Nie mylić tytułowego słowa z internowane :)
Mam problem. Od czasu, do czasu wysyłam zdjęcie jedno lub kilka na konkursy fotograficzne. Większość z nich ma od lat te same, wypracowane i przetrawione w boju regulaminy. No i niestety większość z tych regulaminów, przez swoją ponadczasowość stało się mało aktualnych. Czasy wyprzedziły wszystkie te zapisy prawno-poprawne.
Jedną z nagminnie powtarzających się ciekawostek jest zapis o publikowaniu zdjęć, a konkretnie o zakazie przesyłania na konkurs zdjęć uprzednio publikowanych. I….? I koniec. Brak dalszego wyjaśnienia. A przecież słowo “publikowanie” kompletnie nie przystaje już do współczesnych realiów. Ja rozumiem to słowo, to zastrzeżenie w regulaminach, jako odnoszące się do publikacji papierowych: gazeta, album, reklama. Niektórzy znajomi dorzucają jeszcze: wystawy wszelakiej maści. Takie przynajmniej rozumienie odziedziczyłem po dacie urodzenia :) Po prostu było ono wówczas jednoznaczne. A teraz…?
- Czy można uznać, że zdjęcie wykonane przeze mnie i zamieszczone na blogu w formie pliku 900 piksli to publikacja?
- A jeśli zdjęcie ma formę avatara lub ikonki w rozmiarze 100 pikseli i leszy sobie na profilu na FB, to publikacja?
- No i sztandarowy przykład… wrzucenie fotki na PlFoto to publikacja w rozumieniu, które określają regulaminy konkursowe?
Jak to jest obecnie z tym słowem? Czy może jego zakres się zwiększył wyłącznie i powinniśmy uważać gdzie i jak wrzucamy fotki, które potem chcemy angażować w konkursy?
Ja sam się już gubię. Ale to kwestia wieku, po prostu nie nadążam. Technologie mnie przeganiają, nie umiem odnieść się do “przyjaciół” na FB, nie znam się na Web2.0, a na dodatek przestaje rozumieć znaczenie słów i po prostu nie umiem zinterpretować zwykłego regulaminu!
no jak to? publikacja dotyczy udostępnienia / wystawienia publicznego dzieła. Dzieło może być fotograficzne, albo też np naukowe. Nie ma znaczenia czy publikujesz w internecie czy na papierze. Liczy się to, że zostało wystawione publicznie.
W moim przekonaniu publikacja internetowa o wiele bardziej eksploatuje fotografie niż np publikacja w albumie. W internecie każdy może ją skopiować, zachować, podesłać znajomemu. Nie panuje sie nad tym. A w albumie… hm, dziś albumów nikt już nie kupuje. Czasem się je przegląda w księgarni, albo kogoś nimi obdarowuje. Z reguły bez oglądania wszystkich obrazków..
Brałem kiedyś udział w konkursie w którym był absolutny zakaz publikacji przed zgłoszeniem do konkursu. Organizator liczył na nowe, świeże, nie opatrzone obrazki.
pozdrowienia,
kacper
PS. Czy Twój problem polega na tym, że wysłałeś zdjęcie, jest sukces i obawiasz się “wstydu przed pięknym Ryszardem”?
Kacper – nie zgadzam sie. Zwłaszcza, ze we wszystkich wypadkach staram sie organizatora podpytać i zawsze uzyskuje odpowiedz, ze chodzi o publikacje drukowane :)
Twoja interpretacja jest niby logiczna, ale świat pędzi i praktycznie nie wiadomo co to niepublikowane… :) Jak wyslesz komorką fote do 100 znajomych, to jest to publikacja ?:)
Wstydu nie ma, bo ja zazwyczaj czytam (!) regulamin :)
@Kacper “A w albumie… hm, dziś albumów nikt już nie kupuje”. Dodaj “w Polsce”. Sie nie wydaje, to sie nie kupuje. Steidl, Thames & Hudson, Phaidon, nawet taki Taschen, potrafia wydac 100 i wiecej tytulow rocznie. Jestes pewien, ze niky juz ich nie kupuje?
@ iczek – ale z czym sie nie zgadzasz? Czy tresc artykulu jest inna jesli ja przeczytasz w ebooku lub ksiazce wydanej drukiem? Publikacja oznacza upublicznienie. I nie o forme przekazu tu chodzi, lecz o sam fakt przekazu – czyli po prostu, ze publicznosc miala okazje poznac dane zdjecie.
Lub inaczej: czy jesli zrobisz odbitke w labie, lub wydruk z drukarki – czy to jest publikacja. Ojej, a co w przypadku, gdy zrodbisz z nich odbitki i wyslesz do znajomych??
@ jarek – smutne ale prawdziwe.
PS tak sobie mysle, ze zdjecia nie publikowane to takie internowane :-))
iczek, przejrzyj ust. prawo autorskie. Tam wyraźnie wynika, że każde, nawet takie 100×100 pikseli to jest wykorzystanie twojego pomyslu (intelektualnego) na ktorego rozpowszechnianie (fizyczne) nie dales zgody.
kacper@”hm, dziś albumów nikt już nie kupuje.”
Możesz sprecyzować nikt?
Czy nikt to 0 a może nikt to <10, a może <100, a może <1000?
Wydałem dwa albumy, kupiło je po kilkaset osób, czy to jeszcze "nikt" czy może już hiperduper sukces? ;)
pozdr