Czasami rzeczy naprawdę wartościowe ukryte są gdzieś pod powierzchnią. Pod formą, która przykrywa treść. Tak jak z górami lodowymi, których prawdziwy ogrom i trzewia znajdują się w 2/3 pod wodą i są niewidoczne, a nad powierzchnie wystaje jedynie piękne forma – zwieńczenie, jakby kusiło do podejścia. Często jest to zdradliwe.
Trzymając się analogii góry lodowej; treść potrafi być niebezpieczna. Niekoniecznie w sensie zrobienia nam krzywdy, ale raczej w sensie: rozczarowania. Oto bowiem fotografia też ma zawsze dwa oblicza. To formalne, powierzchowne, często cukierkowe lub przerażające oraz gdzieś tkwiącą ukrytą treść. Lub jej brak! A cytując klasyka:
Ponieważ każde zdjęcie jest przyległością i przypadkowością (a przez to poza sensem), Fotografia może znaczyć tylko przez przybranie maski. Ale maska jest trudnym obszarem fotografii. Społeczeństwo, jak się zdaje, nie ufa czystemu sensowi: pragnie sensu, ale jednocześnie chce, aby ten sens był otoczony szumem, który czyni go mniej ostrym. Tak więc zdjęcie, którego sens jest zbyt przejmujący, zostaje szybko odmienione; nie nadaje mu się znaczenia politycznego, ale estetyczne
Roland Barthes “Światło obrazu. Uwagi o fotografii”
Szczególnie dobrze daje się to odczuć w fotografii dokumentu, reportażu czy nawet street, chociaż w tej ostatniej estetyce mam wrażenie, że forma w ostatnich latach przerasta ewentualny potencjał treści. Jest to chyba wynikiem zbyt wielkiej popularności jaką cieszy się street i zagubieniem kontekstu tej dziedziny. Niemniej, dokument i reportaż (w tym prasowa fotografia), to takie fotograficzne góry lodowe. Często bardzo atrakcyjne wizualnie, pięknie opakowane formalnie w skomponowane kadry, nieostre plany i grę detalami, ale niestety puste w warstwie treści. Ciut więcej o tym będę chciał napisać w weekend analizując lub po prostu pastwiąc się nad wynikami kolejnego “najlepszego” konkursu fotografii prasowej – Grand Press Photo.
Tymczasem obraz “pod i nad”. Bez żadnej treści. Chyba, że stary, zatopiony pomost wnosi coś w wasze odczuwanie czasu. W świadomość przemijania :)
Niby wpis o niczym a ciekawie się czytało :)
P.S. Zdjęcie bardzo fajne.
Barthes jest jak studnia, można czerpać do woli…
“Tak więc zdjęcie, którego sens jest zbyt przejmujący, zostaje szybko odmienione; nie nadaje mu się znaczenia politycznego, ale estetyczne”.
Każde zdjęcie, które jest wykonane dla konkretnego celu, czyli “służące”, ostanie się tylko, jeżeli ma jakieś walory poza tymi “służbowymi”. Wartości uniwersalne, ponadczasowe, broniące się po tym, jak cały kontekst zostanie zapomniany czy odrzucony. Czyli tak jakby zdjęcie Wałęsy przestało być zdjęciem Wałęsy, ale zdjęciem człowieka z wąsem z przełomu XX i XXI wieku, które jeszcze kogoś poza historykami będzie interesowało. To tak w temacie GPP ;).