W Gdańsku, drogą raczej pantoflową, rozeszła się wiadomość o pewnej wystawie. A raczej o kameralnej posiadówce, jakby to powiedziała bohaterka jednego z filmów mojego syna, niejaka Fretka siostra Fineasza. Wernisaż Lidii Popiel był w zamyśle chyba raczej spotkaniem elitek dla elitek. W tle natomiast wisiały zdjęcie celebrytki zrobione koleżankom celebrytkom. I pewnie ten sarkastyczny (gdyby ktoś nie zauważył!) wstęp wystarczyłby za cały komentarz, ale uczciwiej byłoby podać parę konkretów.
Lidia Popiel fotografuje. Z tego co wiem, to np. Janusz Gajos tez fotografuje. Ze słyszenia wiem także, że fotografuje wielu innych ludzi, których miano celebryty ubiera lepiej w szaty społeczne niż miano fotografa. Każdy jednak ma prawo fotografować. Ba! Każdy ma prawo się wystawiać i zapraszać kogo chce. Mi wolno wszak, skoro to publiczna wystawa, skomentować te nie wyłącznie polską manierę bycia fotografem wśród celebrytów.
Autorka pokazuje kilkadziesiąt fotografii kobiet. Zrobione na przestrzeni lat, więc można rzec, że to retrospektywa pewna. Zdjęcia są podane w formie wydruków chyba około metra w pionie. Część prac jest w białych ramkach nadrukowanych, a cześć ma czarne ramki nadrukowane. Część jest podpisana nazwiskiem modela (te z białymi ramkami), a część nie (te z czarnymi). I choć jest to klasyczna ‘pierdoła’, to ja nie kumam w czym jest problem aby podpisać wszystkie prace i aby wszystkie były jednakowo wydrukowane. Odnoszę wrażenie, że odbywało się to na zasadzie: “daj co masz – powiesimy”. Wydruki są naprawdę słabej jakości. Zdjęcia są zabrudzone gdzieniegdzie. Aż zęby trzeszczą. Wypadałoby zadbać o własne prace. Dzisiaj widziałem jedno zdjęcie powieszone odwrotnie. Podpis znalazł się na górze, a bohaterka oryginalnie leżąca na trawie, teraz jest w pionie i ziemia jest z boku. Ech…
Ale może do poważniejszych spraw… “zdjęcia są normalne i to jest ich atut. W dobie zalewającego nas sztucznego i nadmuchanego artyzmu oraz współczesnej fotografii dokumentalnej (już rzygam tym określeniem), autorka nie ma się czego wstydzić”. To cytat z Mojego Partnera Nieseksualnego. Nie kupuję tego. Fotografie są potwornie nierówne. Wszystkie przedstawiają mniejsze lub większe celebrytki, co samo w sobie mnie odpycha, bo to najprostsza droga do zabicia nawet najlepszych zdjęć. Sfotografowanie koleżanek, z którymi spotykam się na tych samych imprezkach otwarcia kolejnego butiku w Wawce, to naprawdę kiepski powód do wystawy. Zwłaszcza, że “normalność” tych zdjęć jest do bólu normalna. Często żenująco normalna, przykład zdjęcie Małgorzaty Kożuchowskiej (kto to jest do cholery!?) naprawdę dolnych partii uczelnianych. Fotografia prosta musi uważać, aby łatwo nie stać się fotografią…. niestety. Kadry i “pozowanie” modeli to osobny temat, bo jeśli mamy do czynienia z fotografią portretową, to skoro stawiamy kogoś na białym tle, warto jednak powalczyć trochę z mimika, gestem, wyrazem ciała. Samo nazwisko w dolnym rogu nie załatwi tematu. Fotografie są technicznie niedopracowane. Zdjęcie Katarzyny Szczot (znanej jako Kayah) jest po prostu niewysłonięte i twarz piosenkarki niestety ginie za bardzo w tle. To elementarz. Kilka zdjęć jest tak zmarnowanych, chociażby to podróżniczki Beaty Pawlikowskiej. Pozostałe to bardzo nieskomplikowane wprawki rzekłbym portretowe.
Są perełki. Zdjęcie Jolanty Fraszyńskiej czy Moniki Brodki, jakże odmienne w swoim stylu, a jakże udane. Ale to wyjątki. Dodatkowo podobało mi się zdjęcie Małgorzaty Walewskiej (nie z żadnego serialu, ale tej od opery! :)). Niestety jest bardzo nierówno.
Mam wrażenie, że wystawa “Uwaga Kobieta – Uwaga Kobiecość” w Dworze Oliwskim w Gdańsku-Oliwie to niestety czysto towarzyskie spotkanie z fotografią. Dla znajomych. Trochę takie działanie PR, które niewiele ma wspólnego z fotografią portretową. Sama znajomość z kilkoma gwiazdami i resztą gwiazdeczek nie gwarantuje bowiem jakości portretu.
A szkoda.
Gdybyście się ze mną nie zgadzali… to rozkoszną recenzję możecie przeczytać na tym portalu. :)
Można komentować?
