Temat tego czy 90% Waszych fotografii to kopie czyichś wcześniejszych pomysłów, czy tylko inspiracja tymi pomysłami, jest szeroki jak szkiełko 45mm do formatu 6×7 :) Od czasu do czasu wpada mi w monitor informacja o projektach zrealizowanych i wystawionych. Często, gęsto temat jest tak już zeksplorowany, że po tytule wiem, że nie warto kliknąć. Dzisiaj na przyciągnęło mnie słówko ‘tata’, które pojawiło się TUTAJ.
13 grudnia 2009 roku napisałem na ‘fotoiczku’ na temat projektu Philipa Toledano, który fotografował swojego ojca. Kadry z tamtego materiału mam w głowie do dzisiaj i zapewne zostaną w niej do końca już. To naprawdę najlepszy ze znanych mi osobistych materiałów fotograficznych. Ciężar treści zawarty w każdym praktycznie kadrze jest tak onieśmielający, że czasami wstyd mi, że podglądam oczami syna ostatnie dni ojca.
Staram się nie porównywać tych dwóch materiałów, zwłaszcza, że prace Magdy są mi nieznane w całości. Niemniej, kiedy korci mnie aby zacząć fotografować własną rodzinę, myślę, że nie mam tej delikatności Filipa. Że moje zdjęcia będą jedynie surową dokumentacją stanu rzeczy. Nie staną się poematem.
Jak trudno jest wymyślać aparatem coś nowego. Nie uważacie?
zdjecia tej Pani sa zenujace.
poziom slubnych zdjec przecietnych fotografow.
fotografia w polsce umiera .
a ze ZPAF to firmuje tego juz nie mam sily skomentowac.
jestem zły
Faktycznie, te kilka zdjęć pani Magdy na fotopolis nie zachęca…
Ale dzięki za materiał Toledano. Wstyd, ale nie widziałem tego wcześniej, a jest świetne. Proste, wręcz niedociągnięte technicznie, a tak pełne. Czuć bliskość, emocje.
Ja mam wrażenie, że z fotografią jest jak z muzyką. Wszystko co najlepsze niestety już było.
Jest to smutne, że tak się dzieję. Wszyscy z czegoś czerpiemy tylko jedni dodają do tego więcej siebie. Czy
autorka nie wie że istnieje internet i że pierwowzór jest bardzo znany? Już widzę miny kolesi ze ZPAF’u jak się dowiedzą… Ale chyba płonne są moje nadzieje, oni są odporni na wszystko i nie zauważą problemu. Czy nie macie wrażenia że ZPAF to brat bliźniak PZPN’u ;-)
Nie byłbym aż tak kategoryczny w swoich sądach, bo przecież sam fakt, że Avedon zrobił portret człowieka oblepionego pszczołami nie czyni zeń właściciela praw autorskich do takiego przedstawienia modela :)
Mifau – nawet jeśli autorka widziała wcześniej 4-5 takich projektów, przecież nie odbieramy jej prawa do pokazania swojej wersji, zwłaszcza, że temat ojca, matki fotografowanej przez dzieci jest naprawdę powszechny.
Oczywiście czym innym jest już wyjście z tym “do ludzi”, ale nadal nie osądzałbym tak ostro pracy Magdy.
Widzi to tak jak umie, jak chce. Każdy może.
