Czas temu jakiś pisałem o zażenowaniu i wstydzie jakie mnie ogarnia, gdy widzę kierunek, w którym idzie tzw. faszyn. Oczywiście nic się nie zmieniło. To znaczy, nic się nie zmieniło na dobre. Za to na gorsze, a i owszem!
Przykładem niech będzie jedna z najgorszych sesji pseudo-erotycznej jakie widziałem ostatnio. To jest po prostu koszmar. Mowa o sesji Ani Rubik i Mario Testino do francuskiego Vogue (zdjęcia tutaj). Może zacznę od tego, że Ania Rubik jest całkowicie aseksualna. Tak po prostu. Nie jej wina. Po prostu jest kompletnie niekobieca i nie ma niczego, co ja mógłbym nazwać erotyzmem. Obojętnie jak drogie i zwiewne szmatki założy, jej seksualność dla mnie jest na poziomie konaru w ciemnym lesie. Z tą różnicą, że widziałem nie raz konary bardziej podniecające w swej pokręconej naturalnie naturze niż Rubik.
Ale nie zamierzam pastwić się nad dziewczyną, bo jak napisałem – nie jej wina. A nawet gdyby chciała to zmienić, to branża, w której działa nie pozwala jej. Ma być sucha, chuda i wygięta jak wąsy dżina. To wszystko.
Mnie bardziej przeraża osoba fotografa. Mario Testino nie należał do moich ulubionych fotografów, bo jego estetyka zawsze była trochę zbyt cukierkowo, kolorowo, kiczowata dla mnie. Ale zawsze oddaję część klasie, jakości i po prostu rzetelności jego sesji. Może po prostu minął już czas tych guru fashion-shooterów. Może naprawdę powinni odpuścić? W każdym razie ta sesja to jakaś plątanina dążeń do dogonienia chociaż cienia Helmuta Newtona oraz wplątania Richardsona gdzieś między kadry.
Do Newtona ma się to tak, jak mój tyłek się ma do tyłka modela występującego z Rubik. Powiem nawet, że Testino obraża Helmiego tymi swoimi nawiązaniami rodem z podwórkowych sesji. Wstyd! Nie wspomnę, że sama modelka może co najwyżej sprzątać plan po sesji z udziałem wybieranych przez Newtona modelek, których samo bycie jest bardziej erotyczne niż jej wygibasy.
Sesja nie może nawet aspirować do rangi soft-porno, pomimo usilnych starań modelki, której pozy są tak żenująco aseksualne, że tylko takiej klasy filmy przychodzą mi do głowy.
Niestety, konstatuje z przykrością i niezmiennym wstydem, że to jest trend obecny wszędzie i dociera do ostatnich rubieży dobrej, rzetelnej i przekraczającej granice artyzmu fotografii prezentowanych w Vogue.
Ania Rubik i Mario Testion, sesja dla francuskiego kwietniowego Vogue – wstyd!
PS
To nie pierwszyzna dla Rubik robić takie sesje. Poprzednie też kręciły się wokół tego stylu.
Zeszły rok też zaczął się dla niej na golasa. Patrick Demarchelier , wiosna 2014, rosyjski Vogue.
A widać, że Testino podtrzymuje tradycje bo w marcowym niemieckim vogu rok temu położył gołą Rubik do łóżka od razu.
Zdjęcia kiepskie, ale o dziwo Rubik wygląda na niektórych seksownie..choć dla mnie też przeważnie nie robi wrażenia seksapilem..