Czy fotografujecie świadomie?
Proste pytanie, prawda? A jednocześnie jak trudne, bo co to znaczy być świadomym fotografem?! W warstwie technicznej to łatwo określić… świadomość podstawowych zależności między czasem a przysłoną, , między czułością a światłem. To jest mierzalne. Ale świadomość tego czyni Cię co najwyżej rzemieślnikiem. Czy fotografem też?
Spotkałem się ostatnio z zarzutem, że fotografowanie nazbyt świadome pozbawia fotografię uroku zaskoczenia. Hm… nie wiem czy dobrze rozumiem ten zarzut, bo wydaje mi się bezsensowny. Wszak jednak, świat się rozwija, a ja się starzeje więc może faktycznie nie umiem dostrzec, że największą zaletą fotografii jest spontaniczność bezmyślna. Ale taka bezmyślność jest już wystawiana w galeriach >> Smithonianwilde (polecam). Sztuka wszak nie zna granic.
Czym jest więc ta niedościgniona świadomość przy robieniu zdjęć?
Pamiętacie tego gościa co robił takie śmieszne zdjęcia rozchlapywanej farby z pędzla zamontowanego na wiertarce? Ultraszybki czas i błysk i zamrażał te krople. Czysty przypadek. Ale czy pozbawiony świadomości?! Wręcz całkowicie świadome i technicznie doskonałe zdjęcia.
Ostatnie lata były w fotografii czasem mocnego zwrotu w kierunku fotografii, która moim skromnym zdaniem, pod całą otoczką ideową, była komp;letnie bezmyślna. Te zabłyszczone obrazy byle czego (najczęściej pas lub krzaków z psem), byle lampą pieprznąć, te fascynacje krzakami, te szalone pijackie kadrowanie od czapy, te wariacje na temat nieostrości, które o mdłości mnie już przyjmują… wszystko to robione w aureoli “nowej fali” albo “nowego reportażu” a szczytem jest “nowy dokument”… wszystko to jakieś takie wydumane. Wysilone. Im więcej i bardziej krzywo, tym większa radość, że tak krzywo jeszcze nikt na flickr, instagram czy fb nie opublikował.
Zastanawiam się czy sięgnęliśmy już granicy i powoli odkręcamy zwrotnicę, czy jeszcze trochę to potrwa….?
Nie wiem czy jestem świadomym fotografem, ale staram się świadomie patrzeć przez wizjer lub matówkę. Czasami kusi mnie, korci mnie by oddać się tym bezeceństwom. Trwa to jednak krótko. Kończy się zawsze tak samo… przyciskiem z ikonką kosza na śmieci. Generalnie, ikona kosza powinna być w aparatach największą ikoną, najbardziej widoczną. Mam wrażenie, że pod nią powinien być umieszczony na stałe napis “zrobione nieświadomie”.
“wszystko to robione w aureoli “nowej fali” albo “nowego reportażu” a szczytem jest “nowy dokument”… wszystko to jakieś takie wydumane… wszystko to jakieś takie wydumane. Wysilone. Im więcej i bardziej krzywo, tym większa radość, że tak krzywo jeszcze nikt na flickr, instagram czy fb nie opublikował.”
Nie zgadzam sie. Moim zdaniem “nowy dokument” ma zrodla w obronie tych bardziej SWIADOMYCH tworcow przed zalewem badziewia rozpylanego wszelakiej masci smartphonami.
Piekny przyklad to:
http://flakphoto.com/content/looking-at-the-land-21st-century-american-views
Trzeba odsiac wartosciowe prace od reszty i tyle.
Zreszta zacznijmy od tego jak definujesz “nowy dokument”. W moim poczuciu “nowego dokumentu” nie ma tam ani krzywych ani dziwnie kadrowanych zdjec.
To jes domena mjusru i innych instagramow.
