Na to pytanie odpowiedź wydaje się być tak jasna, jak najjaśniejsze szkła dostępne na rynku. Oczywiście, że jest. Przecież napisano o niej kilka książek, a co roku mamy różne wystawy prezentujące krajowych fotografów. Prowadzone są różne stypendialne działania, kończone festiwalami i wystawami. Ale czy to stanowi o istnieniu pojęcia “polska fotografia” w roku AD 2018?
Napisałem świadomie “krajowych fotografów”, bo część z fotografów nie mieszka już dawno w Polsce, ale fotografuje nadal poza granicami.
W tym miejscu rodzi się pierwsze pytanie. Kto jest polskim fotografem? Czy osoba władająca językiem polskim, czy też ktoś, kto mieszka i fotografuje w Polsce zazwyczaj? I co oznacza owe “zazwyczaj”? To zagadnienia czysto teoretyczne i dzielenie włosa na czworo, ale skoro mamy mówić o fotografii polskiej, to jakoś musimy ustalić czym jest fotografia polska. No jak to zrobić?
Zastanawiam się, czy w dobie globalizacji, możemy jeszcze w ogóle mówić o narodowych fotografach, o narodowych szkołach fotografii? Mam wrażenie, że o tzw. “szkole fotografii” raczej mówimy już wyłącznie w ujęciu historycznym. Odnosi się to nie tylko do Polski, ale także i innych krajów. Właściwie sformułowanie “szkoła fotografii” zazwyczaj wiąże się zazwyczaj z krajem i narodowością. Czasami z nurtem artystycznym w danym kraju także, ale wówczas zwykle nadal pozostawała ona nadal narodowa w ramach danej instytucji, czy organizacji; czasami miasta, jak np.: amerykański Photo Secession, Kielecka Szkoła Krajobrazu czy wileńska szkoła Bułhaka. Łatwiej jest nam też podzielić fotografię na nurty tematyczne: szkoła krajobrazu, szkoła portretu itd. Tymczasem, obecnie nie ma chyba już szkół fotografii w sensie stylu, estetyki, sposobu filozoficznego podejścia do tego medium i pielęgnowania pewnych wypracowanych kanonów przez twórców takiej szkoły. Czyżby fotografia stała się tak powszechna, że rozmiękczyła się nam ona i spowszedniałą do tego stopnia, że nikt jej nie eksploruje na tyle głęboko, by stworzyć jakieś wartościowe nurty artystyczne? Narodowe tym bardziej?
Przełomy i nurty w sztuce fotograficznej, zostały zastąpione kolejnymi “rewolucjami” technologicznymi.
Ile było już tych rewolucji cyfrowych? Czy ktoś jeszcze je liczy? Czy punktem na mapie rozwoju jest kolejna konferencja Apple, a może raczej złamanie kolejnej bariery ilości pikseli upakowanych w matrycy wielkości paznokcia dużego palca?
A gdzie kolejne piktorialne, secesyjne czy konceptualne wzmożenia artystyczne? Gdzie podziały się te naturalne dla rozwoju nurtu artystycznego etapy? Czemu tak trudno nam obecnie sprawić, by fotografia nadal się rozwijała i ewoluowała artystycznie, nie tylko technologicznie?“Oswojone Żurawie”, z serii Miejsca Dobrze ZnaneNie mam ambicji ani oczekiwań, że powstanie coś na miarę nowego piktorializmu lub konceptualizmu, szczególnie w ujęciu narodowym. Te nurty zresztą nadal istnieją i można spotkać wystawy fotografii, które nadal nawiązują do tych klasycznych ujęć. Niech przykładem będzie tutaj Paweł Żak, dla mnie fenomenalny przedstawiciel symbolizmu. Uwielbiam jego prace. Zastanawiam się, czy fotografia jest w stanie jeszcze wypracować sobie przestrzeń, którą udało by się zamknąć w określone ramy, kanony estetyczne i nazwać np.: “polską szkołą symboliczną”? Czy ma sens w ogóle taki podział w obecnych czasach i dlaczego tak uparcie sami dążymy, by prezentować polskich fotografów na krajowych wystawach, skoro ich odrębność artystyczna w ogóle nie jest związana z miejscem, w którym tworzą lub językiem jakim władają? To dotyczy także innych nacji. Wszak festiwale fotografii w ramach krajów są codziennością.
