W fotografii czasami stajemy się niewolnikami własnych wyobrażeń o idealnym kadrze. Nastawiamy się na obczajony wcześniej obrazek i zapominamy o całym świecie. Wielokrotnie szedłem godzinami wzdłuż plaży szukając kadrów i patrzyłem tylko przed siebie. Ścigałem się ze sobą do następnej fali, czy wypatrzonego na horyzoncie drzewa.
Tymczasem…. warto czasami odwrócić się za siebie, bo to właśnie za naszymi plecami może być ujęcie, które zmieni wszystko. A nawet jeśli nie będzie to wymarzony kadr, to widok za plecami może być tak cudownie inny od naszego upragnionego, że może nas zaskoczyć.
Oto przykład takiego “spojrzenia w bok”. Cały wieczór miałem aparat wycelowany w zachód słońca. Wiecie… kolorki, chmurki, saturacja nieba zmieniająca się co każde 5 minut i przyczajka klasyczna na najlepszy moment. Morze, fale, plaża i ja sam… i pewnie nigdy nie zrobiłbym tego drugiego zdjęcia, które pokazuję poniżej, gdyby nie spacerowicz, którego usłyszałem jak był ode mnie 2-3 metry. Instynktownie odwróciłam się sprawdzając, czy mój plecak jeszcze leży na piasku i po krótkim “Dobry wieczór” wróciłem do swojego kadru. Jednak ten krótki, kątek oka zaobserwowany widok po drugiej stronie aparatu, natychmiast mnie otrzeźwił. Odkręciłem statyw o 180 stopni. Efekty?
Możecie porównać poniżej. Każdy może wybrać, co mu lepiej pasuje. Żadne z tych zdjęć nie powala na kolana, to zwykłe landszafty. Ale jakże inne w klimacie. Zrobione w odstępie 3-4 minut.