fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Dobór środków w fotografii

Czy dobieracie środki fotograficznego wyrazu do tematyki zdjęć? Czy ma znaczenie czym i jak fotografujecie dany projekt, reportaż, esej?

Gdy wyruszałem w podróż życia na Cejlon wiele lat temu, stanąłem przed dylematem – jak aparat i jaki materiał mam zabrać w tę daleką podróż. Wszystko sugerowało, że zabranie małego, poręcznego aparaty (najpewniej lustrzanki) powinno załatwić temat. Będę mógł zrobić wszystko i mieć czas na zwiedzanie itp… Było o jednak 20 lat temu. Cyfrówki raczkowały. A ja nie posiadałem nawet lustrzanki. Cały mój arsenał to system Graflex Crown Graphic 4×5 cala i zestaw obiektywów, kaset, matówek, filmów i Polaroidów.

Zrobienie “szybkiego” zdjęcia podróżniczego tym zestawem jest niewykonalne. Tylko czy ja chciałem przywieźć stamtąd zdjęcia podróżnicze? Musiałem pogadać ze sobą i posiłkując się opinią kolegów… zabrałem cały zestaw wielkoformatowy. Osobna cała wielka torba. Gdy na lotnisku celnik otworzył walizkę i zobaczył zapakowane w celofany, folie i inne anty-skanerowe materiały moje filmy zbaraniał. To wyglądało jak pakunki narkotyków. Poprosiłem o nie używanie skanera i wszystko skontrolowali mi ręcznie. To były fajne czasy.

A więc jestem na Sri Lance. Mam na plecach aparat 4×5 cala i… no właśnie. Sam nie wiedziałem jak to będzie. Okazało się, że jedynym miejscem, w którym miałem na tyle wolnego czasu, aby cokolwiek zrobić były pola herbaciane. Tam przez 3 dni miałem możliwość chodzić z wielkim statywem (tak zabrałem statyw!) po polach i zaczepiać miejscowych zbieraczy. Wzbudzałem nie lada sensacje.

Czy zrobiłbym to samo teraz? Nie mam już żadnego analogowego aparatu, ale mam potężną ściankę cyfrową, której zastosowanie wymaga także rozłożenie statywu, komponowania, itp… czas na jedno zdjęcie to wiele minut. I odpowiadam Wam… tak dobrał bym do wyjazdu środki, które w mojej opinii najlepiej oddadzą mój pomysł. Jeśli chciałbym robić portrety, to nie wyobrażam sobie robić je małym formatem, po prostu odwykłem. Nie znajduję w 35mm oddechu, który daje mi średniak lub wielki format. Nie jestem też fotografem street, podróży czy reporterem. Nie interesuje mnie łapanie chwil w stylu Bressona czy kogokolwiek tam uznacie za prekursora tego typu zdjęć. I chyba właśnie dlatego wraz z każdą zmianą zainteresowań fotograficznych w danej chwili, zmieniać swój sprzęt.

Wiem, ekonomicznie to zabójstwo, nie musicie mojej kieszeni tego tłumaczyć, ale powiem Wam, że bez tego po prostu nie zrobiłbym 80% moich zdjęć. Po prostu mam blokadę w głowie. Dopóki nie kupię obiektywu do portretu (po tygodniach poszukiwań i setkach oglądniętych recenzji i opinii), nie zrobię portretu. Gdy zamarzy mi się praca wielkim formatem, a założenia i koncepcja mówi mi, że to nalepsze wyjście, nie ma bata – skompletuję cały zestaw. Dla jednych to kompletna fanaberia i klasyczny GAS, ale dla mnie to motor.

Wracając do Sri Lanki (Cejlonu)… zabrałem wielki format. Czy żałuję? Nie. Zrobiłem bardzo mało zdjęć i dobrze. To nie była fotograficzna wyprawa. Poniżej mój ulubiony zestaw na przeterminowanym o wiele lat Polaroid 559 (kolorowy Polaroid to formatu 4×5). Te wyblakłe i nieprzewidziane kolory bardzo pasują mi do klimatu plantacji, na których fotografowała Julia Margaret Cameron, która zmarła w jednym ze swoich domów w regionie Dimbula.

Sri Lanka (Cejlon), Polaroid 559, format 4×5


Skomentuj

fotopropaganda blog o dobrej fotografii