Co do ZPAF, to się nie wypowiadam. Mam ostatnio kiepskie informacje docierające z tego środowiska (pomimo famy, że środowisko się odmładza i odradza), a co jeden kolega się tam zaciągnie, to staje się jakiś taki dziwny, nie pogadasz, artysta z dokumentem jednym słowem :)
Może Pani Magda powinna chwycić temat dużym formatem, no średnim chociaż…
Moim zdaniem w ocenie prac pani Magdy nie uwzględniacie czegoś takiego jak emocje jakie towarzyszyły jej przy robieniu tych zdjęć. A zdjęcia na fotopolis są przede wszystkim niespójne i to mnie razi. Mimo to zupełnie nie rozumiem tak krytycznej ich oceny. Moim zdaniem od strony technicznej są przyzwoite, w kadrowaniu także nie widzę jakichś rażących niedociągnięć. W tej serii chyba najważniejszy jest temat, więc nie widzę powodu, dla którego należałoby szukać dla niego jakiejś innej formy. Podobnie jak nie rozumiem zachwytu nad Toledano. Ani on był pierwszy w ujęciu tematu, ani jego zdjęcia nie wyróżniają się znacząco od tysięcy innych jeśli potraktować je jako obrazy (nie uwzględniając tematu).
Czasami zbyt pozno orientujemy sie, ze nie robimy portretow osobom, ktore sa nam najblizsze i fotografie takie traktowalabym jako rzecz idaca z serca, przeciez Pani Magda nie robila tych zdjec po to aby zostac slynna fotografka. To dobrze, jesli dzielimy sie swoimi uczuciami, to uwrazliwia ogladajacych. A to czy fotografie takie powstaly kiedys czy nie to zgadzam sie z opinia, ze raczej wszytsko juz zostalo sfotografowane, co nie powinno nas powstrzymywac ku temu, zeby nie utrwalac naszego otoczenia i nie kreowac nowych kadrow :)
W temacie polecam http://www.filmweb.pl/film/Debiutanci-2010-545488
byłem dzisiaj na tej wystawie i po powyższych komentarzach mam kilka refleksji:
1. temat jest cholernie osobisty i przez to też cholernie trudny. co innego fotografować z “dystansu” co innego fotografować ojca który umiera. krytykom sugeruję więc odrobinę “dystansu”.
2. patrząc stricte fotograficznie to nie jest to do końca mój typ fotografii – po pierwsze nie lubię tego “dziwnego” nienaturalnego cyfrowego koloru. po drugie trochę niespójny jest cały materiał, ale z drugiej strony p. pkt.1.
3. wystawa składa się tak jakby z dwóch części – pierwsza składająca się z kilkunastu “identycznych” portretów (fotografka+ojciec) wykonywanych co kilka dni, aż do ostatniego kiedy ojca już nie ma. powiem szczerze – oglądając od lewej do prawej (i spodziewając się ostatniej klatki) mimo wszystko ostatnie zdjęcia wstrząsa człowiekiem. druga część – momenty, snapshoty ze szpitala i nie tylko, jest słabsza. aczkolwiek gryzę się w język (albo raczej w palce) pisząc te słowa (z powodu pkt.1.).
4. wystawa jest w galerii OBOK zpaf, a nie w zpaf-ie. czyli w galerii której zpaf “się pozbył” kilka lat temu i która programowo pokazuje młodych fotografów, niejednokrotnie początkujących, więc kolejny raz – trochę dystansu panowie
5. i w końcu pan toledano przecież też nie był pierwszy z tym tematem. daleko nie szukać – na tym samym festiwalu był pokazywany cykl identycznej tematyki Marcina Sudzińskiego, jak dla mnie zresztą o niebo lepszy od toledano. piwo stawiam temu kto zrobi dzisiaj całkowicie oryginalny projekt.
z pozdrowieniami :)
Jako ciekawostkę zapodam jeszcze, że dziś, pod wpływem tego artykułu i dyskusji, odważyłem się na zrobienie zdjęcia swojej 91 letniej babci w szpitalu. Jakoś nie potrafię robić zdjęć swoim bliskim (takich zdjęć mam bardzo niewiele), a szczególnie w szpitalu było to ciężkie, ale jakiś impuls, iskra wywołana dyskusją, pomogła mi się wreszcie choć trochę przełamać. Dzięki.
Pewnie, ze nie jest latwo wymyslac cos nowego tak samo jak pokazac inaczej, lepiej cos co juz bylo.
Proste to jak metr drutu w kieszeni.
kopia pomysłu. jest.