Lubimy odrealniać nasze zdjęcia. My fotografowie plenerowi. Landszafciarze. Po prostu jest to dodatkowy smaczek w zwykłym pokazywaniu cudów przyrody. Długi czas naświetlania zaliczany był zawsze do kreatywnych technik fotograficznych. Pozwala “pokazać” coś, co nie jest zauważalne w trybie filmowym naszego mózgu. Czy jednak czasami nie popadamy w zbyt nadmierne stosowanie sztuczek tego typu? Fotografowanie w trybie T lub B, zawsze kojarzyło mi się z burzami i łapaniem w kadrze błyskawic na otartej migawce. Mój Zenit sprzed 30 lat miał dawał mi masę radości, gdy stawiałem go na parapecie podczas burzy i polowałem na najlepsze błyski.
Rejestrujmy obraz ciągły, nie umiemy sami rozciągnąć czasu lub spowodować, aby obraz przed nami zamarł, a fale rozmyły się w gładką taflę wody. Temu służyć może malarstwo lub malowanie światłem, czyli fotografia. Dzięki technice jesteśmy w stanie twórczo zmieniać rzeczywistość. Potrafimy zwalniać rzeczywistość (każdy telefon to potrafi), potrafimy przyspieszać i wydłużać naświetlanie zachowując dobre parametry. Te wszystkie techniki są dla większości z nas zabawą, ale czy zawsze?
Od kiedy wszedłem w świat fotografii long exposure, przestał mnie interesować świat pejzażu zastany. Wydaje mi się czasami zbyt zwykły i poszukuje twórczego rozwinięcia dla landszaftów. Popadam w proste kalki i banalne techniczne triki? Być może.
Czy długi czas naświetlania jest tylko sztuczką?
Jak w większości wypadków, odpowiedź brzmi: to zależy! Są fotografowie, którzy zbudowali najbardziej znane fotograficzne obrazy czarno-białe na swojej “manierze” długiego naświetlania, że wspomnę jedynie klasyka klasyki Michael Kenna, czy Michael Levin. Wielu z nich traktuje technikę jako środek do wyrażenia swojej artystycznej wizji i dobrze, na tym to polega, do tego ma to służyć. Nie dajmy się zapędzić technicznym możliwościom aparatów w kozi róg. Tak mi przychodzi do głowy “epoka HDR”. Na szczęście trwałą ona krótko i szybko minęła, zapewne też z powodu coraz lepszych softów do obróbki fotografii. Zawsze trzeba uważać, aby same możliwości techniczne nie przysłoniły nam tego, co ma na końcu powstać: nasza wizja fotografii, nasza wizja wody, nasza wizja fal i słupków zatopionych w morzu.
Zaufajcie swojemu wyczuciu jeśli chcecie stosować techniki zmieniające “rzeczywisty wygląd” tego, co widzicie w kadrze. Brońcie się przed tanim efekciarstwem tylko dlatego, że daje Wam takie możliwości sprzęt w plecaku. Poza samym aspektem technicznym, ufajcie swojej intuicji i pomyślcie, co chcecie pokazać. To najważniejsze.