Ostatnio dużo czasu poświęcam “fotografii ulicznej”. Znaczy oglądam ją, bo samemu robić to jakoś juz tak mnie mniej ciągnie. Ale wędrując po naszych rodzimych linkach (jak można użyć słowa rodzimy w Internecie?!) wydaje mi się, że zaczynam powolutku rozumieć dlaczego niektórzy robią dobre zdjęcia street, a niektórzy złe.
Spędziłem dwa popołudnia na spacerach miastem. Nie swoim, ale to nie ma znaczenia. Nie spieszyłem się, nie załatwiałem żadnych bardzo pilnych spraw i nie gnałem na “ważne” spotkania. Włóczyłem się (piękne słowo). Po prostu… noga za nogą.
I myślałem. Tak, zdarza mi się :)
Otóż mam wrażenie, że naprawdę dobre zdjęcia, w szerokiej dość kategorii street photo, mogą zrobić jedynie ludzie, którzy ze swojej natury kochają innych ludzi. Wiem, wiem… wielkie słowo. Ale pod nim kryje się bardzo banalna prawda. Jeśli nie jesteś w głębi duszy humanistą (w tym kontekście kimś skierowanym na człowieka), to niezwykle trudno Ci patrząc dodatkowo przez obiektyw, pokazać ludzi wokół Ciebie.
Nie mając aparatu (zaraz znowu ktoś mi wypomni ten fakt), zachowywałem się jak na pasjonata przystało, czyli patrzyłem kadrami. Zmieniałem pozycje, zachodziłem upatrzone obiekty od innych stron. Planowałem akcje. Ot, po prostu szukałem kadrów. I za każdym razem, czułem wielką sympatię do tych ludzi. Obserwując ich zachowania, ich ubiór, mimikę… po prostu byli mi bliscy. Bliskością ulicy. Razem staliśmy na tym samym skrawku chodnika i razem tę sama kałużę pokonywaliśmy. Taka dziwna łączność miejsca.
Więc jak chcesz robić zdjęcia ludziom i robić to dobrze, to postaraj się polubić ludzi wokół siebie. To ułatwia… To podstawa. Nie traktuj ich jak znaki drogowe.
Myślę, że Tą bardzo trafną myśl można przedłużyć …
jeśli chcesz fotografowac ptaki – pokochaj je, jeśli interesuje Cię pejzaż …wycisz, zdystansuj się, jesli portret -naucz się słuchać ludzi, jesli chcesz robic akty …i tak dalej i tak dalej.
Nie wszysy mogą robić dobre zdjęcia:
stret, mody, aktów, portretowe, pejzaży … poszukajmy we własnym wnętrzu własnego miejsca w fotografii i nie tylko.
Robert Mapplethorpe robił świetne portrety murzynom (obecnie afroamerykanom) a był wielkim rasistą. Chyba nie do końca te Twoje przemyślenia. Osobiście znam człowieka, na którego ludzie działają nadzwyczaj stresująco, a robi im niezłe zdjęcia. Oczywiście nie powiem kto, nie chciałbym stracić przyjaciela.
Może i są wyjątki, ale z mojego doświadczenia wynika, podobnie jak Iczka, że tylko człowiek otwarty na innych potrafi dobrze fotografować ludzi i nie tylko. W ogóle uważam, że jakość naszych fotografii zależy od naszej osobowości. Człowiek ograniczony, pełen kompleksów, zamkniętey … nie będzie dobrym fotografem … tak uważam – do nikogo tego nie adresuję. Pokażcie mi DOBRYCH fotografów bez ciekawej osobowości.
Nie traktuj ich jak znaki drogowe.
Należy to mądre zdanie odnieść nie tylko do fotografii.
Good point! Tak, nie tylko do fotografii i to właśnie autor tej złotej myśli mógłby zastosować i odnieść do siebie…
To jest temat rzeka. Ja się zgadzam z tym, że to jest jedna z najlepszych recept, żeby wejść na drogę do dobrych zdjęć, ale nie jest ona jedyna, co pokazują fotografowie buntownicy, że tak ich nazwę (chociażby William Klein).
Pawle, myślę, że to nie jest takie proste jak piszesz. Natura człowieka to bardzo złożona sprawa i mówienie o cechach dobrego fotografa mija się z celem. Można pewnie określić cechy, które sprawiają, że człowiek ma do tego predyspozycje (i te cechy też będą różne dla różnych dziedzin fotografii), ale sam zestaw cech może być bardzo różny.
Nan Goldin mówiła o pracach Diane Arbus “Prace Arbus są genialne, jak ona sama. To prace osoby, która pragnie być każdym, byle nie sobą. Próbowała wejść w cudzą skórę. Jej ogromna empatia tak rzadko spotykana w sztuce wynikała z faktu, że Arbus desperacko starała się nie być sobą.”
To można różnie rozumieć, ale przypuszczam, że to mogła być osoba pełna kompleksów. Zresztą w latach 70tych zabiła się…
Kurcze, to jest naprawdę ciekawy temat ;)
Muszę sprostować ;). Za daleko poszedłem w interpretacji słów Pawła ;).
Nie wiem czemu, ale czasem mi się coś takiego, że nie przeczytam dokładnie i wydaje mi się, że wiem o czym ktoś pisze, a okazuje się, że wyciągam z wypowiedzi coś, czego wcale w niej nie ma.
Pawle, napisałeś cechy, które sprawią, że ktoś nie będzie dobrym fotografem – a ja pisałem o cechach dobrego fotografa… i tu mój przykład Arbus nijak nie pasuje, bo ona wprawdzie mogła być bardzo zakompleksiona, ale zdecydowanie nie była zamknięta.
Dlatego przyznaję się do błędu ;)