Wiecie co, z perspektywy moich dziesiątek lat coraz bardziej doceniam młodych ludzi, którzy mają jakąś pasję. W dobie zalewającego nas olewactwa wszystkiego i spędzania czasu na niczym – pasja zaczęła stanowić wartość samą w sobie. Ba! Już wyjście z domu sprzed komputera, w przypadku wielu młodych ludzi, to wielkie wyzwania i krok milowy w rozwoju intelektualnym. Doceniam więc wszelkie przejawy pasji. Nawet niekoniecznie fotograficzną, ale siłą rzeczy – tych fotograficznych maniaków doceniam zwłaszcza.
Reportaż to domena fotografii szybkiej. Definiowanie szybkości zmienia się wraz z rozwojem techniki i cywilizacyjnych postępów naukowych. Kiedyś szybko oznaczało dwie klatki w Grafleksie, dzisiaj szybko to seria 10kl./s i karta, która mieści tysiące zdjęć. Dlatego właśnie, tym bardziej doceniam takich wariatów jak ten młody człowiek, który nie musi, ale chce robić coś po swojemu. Z pasją porównywalną do wariactwa :)
Odsyłam do Kapuścińskiego, który w kółko powtarzał “… pasja, pasja, trzeba się jej trzymać za wszelka cenę …”
Ludzie bez pasji to nudziarze … pozdrawiam Piotrze
A miarę takiego wariactwa(fotograficznego) można określić po zajrzeniu do lodówki… jako stosunek ilości tego co można zjeść do tego na czym można fotografować… tak mi się dawne czasy przypomniały. A tak na poważnie, to odkrywania w sobie pasji trzeba się nauczyć. Albo raczej ktoś nas musi nauczyć. Nic albo prawie nic nie bierze się samo z siebie. Teraz młodzież bardzo szybko dorasta. Z dziecka staje się „dorosłym”. Ten czas kiedy rozwijają się pasje, zainteresowania gdzieś zanika – chęć robienia czegoś zmienia się w chęć posiadania. Paszczak kiedy zebrał wszystkie znaczki świata ze smutkiem przyznał, że przestał być zbieraczem a stał się posiadaczem… Dlatego pozdrawiam wszystkich Paszczaków, którym jeszcze się chce!
zastanawia mnie fakt jak ten chłopak radził sobie z ekspozycją bo nie widziałem żeby dyndał mu na szyi światłomierz i teraz nasuwa się pytanie na ile wyciągnięte tonalnie były te zdjęcia w programie do skanowania, a potem w programie do obróbki…
Fotografuję na kliszy trzeci rok, początkowo 35mm, potem romans z 6×6 który trwa dalej, no i od kilku miesięcy 4x5cala. Własną ciemnię posiadam dopiero od 6 miesięcy i dopiero teraz zacząłem zdawać sobie sprawę jak ważne jest poprawne naświetlenie negatywu, wywołanie go w konkretnym wywoływaczu w zależności od oczekiwanych efektów, kontrastowości sceny, interesującego nas ziarna. Po tych trzech latach robienia na kliszy zacząłem zauważać ile czasu schodzi mi nad samym komponowaniem kadru, przemyśleniem sceny pod względem oświetlenia etc. Nie mniej życzę chłopakowi powodzenia (szczególnie że z wyglądu jest w moim wieku albo troszkę starszy)
Pasja jest ważna, a może najważniejsza, to prawda. Jednak fotografowanie wielkim formatem to coś zupełnie innego niż próba wyprzedzenia kolegi z cyfrówką i pokazania się innym. Fotografie które widzimy mogły powstać na każdym formacie negatywu czy matrycy cyfrowej i byłyby tak samo mało udane.
