fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Nie Mistrz, a Piotruś Pan…!


Każdy powinien mieć swojego Piotrusia Pana!

Takiego, co to w każdej chwili będzie umiał przenieść nas do Nibylandii i pokazać na czym polega prawdziwa fotografia. Ta idąca od serca, a nie od rzemieślniczej ekonomii. Taki Piotruś Pan byłby naszym drogowskazem i w chwilach, w których pojawia się zwątpienie w sens trzymania aparatu w ręce, pojawiałby się wraz z Dzwoneczkiem i sypał na naszą głowę Złoty Pył. My, unosilibyśmy się nad ziemię i ponownie wracali do wspaniałej, beztroskiej krainy wolnych myśli i zabawy fotografią.

Mistrz jest fajny, ale Mistrz to jednak zawsze jakiś bagaż obciążeń i dodatkowo zagadka, do której często trudno nam dopasować właściwy klucz. Męczymy się potem i obdzieramy coraz bardziej naszego Mistrza z tej aury doskonałości. Bo mistrz ma tez skarpetki, ma też pomysły na głupie kadry i też potrafi się obrazić. Tacy Mistrzowie męczą po pewnym czasie. A efekty naszych prac wzorowanych na Mistrzach często są mizerne. Mizerniejsze niż te robione na własne kopyto.

Piotruś Pan to co innego!

Piotruś Pan nie będzie nam nic narzucał. On po prostu w odpowiedniej chwili roześmieje się nam w twarz i ockniemy się w naszego ponurego, poważnego świata “wielkiej artystycznej fotografii” (wszystko z małych liter). Dzwoneczek da znak i już w kilka minut zaczniemy myśleć jak dziecko. Beztrosko. Po swojemu. Mieszając słowa, litery i bawiąc się sznurkiem przez 45 minut. Po prostu. Tak my będziemy bawić się każdym kolejnym kadrem. Po prostu.

Piotruś Pan – po mistrzowsku włada małą szabelką i w pojedynku z Kapitanem Hakiem zawsze będzie góra.
Ten ciężki, zły i ponuru Kapitan Hak, drzemiący w każdym z nas i zmuszający nas do robienia sztywnych zdjęć przegra. Wpadnie w paszczę Krokodyla i zniknie jak nasze niebezpieczne zwątpienia pojawiające się przed każdym naciśnięciem migawki.

Piotruś Pan! Jedyna alternatywa dla Mistrza.

Piotruś Pan – ja tam wierzę, że istnieje.
Powaga.

11 komentarzy

  • Iczek. Znowu nie doczytales miedzy wierszami. Zupelnie jak przy Helmim.
    Przeciez u Rudolfa chodzi o zwiazek miedzyludzki. O tak trudno nawiazywalna dzisiaj wiez miedzy jednym a drugim czlowiekiem. O akceptowanie wlasnych wad i dziwactw. O te mistrzowskie sikanie pod drzewkiem. A Ty mi z jakimis bajkami…

  • bo Ty jesteś wyrośnięty Dorosły! :) Nie umiejący bawić się bajkami. Taki, co to uwielbia wszystkim tłumaczyć jak ma być. Zna odpowiedź na każde pytanie… Fuj… Straszne. I ciągle wyjaśnia i wyjaśnia i objaśnia nawet najprostsze zdania i wywyższa się. A ja nie chce wyjaśnień…. A sio… :)
    Wracaj do paszczy Krokodyla _rK_ :):)
    Wróć, jak będziesz miał na głowie złoty pył… :) pozdro :)

  • Mówiłem, że Dorosły jesteś :) Nie umiesz czytać między wierszami…:) Obrażalski..:) Delikates :)

  • Tak nawiązując do wypowiedzi _rK_:
    też uważam, że nie doczytałeś między wierszami mojego wpisu. :P

    A nawiązując już do Twojego Piotrusia Pana – to ja jednak wolę Zieloną Wróżkę, jeśli coś magicznego ma mi latać koło nosa. Taką, jaką zagrała Kylie Minogue w Moulin Rouge. ;)

  • Czy Ty naprawdę uważasz, że tak trudno zrozumieć Twój tekst :)?
    Rudolf – please… wydaje mi się, że to Ty i rK czytacie mój wpis wprost inie chwytacie… ech. Może jednak mam złą stylistykę wypowiedzi :)

  • ludzie spokojnie,

    Marcin napisał piękny esej (o czasach, kiedy woda była czysta a rzeczy prawdziwe i które – jak widać – wcale jeszcze nie odeszły),
    Piotrek śmigłym okiem podchwycił konwencję i przekazał swoje odczucia (no skarpetki rządzą, szkoda tylko, że ta obleśna disneyowska kreska ilustruje post). Zrobiło się ciekawie, a tu jakieś humory.

    Moi drodzy, po co kłutnie,
    Po co wasze swary głupie,
    Wnet i tak zginiemy w zupie!

    Witek

  • pięknie, wkleiłem “kłutnie”
    myślałem, że cytuję Brzechwę a to se ktoś wklepał z pamięci.

    No więc tak:

    Moi drodzy, po co kłótnie,
    Po co wasze swary głupie,
    Wnet i tak zginiemy w zupie!

  • @Witek (buttle) – no dokładnie tak ja do tego podszedłem :) Śmiesznie i z humorem. Ale wyglada na to, że tak rK, jak i Rudolf bardzo poważnie się zachowali. Ale nic to, myslę, że się odobrażą. Mój 3-latek wczorak wrócił z przedszkola obrażony na Szymona. Szymon, skubany, zabrał mu na 5 minut krokodyla (tego z Piotrusia Pana), taki gumowy. No i Młody sie wnerwił. Ale dzisiaj mówił mi, że Szymon dał mu pobawić się dinozaurem. Mysle, że rK wróci, dam mu dinozaura albo jeszcze lepiej, zrobie zdjęcie dinozaura dla niego specjalnie :)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii