Stwierdziłem w nocy, że muszę przeczytać koniecznie ustawę o Radiofonii, bo moim zdaniem jest tam na 100% zapis, że telewizja polska (ma być z małych liter!) ma obowiązek wypełniać misję społeczno-kulturalną w Polsce, ale wyłącznie po godzinie 00:00. Najlepiej bez informowania o tym kogokolwiek! To naprawdę musi tam gdzieś być, może już ktoś z was ogarnął temat i przytoczy mi konkretny paragraf…?
Po raz kolejny wściekłem się, bo przez czysty przypadek (jakoś ostatnio spać nie mogę) trafiłem wczoraj wieczorem na drugi program tvp i z przyjemnością oglądnąłem program o polskiej kulturze lat 90′-00′-12′. Program miał naprawdę fajny charakter bo był podzielony na 4-5 części, w której jeden krytyk opowiadał o danej gałęzi kultury: rozrywka, teatr, film itd… Oczywiście było to bardzo ogólne, bardzo generalizujące, ale dla osoby, która interesuje się sztuką, żeby nie skopać się samemu zanadto, napiszę – średnio, mocno średnio – było to pewne podsumowanie tego, co w sztuce zrobili artyści przez lata przełomu i do teraz. Powiem Wam, że bilans wypada masakrycznie… :(
Ja generalnie mam problem ze sztuką, bo artystą nie jestem, a ponoć by ich skumać, trza nim być! Poza tym, jak widać po poprzednim zdaniu, jestem dyletantem, bo zrozumienie sztuki samo w sobie jest już jej zaprzeczeniem :) W każdym razie, niestety jestem chamem. Tak, możecie mnie tak nazywać. Iczek – Cham! Cham od syna Noego, który to syn jego, tego Noego, obrażał ojca gdy ojciec pił na umór i stąd zresztą chamskie zachowanie w naszym języku.
No więc “Iczek Cham” jak widzi przebranego w złote ciuszki gościa z czułkami to śmiech mnie taki ogarnia, że z kanapy spadam. To o Althamerze, który oczywiście został przedstawiony jako wybitny polski performer. Jak widzę piramidę zwierząt Kozyry, to już nawet śmiać się nie mam siły. Notabene ostatnio uśmiałem się setnie, bo lokalna artystka Nieznalska robiła swoją bramę (rekonstrukcja bramy stoczniowej) i wystawiała ją w GGF. Zainteresowanie tym żadne. Tymczasem, parę miesięcy później swój performerski spektakl zrobili panowie z przybudówki PiSu – tzw. “solidarności” (tak ma być z małej!), którzy odcięli napis Lenin i zrobili tym taki perfo, że się Nieznalska może schować. Gadali o tym przez tydzień wszędzie i na wszystkich stacjach. A na koniec panów uniewinniono, bo przecież niszczenie mienia publicznego to nie jest akt wandalizmu :) I to jest sztuka dopiero.
W każdym razie… jestem kompletnym ignorantem, bo wymienione w programie spektakle Jarzyny, Klaty czy Warlikowskiego (to jest śmietanka teatru – proszę uważać co piszecie!!!) zmusza mnie do tego, abym do teatru nie poszedł! Już same zajawki tych spektakli mnie przekonują, żem cham i prostak i nie rozumiem dlaczego liżące się na scenie aktorki z gołymi cyckami lub paradujący po scenie Hamleta nago Jacek Poniedziałek jest tak wybitnym dokonaniem współczesnego reżyserskiego geniuszu tych twórców…?! Cham Iczek.
Więc pod koniec nieprzespanej nocy dotarło do mnie coś ważnego. Oto bowiem, chce Wam moi drodzy czytacze i nieczytacze. Ci wszyscy, których znam z ich fotografii z ich zapału. Tym, których znam z drobnych projektów i wieloletnich projektów. Z małych nagród i wielkich konkursów. Otóż, chcę ja – Iczek Cham – Wam napisać, że to Wy tworzycie kulturę. Każdą Waszą klatką fotograficzną. Codziennym pstrykiem, który gdzieś, komuś wysyłacie, pokazujecie, wystawiacie. Naprawdę. To nie Ci, Oni, Tamci wielcy opisujący sami siebie przez całe życie, ale Wy. I mnie to cholernie cieszy. Ta konstatacja mnie naszła nad ranem.