Oj, chyba jakaś grubsza kasa poszła na marketing. Nie wiedziałem o wystawie, a tak na pewno pójdę obejrzeć…
;)
Ja bym uważał-wg Wiki w 2009 roku została umieszczona w 12. rankingu Najbardziej Wpływowych Kobiet w Polsce ;) tak wpływowa,że musiałem sprawdzić kto/co to…
Jaki widzisz problem w tym, że elitka sobie wystawia dla elitki? Zwłaszcza, że bawią się w hotelu a nie np. w Łaźni. Gościńce i domy kultury w całym kraju są otwarte dla znacznie mniej utalentowanych twórców niż p. Lidia.
Bardziej realnym problemem w moim odczuciu jest np. wystawa p. Uszoka w katowickim ZPAF-ie, bo z jednej strony niby poważna instytucja, z drugiej mało poważny “artysta”. To tak naprawdę pauperyzuje fotografię i o tym należy pisać.
Poza tym nie afiszuj się tak bardzo ze swoim dyletanctwem. Kożuchowska na tle polskiego szołbiznesu, to naprawdę dobra aktorka.
Właśnie, Iczek, nie afiszuj się ze swoim dyletanctwem.
:D
Bo przeginasz ;)
A można obejrzeć gdzieś bardziej reprezentatywną próbkę zdjęć z tej wystawy? Bo to, co widać na fotorelacji z wernisażu nie odstręcza.
O ile doskonale wiem kto odtwarzał role Janka Kosa w moim kochanym pancernym serialu o tyle zachodzę w głowę kto to jest Lidia Popiel – czyżby brak TV przez ostatnie dwie dekady aż tak bardzo upośledził moje zmysły? ;)
No tak, teraz doczytałem, to jest k… żona Franza ;)
Pani Lidia jako fotograf dziala juz wiele lat, z jakim skutkiem – to widac. Najwazniejsze, ze lubi to co robi. Nie podoba mi sie – nie kupie jej prac. Mozna skrytykowac, owszem, ale ocena jej prac z perspektywy mezowskiej roli sprzed 15 lat jest beznadziejna. Uwierz, ze bedac modelka dorobila sie ona odpowiednich kwot po to aby teraz robic to co lubi i maz czy nie maz nie musi jej w tym pomagac.
Wystawa, wystawa, kazdy moze sobie zrobic, ale pani Lidia wykłada na wydziale fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej, przynajmniej tak podaje Wiki.
Raflo-to jest szkola prywatna o ile sie nie myle, znam wiele kursow na uczelniach panstwowych, na ktorych mozesz nauczyc sie nic a znajomy, ktory studiuje na tej wlasnie uczelni jest bardzo zadowolony-kwestia potrzeb.
Hmm…
Twoje zdanie Iczku:
“W tle natomiast wisiały zdjęcie celebrytki zrobione koleżankom celebrytkom.”
vs wikipediowe:
“Zawodowo fotografią zajmuje się od 1985 roku, wykonując zdjęcia m.in. dla Zwierciadła, Pani, Sukcesu. Wykłada na wydziale fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej. Jest redaktorką naczelną magazynu Fine Life.”
I…? Czy jedno z drugim stoi w sprzeczności? Zakłądasz, że wszyscy wykładowcy WSF nie są celebrytami – a to błąd logiczny. :)
Nie, zupełnie inaczej to postrzegam. Nie traktuję tego jako kolejny projekt “celebryci celebrytom”, tylko jakiś tam kolejny projekt kogoś, kto z robienia zdjęć żyje na co dzień. To, że w pewnym momencie pani Lidia stała się celebrytką chyba nie wpływa żaden sposób na jej fotografie. Może jedynie na zamówienia;) Ale może za mało znam gdańskie środowisko ;)
@Piotr – nie wymagaj ode mnie abym na podstawie tej wystawy analizował całe życie fotograficzne Lidii Popiel. Ja opisuje to, co widzę na wystawie. Wchodzenie w to czy ona jest celebrytką, czy może tylko wykłądowca, a może jednym i drugim jest drugorzędne, bo zdjęcia które widziałem po prostu doskonale wpisują się w taki nurt fotograficzny. Ich jakość jest dla mnie dokładnie na poziomie fotografii większości celebrytów, którzy mają ambicje fotograficzne.
Nie zabieram pani Popiel kunsztu, bo go nie znam wcale w sumie. Może robi świetne zjdęcia, których nie widziałem. Ale ta wystawa ma charakter taki, jak opisałem. Dla mnie rzecz jasna.
“Wchodzenie w to czy ona jest celebrytką, czy może tylko wykłądowca, a może jednym i drugim jest drugorzędne,”
I ja generalnie wierzę Tobie, że te zdjęcia są takie jak je opisałeś. I dlatego uważam, że pominięcie wątku biograficznego pani Lidii i podkreślanie jej celebrytowości prowadzi do jakiegoś tam usprawiedliwienia jakości jej zdjęć, jeśli rozumiesz co chcę powiedzieć. To nie zarzut skierowany do Ciebie, ale raczej do autorki.