Mam staż. Ukryć się nie da. Ni wieku, ni tego, że korciło mnie od zawsze gadanie o fotografii w sieci.
Przerobiłem wszystkie chyba formy komunikowania się w tym temacie, począwszy od grup, przez irc, potem fora, blogi, portale społecznościowe itd…
Często, siedząc dłużej na jednym medium, miałem wrażenie déjà vu. Tematy powracały wraz z nowymi użytkownikami lub leniami, którzy nie zadawali sobie trudu przeczytania lub poszukania czegoś zanim zapytają.
Okazuje się, że po tych chyba już grubo ponad 10 latach, tematy nadal powracają. Wręcz spotęgowało się moje wrażenie widzenia powtórnego… praktycznie obecnie wyłącznie i tylko widzę powtórnie :)
Pomyślałem sobie, że zadam sobie trud zebrania kilku najpopularniejszych fotograficznych tematów dyskusyjnych, z krótką charakterystyką zachowań uczestników. Myślę, że spokojnie da się to zastosować we wszystkich kolejnych tego typu “dyskusjach”.
Temat 1
Niezniszczalna i nie do zakończenia dyskusja o wyższości jednego produktu nad drugim. Jednej marki nad drugą.
Uczestnicy dzielą się zazwyczaj na grupę specjalistów technicznych – ci skubani znają wszystkie detale budowy sensora, receptora i wymieniają na jednym oddechu ilość kwantów i kwarków, na które składa się przycisk spustowy aparatu.
Druga grupa to emocjonalni, uduchowieni posiadacze.
Oni po prostu utożsamiają się z marką, z danym modelem i żadne dowodzenie, że ich aparat ma gorsze parametry nic nie da. Oni są jak zakon Najświętszej Maryi Panny – krzyż na piersi i do obrony gotowi.
Temat 2
Drugi temat, przy narodzeniu którego byłem i nawet uczestniczyłem, to historia pojawienia się sprzętu cyfrowego i zantagonizowanie środowiska fotografów: analog vs. cyfra.
No tak… tutaj prędzej czy później dochodzi do wymiany chamskich inwektyw pod adresem cyfrowców, których obraz jest bezduszny, plastikowy, brak w nim ziarna i detali, które oczywiście (!) ma analog.
Dyskusja ogniskuje się wokół duszy, jej braku lub aspektów technicznych ponownie.
Obrońcy starej wiary niestety przeszli ostatnio na okopane szańce, bo ilość żołnierzy w armii przeciwnika przygniotła ich niewspółmiernie do jakości tychże produktów :)
Jednak analogowcy skierowali ostrza swoich ripost słownych w stronę elitarności i wyjątkowości, co wydaje się ostatnio przynosić korzyść, bo analog zszedł do roli narzędzia dla świadomych i doświadczonych fotografów.
Nie oceniam czy to dobrze, jedynie interesuje mnie ten aspekt całego sporu.
Istnieje, co należy podkreślić, tutaj także grupa uparcie pozostająca poza sporem i przedstawiająca ambiwalentny stosunek do sporu twierdząc, że nie ma znaczenia czym się robi. Ja ich nie rozumiem jednak.
Temat 3
Może wywołuje on mniej emocji, co poprzednie, ale przez fakt, że zawsze (!) dyskusja schodzi na płaszczyznę osobistą, jest ciekawy i burzliwy. Chodzi o onanizm sprzętowy. Tak, temat ten dorobił się własnych skrótów myślowych, własnego języka nawet. Epitety związane z tymi dyskusjami są często na granicy chamstwa.
Czy posiadanie sprzętu determinuje jakość fotografii i odwrotnie.
Czy każdy świadomy fotograf sprzedaje swoje aparaty dochodząc do wniosku, że nie w sprzęcie jest tajemnica..?
To główne wątki.