Czy nie jest czasami tak, że artystyczne nurty zostały zastąpione samym tematem konkretnych prac? W sensie, podejmowanych projektów?
Udało nam się sprowadzić fotografie do roli zadaniowej. Mamy konkretny projekt, pomysł, myśl i zrealizuję to za pomocą fotografii. Środki techniczne i estetyczne dostosowujemy do swoich potrzeb, ewentualnie powielamy z tych dostępnych (czytaj: popularnych) na Instagram lub podpatrzymy, jak zrobili to koledzy nagrodzeni w Word Press Photo czy innym konkursie. Projekt trwa, zostaje podsumowany wystawą, czasami nawet dostrzeżony przez międzynarodowe jury międzynarodowego festiwalu i… koniec. Nie wpisujemy się w żaden długotrwały etap w stylu fotograficznym. Nie dokładamy cegiełki do jakiegoś nowego spojrzenia, które może być zaczynem pewnej trwałej konstrukcji artystycznej. Po prostu zamykamy drzwi, resetujemy kartę, archiwizujemy w chmurze nasze rawy i robimy coś nowego. Czasami kompletnie innego od poprzedniej estetyki. Nowy etap. Najczęściej zmieniamy technikę, bo dwa lata wiec wypada zmienić aparat. Kupiliśmy nowe presety więc trzeba ich użyć itp, itd. Brakuje nam konsekwencji i chyba to jest powodem braku nowych nurtów w fotografii. Trwałych nurtów:
Świat galopuje tak szybko, że nudzą nas rzeczy nowe już w dniu ich premiery. Fotografia zaś, to zapis trwały – wymagający od świadomego twórcy świadomego używania estetyki obrazu.
Nie ukrywam, że brakuje mi kanonu. Brakuje mi możliwości oparcia swoich własnych wyobrażeń o fotografii w jakimś dobrze przemyślanym dyskursie (ulubione słowo kuratorów), nurcie fotograficznym. W czymś, co zostało przemyślane i zdefiniowane poprzez nie tylko słowa, ale przede wszystkim poprzez fotografie wykonywaną przez apologetów tego nurtu. Brakuje mi możliwości wymiany poglądów w ramach takiego ruchu, nurtu. Brakuje mi wsparcia ze strony ludzi myślących o odczuwających fotografię w podobny mi sposób. Zaczynem takiego ruchu mogą być zapewne różne stowarzyszenia i grupy pasjonatów, ale te zazwyczaj kończą obecnie jako grupy na FB lub zespołowi biorcy stypendiów od samorządu. Nie o to mi chodzi.
A może nie dostrzegam obecności tego o czym staram się tak nieudolnie pisać powyżej? Może to jest? Może to doskonale działa, tylko poza mną? Może to ja utopiłem się w Internecie i nic poza nim nie widzę?
Może jest polska fotografia?PS
Wpis ten jest wynikiem pewnych przemyśleń moich poszukiwań w Internecie po hasłem “polska fotografia”. Jest też przyczynkiem do uruchomienia przeze mnie nowego miejsca w sieci. Nazwa strony powie Wam wszystko, a sama forma jest jeszcze dopracowywana. Mam nadzieję, że wyda Wam się to ciekawe. Wszyscy, którzy znajdują się na newsletter FotoPropagandy zostaną poinformowani o uruchomieniu serwisu najwcześniej.
https://polskafotografia.pl
Bułhak jest kojarzony z Wilnem, nie ze Lwowem. Lwów to np. Lenkiewicz, Mikolasch, Mierzecka i jeszcze kilku fotografów osiadłych po wojnie głównie we Wrocławiu.
Racja Leszku. Aczkolwiek jakoś utkwił mi w głowie zwrot o lwowskiej szkole bardziej i jego wlasnie zdjecia. Nie zmienia to faktu, ze miejsce tworczym najbardziej znanym było Wilno. Dziekuje za zwrócenie uwagi.
