Wyzwany niejako w szranki przez moich wiele bardziej doświadczonych kolegów, nie mogłem się poddać i postanowiłem zrobić sobie sam matówkę do Graflexa. Ponieważ ja manualnie jestem totalna noga, chociaż czasami mam porywy “hand made”, to w tym wypadku sprawa jest naprawdę banalna i przyjemna. Potrzebujecie szybki od szklarza, najlepiej dwie, bo jedną wykorzystacie jako płaszczyznę trącą, węglik krzemu (CZDA), woda, taśma dwustronna, karton i… w moim wypadku – kubek od termosa. Ten kubek wyłącznie po to, by się Wam lepiej tarło. Jest za co złapać.
Przyklej szybkę (wcześniej przyciętą u szklarza), która ma być matówką do kartonu, aby Ci nie tańczyła. Spód kubka od termosu doklej do drugiej szybki. Wysyp węglik na matówkę, polej odrobiną wody i… trzyj. Kolistymi ruchami, krok po kroku. Po 3-4 minutach masz gotową matówkę. Pamiętaj, aby efekty sprawdzać po wyschnięciu lub wytarciu do sucha matówki, bo na morko nic nie zobaczysz.
Po założeniu, w moim wypadku (używałem węglika F600 – chodzi o jego “drobność” – są też 400 lub 800) matówka jest minimalnie ciemniejsza jaśniejsza niż oryginalna, ale nie mam światłomierza więc nie ręczę. W każdym razie nie widzę różnicy znaczącej.
Polecam fotografowie, bo nie tylko pstrykanie czyni z nas fotografów :)