Moim skromnym zdaniem, wielki format to styl życia autora wyrażany w fotografii. Piękno kamery 4×5 czy 8×10 cala polega na tym, że ogranicza nas i nie pozwala na odłożenie myślenia na potem. W wielkim formacie nie rejestrujemy 300 klatek bez sensu, bo na pewno coś trafimy. W wielkim formacie każda decyzja jest brzemienna w skutkach, słabe zdjęcie frustruje bardziej ale udane cieszy nieomal fizyczną radością.
Każdy powtarza, że fotografia to syntetyzowanie rzeczywistości, że jedna klatka mówi więcej niż tysiące słów – więc po co robimy tyle zdjęć?
Jeżeli czujemy, że jesteśmy gotowi zmierzyć się z samym sobą, to czas na kupno wielkiego formatu.
PS W wielkim formacie nie chodzi o mityczną jakość, w wielkim formacie chodzi o zadanie sobie ograniczeń, które czynią mistrza.
@Sławek – no no…. piknie, piknie. Sam bym tego nie ujął piękniej :)
@Maciej – zwróć uwagę na pogodę. W takich warunkach mierzysz światło raz i możesz światłomierz schować do zmierzchu :) Poza tym, to negatyw….. ma wielką tolerancję :)
Wybaczcie ale rozmowa schodzi w klimaty cyfra vs. analog…slusznie?
Slawek pieknie napisales ale czy to naprawde tyczy sie tylko wielkiego formatu a moze swiadomej fotografii wogole?
Wysnuje kontrowersyjną teze, ze cyfrowa odbitka jest bardziej niepowtarzalna niz analogowa. Dlaczego? Cyfra jest mnie trwala, bardziej efemeryczna przez to, ze nawet burza sloneczna, blad odczytu jest w stanie skasowac wszelkie dane pozbawiajac nas tzw.negatywu. Powiedz czy wybrana, nawet spośród tysiecy i wydrukowaniu odbitka( co jest rzadkoscia w swiecie cyfry), nie ma prawa nabrac charakterystyki jedynej i nie powtarzalnej? Dlaczego, my swiadomi wg. samych siebie fotografowie rozliczmy z posiadanego sprzetu a nie z podejscia fotografa do danej sceny, przedmiotu, problemu? Nie mam innych nawykow robienia zdjec pomiedzy cyfra a analogiem, teraz pomysl- strzelam czy mysle?
Pzdr
@Marcin: ja tam nie odniosłem wrażenia, że schodzi się na grząskie pole wojny tradycjonalistów z numerycznymi, wyjątkowo.
a co do odbitki. widzisz, odbitka z cyfry, tudzież wydruk z tejże, za każdym razem jest identyczna. spróbuj zrobić dwie takie same odbitki pod powiększalnikiem, zwłaszcza w odstępie jakiegoś okresu czasu, o!
Ja jeszcze tak żeby było jasne :-). Jestem ostatni który oceniłby fotografię na podstawie techniki jej wykonania, zupełnie mi obojętne czy używamy “cyfry” czy “analoga”.
Wolę jedynie fotografów którzy czują, czasem myślą i wiedzą czego chcą, a jak do tego dochodzą, to ich prywatna sprawa. Sam fotografuję wszystkim i od dawna i wciąż z tak samo bijącym sercem :-)
Dla wszystkich którzy chcieliby poczuć o czym pisałem w poprzednim poście, proponuję ćwiczenie. Otóż, następnym razem kiedy wyjdziecie z aparatem fotografować, weźcie ze sobą jedną kartę o pojemności na przykład 16 MB. Będziecie mieli do wykorzystania jakieś 4 do 10 klatek – tak jak wielkoformatowiec czy fotograf prasowy z lat czterdziestych.
Sami zobaczycie jak bardzo zmienia się “proces” fotografowania.
Ok nie bede juz prowokowal ;) Chodzilo mi tylko o takie stare powiedzenie “film jest najtansza czescia skladowa zdjecia”- a czy mamy do niego szacunek to inna para kaloszy…Pzdr
jestem wariatem:)