To była już czwarta edycja kolodionowych bojów w wąskim gronie. Miniony weekend spędziłem w studio z kobietą i dwoma panami :)
Kolejne trzy osoby zakończyły zmagania z materią w postaci chemii, kuwet, lamp, pozowania, mieszania i czyszczenia szkła. Zapakowali do samochodu swoje płyty i odjechali. Mam nadzieję, pełni nowych doświadczeń.
Zasmuca mnie tylko jedna rzecz w całym tym moim “przekazywaniu wiedzy”. Oto bowiem, zdarza się coraz częściej, że po pierwszych próbach, Ci moi kursanci leją to lepiej niż ja, sprawniej i w dodatku na warsztatach robią więcej ambrotypów niż ja zrobiłem w ostatnim pół roku :) Coś jest nie tak ze mną, chyba.. ?:)
W każdym razie, liczba wychowanków wzrosła od wczoraj do 14 osób (4 edycje), które przewinęły się już przez Kumaka Studio.
Trzyosobowe grupy to jest jednak optimum i sam zachodzę w głowę, jak można prowadzić warsztaty praktyczne z czegokolwiek dla większej ilości osób? Podziwiam prowadzących, że dają radę. Fizycznie, psychicznie i logistycznie. Ja, po tych kilku doświadczeniach, nie mam pojęcia jak miałbym nauczyć czegokolwiek (w dwa dni) więcej niż 4 osoby. I tak jestem wyprany po zakończeniu.
Pewnie się czepiam i wiele zależy od tego jakiego typu są to warsztaty…
PS
W chwili obecnej niestety nie ma już miejsc na edycję lipcową… :(
Iczku – dziękujemy. Jeśli mielibyśmy wybierać jedne, jedyne warsztaty, na które warto się wybrać to bez wątpienia byłyby to te, prowadzone przez Ciebie.
Ogromna dawka łatwo podanej wiedzy. Niesamowity zastrzyk motywacji do dalszego zgłębiania nie tylko tej techniki, lecz także zanurzenia się w prawdziwą, klasyczną fotografię.
Raz jeszcze – dziękujemy!
W pełni zgadzam się z przedmówcą :)
otoż to!