Wakacje to dziwny czas dla fotografa…
Z jednej strony wspaniałe uczucie, że ma się czas, że nareszcie można poświecić fotografii należną jej dawkę czasoprzestrzeni swego życia, że teraz to odpracujemy te dni, tygodnie marazmu. Z drugiej jednak strony nagły przyrost czasu, skłania nas do większej refleksji, skupienia się i kontemplowania kadrów, tematów. Rozpracowywania tego idealnego ujęcia.
No i mamy kłopot.
Zysk w postaci przychodu czasu, zamienia się w jego deficyt.
Zamiast robić zdjęcia hurtowo, zaczynam teoretyzować i cieszyć się samą możliwością robienia zdjęć. Staję się klasycznym przykładem teoretyka fotografii. Nie robię, ale wyobrażam sobie, że robię.
A takie filozofowanie nad pustym kadrem kończy się fatalnie. I to nie tylko dla mnie – fotografa, ale przede wszystkim dla bohaterów ewentualnych – np. rodziny. Bo owa rodzina czeka… nareszcie licząc, że zajęty zawodowo fotograf w końcu znajdzie chwilę na zrobienie tych wymarzonych od miesięcy, idealnych kadrów rodzinnych, do powieszenia na ścianie. I…? I nic się nie dzieje. Dni mijają, a fotografii nie ma. Ani tych na ścianę, ani nawet tych zwykłych do albumu. W końcu jako odpowiedzialny 30-kilku latek biorę w ręce aparat rodzinny (oczywiście jest to cyfrówka) i walę jak Macko z Bogdańca walił Krzyżaków pod Grunwaldem. NA oślep, byle było. Dużo i radośnie. Karty zapełniają się w mig i fruwają z kieszeni do kieszeni jak strzały w powietrzu, a ja rżę jak koń Junginegena… upadając coraz niżej.
Wakacje to dziwny czas dla fotografa…
Filozofowanie fotograficzne zaczyna przekładać się na każdy aspekt życia. Odwiedziłem sklep Ikea. W Gdańsku jest ponoć jeden z największych w Polsce tego typu przybytek. A ponieważ takie sklepu odwiedzamy zazwyczaj przy okazji kupna mieszkania lub remontu, więc zazwyczaj poszczególne odwiedziny dzieli parę lat. Tak było i u mnie. Byłem tam ostatnio dobre 5 lat temu. Wszedłem i zgłupiałem. Mój Spłodzony Siłami Natury Syn (w odróżnieniu pod przeklętej metody sztucznej) chciał loda. Nic prostszego. Idę do logotypów wiszących na ścianie, bo domyślam się, że pod nimi jest kasa i pani od lodów… Rzucam 1zł. I zdumiona twarz ekspedientki, która wskazuje mi kont wielkiej sali i mówi, że “sam mam se kupić”. Głupieje po raz drugi, bo odesłano mnie do maszyny, która sama loda robi. Podaje wafelek sama, ja go umieszczam w obejmach (raczej obejmkach) stalowych i lód sam się robi zssuwając się rytmicznie w dół. Syn obczaił (ponoć to znane słowo) temat w sekundę. Ja do dzisiaj nie wiem jak to się dzieje. Kiedy zniesmaczony sztuczną śmietaną w lodzie chciałem zamówić gofra, pani ponownie cofnęła mnie z kolejki wskazując automat na bilon, który wyposażony w ekran dotykowy pomaga mi wybrać menu i inkasuje pieniądze wydając paragon. Dopiero on jest środkiem płatniczym. Nie dośc tego, mając banknot 50żł zakupów nie zrobię, bo… nie obsługuje takich nominałów. Ale to nic… opodal jest maszyna do rozmieniania banknotów na bilon… 50zł rozmieniło mi na 25 dwójek…
Przychodzi mi do głowy tylko jedno porównanie…. Ikea jest jak współczesna fotografia cyfrowa. Wszystko robi za Ciebie. Nawet loda….
Wakacje to dziwny czas dla fotografa…
Myślenie nad kadrami zajęło mi prawie trzy tygodnie. Nie zrobiłem nic. Mam kaca moralnego wielkości stadionu budowanego w gdańskiej Letnicy na Euro 2012. Planów było mnogo. Miałem zrobić folio, miałem przygotować ofertę, miałem dokończyć materiały na warsztaty, miałem… I takich “miałem” było tyle, że miałem okazały się te plany. Patrzę smętnie na biurko, czekając na nawał pracy, który chyba dopiero wyrwie mnie z marazmu fotograficznego. Od dzisiaj wiem, że największym wrogiem fotografii są wakacje. A więc precz…
:)
Piotrze nie wiesz, że szewc i jego rodzina boso chodzą?
Mnie też się nie da doprosić o zdjęcia rodzinne nigdy, a gdy już jakieś zostają zrobione to mnie nigdy na nich nie ma…
Bo z tworzeniem to tak już jest, najlepiej wychodzi w biegu i w międzyczasie. Kiedy natomiast mamy na to przeznaczony czas to niekoniecznie, bo wena w tym czasie robi coś innego. To jak z głodem u artysty. Musi być głód czegoś. Pozdro.
E tam, prawa Parkinsona przystają do każdej dziedziny życia człowieka- od budowy satelitów po robienie loda. i z tym trzeba się już pogodzić…
Pozdrawiam wakacyjnie; przede mną za tydzień 2 tygodnie urlopu i ambitne plany fotograficzne of kors:)
Robienie zdjęć to praca, zatem o co chodzi?
a ja sobie holge na lato kupilem :)
holga, holga, ruska rzeeeka :))) ( a drogie to ustrojstwo? )
A już się obawiałem, że tylko ze mną jest coś nie tak:). Bez obrazy Iczek :).
Tyle planów a ciągle na coś zwalam winę: a to na pogodę, bo zamoczę sprzęt; a to, że za słonecznie i same refleksy. Prokrastynacja rządzi!
Ech, gdyby jeszcze można to było zrzucić na zaburzenie psychologiczne…