Chyba nigdy nie wyleczę się z tego rodzaju zdjęć! Ale czy chcę się wyleczyć? Chyba nie. Na stronie Hasseblad Masters znalazłem link do prac Hengki Koentjoro i utonąłem na dobre kilka godzin. Z czystą przyjemnością oddałem się tej estetyce i temu pojmowaniu widzenia. Aż człowiekowi chce się sięgnąć po resztki filmów zalegających w lodówce i odkurzyć jakiegoś średniaka z dna szafy. Tylko jest jeden problem. Zawsze ten sam. Od lat zresztą go sobie uzmysławiam…
Ależ oczywiście, że wielu z Was za chwilę powie, że połowa tego efektu to praca w lightroom czy innym czyścicielu i pomocniku. Że ta sterylność nie jest efektem samego naświetlenia. Ja nawet nie chcę już w 2015 roku wchodzić po raz setny w te dyskusje. Po prostu chłonę obraz. Zachwycam się nim i dziękuje, że nadal mogę spotkać online takich fotografów z taką wrażliwością i wyczuciem światła.
Im prościej, tym trudniej.
Jakże cudownie jest postawić aparat na statywie, zamontować wężyk, wyciągnąć filtry, dodać trochę tych połówek szarych, potem zakryć wszystko nd400 i puścić spokojnie stoper. Ale za cholerę po tych kilku minutach nie wychodzi taka fotografia. Ją trzeba jakoś inaczej. Jak? Gdybym wiedział, to bym robił takie zdjęcia jak Hengki. Ale nie wiem
Strona autora: http://www.hengki-koentjoro.comZdjęcia możecie także śledzić na: FB, BE, 500px