Oczywiście tutaj też zaszyte są dyskusje z pkt. 1 i 2 :)
Temat 4
Ocenianie innych. No tak… temat rzeka. Orinoko i Amazonka razem wzięte nie dałyby rady aby pomieścić w swoich korytach ilość żółci jaką wylewa się w tych dyskusjach na konkretnych fotografów, którzy bądź to z własnej woli, bądź to nieświadomi tego stali się obiektem “oceny”.
schemat jest zawsze taki sam. Ktoś napisze, że czyjaś fotografia jest dobra, bardzo dobra…. po czym po pierwszym wpisie podważającym te opinie wylewa się rzeka krytyki. Najczęściej totalnie niekonstruktywnej. A to, że fotograf leci flickrem, a to, że ma za ciasne kadry, a to, że nosi zielone buty, a to, że…. i tutaj pada chyba najwspanialszy tekst w tej kategorii: “takich fot w sieci są miliony”.
Następnie pojawiają się obrońcy autora i zdegustowani takim atakiem uczestnicy dyskusji. Zaczyna się wymiana epitetów i znowu pada sakramentalne: “pokaż mi swoje zdjęcia skoro takiś mądry”.
Potem to już klasyczna pyskówka. Te dyskusje zazwyczaj przyciągają od 20 do 50 komentarzy pod wpisem.
Temat 5
Czy wzorować się na Mistrzach (oglądać albumy), czy też nie zaśmiecać sobie pamięci, bo nasze fotografie staną się kalką.
Tutaj stają na przeciw siebie heroldzi głoszący dwie skrajne wieści: wszystko już zostało zrobione i tabu złamane w fotografii więc nic oryginalnego i tak nie powstanie więc oglądać.
Z drugiej strony wieszczą, że: zresetować się, nie oglądać, bo potem tylko problemy z wymyśleniem czegoś nowego.
Ta dyskusja przyciąga najmniej uczestników, bo zmuszeni do przemyśleń tracą zapał do pisania. Poza tym, trudno tutaj używać osobistych wyzwisk przez co staje się owa dyskusja “nudna”.
Liznąłem jedynie temat tematów dyskusji. Niemniej toczą się one obecnie i toczyć się będą i za lat 100.
A ponieważ jak wiecie doskonale “warto rozmawiać” :) więc jedynie pozostaje mi życzyć sobie wielu uczestników i rozumu w tym wszystkim… :)
Oby Amazonka i Orinoko zapełniały się pozytywną energią…
Wszystko rozbija się o kulturę myśli, słowa i szacunku do drugiego człowieka. Nie istotne tak naprawdę czy temat dotyczy fotografii, spraw społecznych czy politycznych, schemat jest ten sam – atak personalny. Banałem jest twierdzenie, że przykład idzie z góry (telewizja, internet, radio) – wystarczy tylko posłuchać jak kaleczą polszcyznę czołowi polscy dziennkarze/celebryci, itp. i jaki ładunek emocji przenoszą w każdym wypowiedzianym zdaniu (naszpikowanym często różnymi "zajebistościami"). A później lamenty nad upadkiem młodzieży….a od kogo ja się pytam mają brać przykład?
pozdrówka – hubert
Temat drugi, punkt ostatni – o tych co twierdzą, że nieważne czym.
Myślę, że ma to związek z tym, iż obraz jest tym, co dla nich najważniejsze. Stwierdzenie jest banalne, ale ważne – wiąże się trochę z wiarą.
Oczywiście – świadomy fotograf czuje różnicę jaka wynika z dobrania do danego tematu (i pożądanego efektu) odpowiedniego aparatu – bo nie można się oszukiwać, iż np. aparat otworkowy a Mamiya dadzą w warstwie odczytywania całości to samo zakończenie. Nie – jedno to będzie styl Dostojewskiego, drugie Mickiewicza. Obie strony mogą zbliżać się do ukazania pewnego rodzaju obrazu (tego samego nawet – tylko proszę nie porównywać D z M ;-) ), lecz w każdym przypadku odczytanie go będzie niosło ze sobą inne wrażenia. Wiadomo.