:) chęć dyskursu w narodzie umiera… :) chyba się ludzie powoli przyzwyczajają do takiej dziwnej maniery, że mają już serdecznie dość wszystkich bzdur napisanych i powiedzianych przez Internet, TV i inne środki… i nie dyskutują.
Kontrowersyjne tezy, z założenia przestają być kontrowersyjne w sytuacji, gdy są codziennością życia społeczno-politycznego. Smutne to. Tym bardziej dzięki za słowa powyższe czytelniku :)
http://rynek-sztuki.pl/wp-content/uploads/2012/06/f13.jpeg
już zapuszczam wąsy i bierę się za prawdziwo fotografie :)
Świadomość fotografowania zaczyna się przecież dużo wcześniej niż w momencie lukania przez wizjer. Niewielu jednak zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego wygląda to jak wygląda: dużo barachła w ładnym opakowaniu. Niemniej nigdy nie było lepiej, choć trzeba dużo siły i samozaparcia, żeby przekopać się do wartościowych rzeczy.
Zgodze sie z przedmowca. To cale ulepianie fotografii w kategorie i trendy niesie za soba tylko i wylacznie problemy. Dla wielu ludzi ktorzy nie maja nic do powiedzenia jest to bardzo pomocne bo latwiej sie niesc na aktualnej fali czy to strit czy to analogowy kwadrat srednim czy nowy dokument.
Ostatecznie wszystkie te “fale” to jest tylko sosik pod ktorym znajdziemy cos wartosciowego badz tez jak w przykladzie yonsoona bedzie to sam sosik.
Problem w tym, ze niejeden sie nabierze na sam smaczny i kolorowy badz “szlachetny” sosik.
Ależ tu pęd do kategoryzowania, szufladkowania, metkowania :) “fale”, “sosy”, “nabieranie się”. To nie kwestia braku ochoty na dyskurs, tylko przeczucie o bezpłodności takowego. Kilku kolegów, którzy mają inny gust niż reszta “fali”, poklepie się po plecach i pogratuluje “wspólnego widzenia świata” i podobnego gustu. Otworzyć głowy koledzy, nie szukać braku świadomości tam gdzie nie zawsze świadomość musi grać pierwsze skrzypce. Ja sobie zawsze lubię przypomnieć ten cytat “Nie ma końca. Nie ma początku. Jest tylko nieskończona pasja życia.”
barabasz napisał: “Świadomość fotografowania zaczyna się przecież dużo wcześniej niż w momencie lukania przez wizjer[…]” o! to, to!
lubię smakować
wąchać wiatr
wsłuchiwać się w szmer czasu
i pomimo tego czuję się kopmletnym ignorantem :)
dlatego przesałem robić zdjęcia
wolę wypić szklankę wódki…
No to masz dyskusję iczek:)
Bardzo ważne jest by mieć pasję życia, otwartą głowę (Moskwa), wąchać wiatr i umieć wsłuchiwać się w szmer czasu (yoonson). Powstają wówczas piękne, osobiste zdjęcia. I świetnie. Tylko dlaczego później tymi zdjęciami męczą cały świat? To jest ich osobista sfera, niech ją więc zostawią dla najbliższych. Filatelista, modelarz czy amator tai-chi już to dawno zrozumieli.
Ten styl focenia to taka bardzo wygodna modna, nietrzeba się starać, a i tak zrobi się coś swietnego. Owszem pewnie jest czesc osob ktora robi to swiadomie i wie co chce osiagnąć, nie mniej zdecydowana większość idzie za trendem bierze gotowe i tyle.
“lubię smakować
wąchać wiatr
wsłuchiwać się w szmer czasu
i pomimo tego czuję się kopmletnym ignorantem :)
dlatego przesałem robić zdjęcia”
Chyba punktem docelowym świadomej fotografii jest całkowite odejście od fotografowania. Zacczyna mnie to dopadać. Coraz mniejsze znaczenie ma fotografia sama w sobie.