taką pętlę. Teraz wiem, że już nie chcę tam wracać! :)

Ostatnio, tylko raz zdarzyło mi się odebrać fotografię “tyłem głowy” i były to wspomniane już Mug Shots. Jednak to są Wielkie Dzieła. Fotografii powszechnej tak nie odbieram mój drogi Jeden Z Nas :)

9 komentarzy

fotopropaganda blog o dobrej fotografii