fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Chleba naszego powszedniego…


…daj nam dzisiaj…

Nie chcąc zostać posądzonym o bluźnierstwo i przez słuchaczy Jedynego Słusznego Radia wyklęty w imię …. i … i ….., chcę od razu wyjaśnić, że tytuł wpisu jest grubymi nićmi szytą analogią do tego, czym w moim życiu jest fotografia.
No wiec już wprost… fotografia to Moja Religia.
To ona daje mi chleb mój powszedni uosobiony w postaci robienia zdjęć, organizowania sesji i pożyczania tylnych ścianek, bo sam mam jedną :) Nierozerwalnie Moja Religia wiąże się ze spotykaniem ludzi. Mijaniem ich na spotkaniach, nagabywaniem o zdjęcie (portret uliczny), a czasami współpracowaniem z nimi w ramach sesji. To ostatnie jest mi coraz bliższe i po krótkich nawróceniach się ku plenerom i rozciapcianej wodzie (jak widać to w lewym górnym rogu tej strony), zawsze niezmiennie powracam do ludzi. Do portretu. Do fashion. Do ulicznych zaczepień: “Czy mogę zrobić Panu zdjęcie?”.

…i odpuść nam nasze winy…

Więc wracam. Robię sesję. Zaangażowanie sięgnie ze 30 osób. Dwa lub trzy dni zdjęć i masa problemów logistycznych. Począwszy od światła, jego temperatury barwowej (nie pracuje cyfra więc trza wiedzieć ile Kelvinów ma jupiter), a skończywszy na zgraniu wszystkich ludzi i utrzymaniu tego towarzystwa przez parę godzin w jako takim stanie skupienia. Ciężko…
Ale właśnie ten ciężar sprawia, że nakręcam się. Że mózg wkręca się w obroty, dzięki którym całość udaj się ogarnąć. Po amatorsku, samemu… bo ja nie mam sztabu ludzi. Ja mam kolegę, który mi blendę potrzyma i mam telefon.

… i nie wódź nas na pokuszenie…

Nie wódź nas na pokuszenie bezmyślności. Bo w tym chyba tkwi siła pasji i wprost religijnego oddania fotografii, że powinniśmy mieć świadomość tego, co robimy. Że każdy kadr i klapnięcie migawki powinny być wynikiem zachodzącej w nas rewolucji umysłowej. Naprawdę warto myśleć robiąc zdjęcia. Bo jak każda religia, tak i ta wymaga odrobiny zastanowienia się nad jej sensem. Po co robisz te zdjęcia? Dlaczego marnujesz czas i pieniądze na fotografię i dlaczego do jasnej cholery czasami przedkładasz ją nad żonę, dziecko i wszytko inne. Nie warto klepać tysiąca fotek dziennie, bo tyle wejdzie na kartę CF. Nie warto.

…ale nas zabaw ode złego.

Czyli po prostu zbaw nas od nierobienia zdjęć i uznania, że umiemy robić zdjęcia. Bo jak już sobie raz tak pomyślisz. Że jaki to ja jestem lepszy od innych, i że jaki to ja jestem już Fotograf, toś przegrał. To już możesz darować sobie dalsze fotografowanie. To już się do czyśćca nadajesz… A czyściec w fotografii to olaboga!! Najbardziej znanym jest czytanie i oglądanie zdjęć na forach dyskusyjnych… kara boska… i trzeba zawsze napisać, że ładne zdjęcie, chociaż nie wiem jak byłoby bezsensowne właśnie i pozbawione religii w autorze. Mam wrażenie, jak siedzę w czyśćcu, że tam sami fotograficzni ateiści. Bez pasji… Można zrobić złe zdjęcie. Jestem tego najlepszym przykładem, ale żeby w tym chociaż jakiś zamysł był…
Modlę się więc fotograficznie za Was…

PS
Potwornie dziś monumentalnie i patetycznie. Cóż… potrzeba taka była :)

7 komentarzy

  • no to ja na ziemię sprowadzę:

    ale ten flexarecik piękny jednak jest

    :D :D :D
    ==

    twardogłowy

  • Patos, czysty patos. “Żeby w tym chociaż jakiś zamysł był…” :)

  • Bardzo podoba mi się blog, sposób jego prowadzenia, myśli autora… a wracając do meritum treści, wcale nie stronisz od kontrowersyjnych (dla niektórych osób), szczerych wypowiedzi na forum, wykładając całą prawdę ;)

fotopropaganda blog o dobrej fotografii