Ale dlaczego nie jest dla niektórych ważne czym?
Obraz jest tym, co najważniejsze, no właśnie. Ale przecież, – pomyślimy sobie – przecież właśnie ta ważność i jej odbiór będzie wynikał ze świadomego wyboru narzędzia.
Więc jak to jest?
Stwierdzenie : nie ważne czym, ważne jak, opiera się na tym, iż obierając sobie jakiś cel uzyskania danego odbioru, myśli się, że można dojść do niego za pomocą każdego narzędzia – oczywiste, bo o tym mówimy – tylko nie wie się, że to narzędzie będzie naginać pod siebie nasze oczekiwania.
To wynika trochę z czasu rozumienia środków – można farbą olejną stworzyć wrażenie delikatności wschodu słońca, rześkości powietrza. Ale zupełnie inny wynik da ten sam temat w akwarelach…
Wniosek z tego taki, że być może nie poznali oni narzędzi różnego zakresu.
Żeby stwierdzić, że ołówkiem możemy przywalić taką krechą, że gały wyjdą, trzeba nie używać tuszu w pędzlu szerokim ;-)
Choć przyznam, że widziałam np. fotografie robione Holgą, które nie wyglądały, jak robione Holgą. Można zatem, zaznajamiając się dobrze ze sprzętem, nagiąć go pod siebie. Wymaga to trochę pracy. Ale nie dotyczy to jednak wszystkich narzędzi.
A co do powrotu tematów, cóż, jest tak, że wszystko lubi zataczać kręgi.
:-)
"[..] i tutaj pada chyba najwspanialszy tekst w tej kategorii: <>.
Doma na pl.rec.foto.art pisala, ze "takich fotek to na sieci jest
99999999999999999999999999"
;-)
Za zlotych czasow pl.rec.foto to byly dopiero dyskusje. Gdzie oni wszyscy sie podziali? O kurde, wlasnie przyszedl mi do glowy kolejny pomysl na cykl, ktorego nigdy nie zrealizuje… Ktos chce? ;-)
Hubert ma rację, ale ja dorzucę swoje trzy grosze odnośnie samej sieci, a nie ogólnego wychowania społeczeństwa. Dyskusja w internecie, jej kierunki i poziom, zmieniły się bardzo w ciągu ostatnich lat także z jednego oczywistego powodu – nasz krajowy internet się rozrasta, trafił pod strzechy i teraz na temat fotografii wypowiada się każdy "bo może". Wcześniej, kiedy z internetu można było skorzystać tylko na uczelni, albo w najlepszym wypadku w domu przez dodzwaniane łącze, używali go Ci, którzy potrzebowali. Oni chcieli się czegoś dowiedzieć, oni chcieli wymienić zdania, mieli jakiś konkretny cel. Odnoszę wrażenie, że teraz celem jest samo używanie internetu, nie ważne w jaki sposób.
Dlaczego iczek dostrzega nawracanie tematów? Bo kolejne roczniki dostają komputer z neostradą na komunię i zaczynają używać ;) A że używanie trzeba przecież jakoś innym zaznaczyć, to nie wystarczy wygooglać i przeczytać, trzeba założyć nowy temat.
Tak na prawdę obecny poziom internetu to jest kolejny temat rzeka, na którym można niewątpliwie oprzeć kilka rozpraw doktorskich z jakiejś mądrej dziedziny :)
pozdrawiam, Wojtek
Jeśli chodzi o temat 4 i wysuwany wobec każdego krytykującego (rzeczowo bądź nie) postulat ujawnienia własnej twórczości, fascynuje mnie jedna rzecz. Dlaczego jaśnie oburzeni negatywnymi opiniami oglądających, nie reagują w ten sam sposób na pochwały? Dlaczego pod komentarzami "super", "fajne", "nice capture" nigdy nie pojawia się "eee tam, najpierw pokaż swoje prace a potem komentuj"?