Ostatnio czytałem w niemieckim czasopiśmie Fotoforum artykuł o korzeniach fotografii przyrodniczej, autor wywodził, iż nie znamy nazwisk klasyków tej dziedziny i ich prac w odróżnieniu od innych dziedzin czy też specjalizacji i ich klasycznych prac, co ciekawe nic nie wspominał o narodowościach fotografów, więc to może jest taki nasz wymysł? Polska szkoła fotografii, o kieleckiej słyszałem o innych nie. Jan Bułhak miał pracownie w Wilnie popraw to proszę
Dlatego u siebie na insta wpisałem Internaional photographer.
Jestem z Białorusi, mieszkam w Polsce, inspiruje się czeską fotografią (np. Koudelka)
Osobiście brakuje mi miejsca w sieci gdzie można podyskutować, wymienić opinie o zdjęciach. Niby jest dużo stron lub grup na FB poświęconych fotografii, ale najczęściej dotyczy to kwestii sprzętu a tego na dzień dzisiejszy mam trochę dość. :-) Szukam czegoś takiego, co wcześniej w wersji papierowej robił nieodżałowany magazyn “Foto”. Więc trzymam kciuki za Twój nowy projekt i nie musi dotyczyć tylko polskiej fotografii.
Moim zdaniem szkoły fotografii najłatwiej wyodrębnia się kiedy one już działają, po latach. Teraz, szczególnie przy takiej popularności fotografii, może to być niemal niemożliwe.
Czy polska szkoła ma dziś rację bytu? Moim zdaniem jeśli wydzielimy z niej tematykę (regionalizmy), to próba jej wyodrębniania straci jakikolwiek sens. Na żadnym innym poziomie chyba nie ma szansy (a przynajmniej ja takiej nie widzę) rozpoznania skąd pochodzi dane zdjęcie. Wszelkie nowinki, niecodzienności, bardzo szybko podchwytywane są przez fotografów różnych narodowości w różnych miejscach świata. Narodowościowe szkoły nie mają racji bytu. My, jako ludzie, zmieniliśmy się i coraz rzadziej odczuwamy potrzebę dyskusji interpretacyjnych fotografii. Ludzie, którzy mogliby i chcieliby oceniać zdjęcia w szerszym zakresie niż “lubię to” i “krzywo, nieostro, słaby kontrast” bardzo szybko nadziewają się na dwie ściany:
1. wtórność własnych wypowiedzi (ile można komentować zdjęcia jeśli robi się to “na bieżąco”, żeby nie odczuć monotonii),
2. ataki ze strony autorów na wszystkich krytykujących. To nie muszą być wojny, hejt, itp. wystarczy brak płaszczyzny porozumienia/podobnego rozumienia fotografii. Internet zmienił nasz sposób porozumiewania się. Kiedyś jeśli nie rozmawiało się na żywo, krytyka i wynikająca z jej dyskusja były rozkładane w czasie, co w naturalny sposób powodowało, że piszący starali się wypowiadać “pełnymi zdaniami”.
Niestety era cyfryzacji i milion nowych fotografów dziennie sprawia, że sensowna fotografia jest coraz trudniejsza do odkopania…
@Rafał – ja twierdzę coś zupełnie odwrotnego, era cyfryzacji spowodowała, że dziś odnaleźć sensowną fotografię jest znacznie łatwiej niż kiedykolwiek indziej. No bo gdzie kiedyś można było ją znaleźć? Galerii fotograficznych było mniej, albumy – drogie i trudno dostępne. Jedynie czasopism było więcej, ale te po części zastąpiły portale internetowe. Za to wystarczy chwilę pogrzebać np. na Instagramie, żeby znaleźć jakiegoś fotografa lub tag, który będzie nawet więcej niż sensowny.
Jedynym miejscem, gdzie dziś trudniej o dobrą fotografię są moim zdaniem gazety i czasopisma, które w większości przypadków zupełnie zeszły na psy pod kątem jakości fotografii.