Uchachany do łez, bo obejrzeniu przykładów twórczości w tym dobrym programie na tvp2, chce Was jednocześnie zaprosić do spotkania face to face z twórcami niektórymi, bo okazja czyni się oto. Dzisiaj w Gdańsku (poniedziałek, 7 stycznia) o 18:00 w Gdańskiej Galerii Miejskiej 2 (ul. Powroźnicza! – to tam gdzie kiedyś był modelarski sklep koło Motławy) odbędzie się premiera książki Tropikalizmy. W spotkaniu poświęconemu Brazylii i duchowi twórczemu tego miejsca weźmie udział Paweł Althamer, Magda Materna, a swoje prace foto dokumentujące prace artystów pokaże Michał Szlaga. Może warto…? Wszak Michał jest (delikatnie bardzo mówiąc) fotografem nie z mojej bajki, to jak mawiali rzymianie “Audiatur et altera pars” – niech będzie wysłuchana druga strona.
a o Wybitnych Fotografach było?
http://re-title.com/public/mailimages/October08-Bridge/BAFberlin08leto1.jpg
od dawna martwi mnie ten stan rzeczy. udziwnienie i wynaturzenia… czy zawsze tak musi być, że polska sztuka musi być za wszelką cenę awangardowa – przed duże koślawe A?
Nie było o mnie ani o Tobie więc nie było… :) ;/
Ja tam mam jedną, sprawdzoną technikę badania poziomu artyzmu wśród artystów. Taki papierek lakmusowy sobie zrobiłem. Banalnie proste. Dla mnie otóż artysta to ktoś kot posiadł (lub ją otrzymał w darze) tzw. “iskrę bożą”. Boga można sobie dobrać tutaj dowolnie… Nie chodzi bowiem o istotę boską, ale o pewien nadludzki dar, który ujawnia się w sposobie patrzenia, sposobie używania języka, rąk, mózgu itd…
Artysta ma coś, czego nie mam ja. Ale ta iskra boska musi się objawiać w jednej rzeczy… (! teraz ważne!).. aby ten artysta zrobił, to co mu tak w czaszce gra własnymi ręcami, względnie własną głową, gardłem – abym zobaczył, że posiada on pewien kunszt, pewną immanentną cechę swojego cielesnego bycia tutaj (również mam na myśli myślenie konceptualne). I to jest Artysta. Bo jak ja słyszę, że ktoś pomalował szarym mydłem zardzewiałą płytę stalową i włożył do miseczki kamienie obłe z resztkami mydła i mówi do kamery, że jego babcia używała tego mydła i on stwarza pewne kontinuum czasoprzestrzenne i to jest sztuka, to mnie… aż trzewia bolą ze śmiechu :) Noż ludzie!
tak mi sie przypomnial Roman Týc, ktory “wymienił 50 ulicznych szkieł w światłach na przejściach dla pieszych. Klasyczne sylwetki stojących i idących ludzików zastąpił ludzikami, które oddają mocz i kał, piją z butelki…”, dostal za to kare miesiaca odsiadki…
http://www.unfinishedman.com/wp-content/uploads/2012/04/Roman-Tyc-Artwork.jpg
Gwoli raportu: byłem, wyszedłem po dokładnie 15 minutach. Moja relacja jest więc skrajnie nieprofesjonalna i stronnicza, ale jesli ktoś nie potrafi w ciągu 15 minut powiedzieć mi po co zebrali sie goście i o co w sumie chodzi, przy czym rozpoczyna pokazywanie zdjęć wyjaśniając, że: “teraz na ekranie widzimy ludzi, jesteśmy cali w srebrnym świetle, to chyba była nad ranem 3, jest światło” – czyli omawia mi to co widzę na ekranie, to znaczy, że to nie dla mnie :):)
Poza tym, ja jestem ze starej szkoły… jak ktoś mi coś pokazuje w formie prezentacji, to chciałbym aby był przygotowany, miał zgrane fotki w jakiejś prezentacji, a nie puszczał to z katalogów latając myszką po całym dysku i był w miarę dobrze ubrany. Jeśli tak nie jest, to mnie gówno obchodzą takie “artystyczne” pierdoły.
@iczek: nie jesteś osamotniony w swoich odczuciach. Ja też zupełnie nie rozumiem współczesnej “sztuki”.
A wszystkiemu winien jest, moim zdaniem, mecenat państwa. Kiedyś artysta musiał wyżyć ze swojej twórczości. Jeżeli nie dał rady, to albo nie był artystą, albo nie potrafił trafić do odbiorców swojej sztuki.
Teraz wystarczy mieć papierek ukończenia jakiejś szkoły artystycznej i jest się Artystą. I można się starać o stypendium. A o ich przydziale decydują ludzie, którzy się zupełnie na sztuce nie znają. I wiedzą o tym. Więc na wszelki wypadek wolą takie stypendium “Artyście” przyznać, niż być posądzonym o “podcinanie skrzydeł” młodemu, dobrze zapowiadającemu się.
I mamy to co mamy.