Michał W.
przez mroki trzeba nieść kaganek oświaty, mimo tych samych spostrzeżeń dostrzegam zalążki poprawy, tu i tam jasne znaki :)
To dziwne.
Myślałem, że będzie zero komentarzy – bo skoro te tematy toczą się od ponad 10 lat, to pewnie już wszystko zostało skomentowane na 33 sposoby.
Ale nie! ;)
Nie ma nowych tematów do dyskusji, bo fotografia umiera. Teraz pora na fotokasty i efektowne filmy z lustrzanek.
… ze szczyptą dystansu ;)
Dlatego – kontunuując myśl przewodnią – jeżeli chce się być fotografem trzeba mieć grubą skórę i nie brać do siebie komentarzy pod swoimi zdjęciami.
Ani też ogólnie tego co się wokół fotografii dzieje.
Nie przejmować się, że robi się sprzętem XYZ. I jednocześnie pamiętać, że XYZ za rok będzie już starym złomem jeżeli to cyfrówka, bo wyjdzie nowe-lepsze.
I tak dalej.
Mi w tych dyskusjach brakuje jednego głosu – wizji twórczej. Brakuje mi ludzi, którzy dzielili by się swoimi przemyśleniami na temat tego co robią, jak robią, po co i dokąd zmierzają.
Pieknie ktos kiedys podsumowal "mowa jest srebrem…" ;) Niestety dopiero niedawno to zrozumialem ;)
A może jest tak, że coraz to nowi ludzie zaczynają interesować się fotografią. Następnie przechodzą przez kolejne etapy wtajemniczenia, po drodze niejednokrotnie błądząc (np. komentowanie na pl.foto…). Stąd powracają te same tematy podnoszone jednak przez nowych ludzi.
Ja sam nigdy jeszcze w Internecie nie skomentowałem żadnego zdjęcia może ten etap jeszcze przedemną :-)
Od jakiegoś czasu piszę bloga o grafice komputerowej pod linuxem i o fotografii. Ale potem wchodzi człowiek na takiego bloga Pana Piotra i się dowiaduje że to co nazywał fotografią to jest grafika :-) … i zamyka się człowiek w sobie i już nie chce pisać.
Czasem próbuje taki człowiek iść w komercję żeby zamienić rozpadający się kompakt na jakąś fajną lustrzankę cyfrową… ehhh. Zaczyna się wtedy poszukiwanie. Czyta się książki, ogląda filmy popularno naukowe na Planet tv … i czyta bloga Pana Iczka :-) i znowu dylemat. Z jednej strony dowiaduje się człowiek, że najwięksi fotograficy w historii fotografii, największe sławy i legendy, używali najnowocześniejszego sprzętu, np. Cappa – Leica. Ale z drugiej strony mamy opisywany przez czytelników tej strony (i oczywiście przez jej autora) etos i wspaniałe doznania zarezerwowane tylko i wyłącznie dla użytkowników starodawnych konstrukcji z początków ubiegłego wieku… i znowu człowiek się zamyka i już nie chce pisać :-)
Pozdrawiam serdecznie.
PS. blog ten zmienił moje spojrzenie na fotografie za co bardzo dziękuję.
Chyba ten zestaw zagadnień mógłby objąć również tzw. technikę. Czyli, kolor kontra cz-b., techniki srebrowe vs. techniki "szlachetne", powiększalnik a drukarka itp. Tylko jako to ma znaczenie?
-Zby
Witam!
Wydaję mi się, że problem w komunikacji internetowej leży głównie w jej formie. Mianowicie forum jest mocno ograniczonym, liniowym kanałem komunikowania się. Pamiętajmy, że tekst to tylko niewielka część informacji, które człowiek przekazuje w klasycznym akcie komunikacji. Dzielenie się przemyśleniami czy "wizją twórczą" jest bardziej złożone. Nie wspomnę już, że duża część społeczeństwa żyjąca w kulturze ruchomego obrazka, ma często problem z wyrażeniem prostych myśli słowem pisanym :)d