Wróciłem do fotografii ptaków
Nie wiem czy na długo, ale na pewno z pełnym zaangażowaniem. Może to konieczność pewnej terapii w ciszy i samotności…? Coś w tym jest, bo odnajduje się w tym samotnym czekaniu na kolejny gatunek idealnie. Pewnie to też kwestia wieku, który nieubłaganie wskazuje mi coraz częściej drogę do lekarzy i aptek.
Niemniej, w dobie wszechogarniającej fake fotografii przy użyciu AI, dobrze jest wejść w wodę, przykryć się kamuflażem i liczyć ukąszenia komarów czekając na prawdziwe i nie wygenerowane sztucznie w komputerze kaczki lub nurogęsi. I to nawet jeśli takich zdjęć powstało już tysiące, to nadal jest to realne, prawdziwe, namacalne. I bąble od ukąszeń też swędzą naprawdę.
I znowu technika górą
Oczywiście czasy się zmieniły od moich ostatnich bojów z dziką przyrodą. Swoje ostatnie zdjęcia ptaszorów opublikowałem ponad 10 lat temu. W tym czasie technologia przesunęła granice niemożliwego w obszary, które są dla mnie humanisty, nie do zrozumienia. Kiedy ostatni raz w kadrze miałem dzikiego ptaka, to była to już era cyfrowa, ale systemy AF nadal bazowały na kontraście i niewiele różniły się w profesjonalnych obiektywach i puszkach od tych używanych do portretu. Właściwie częściej polegałem na precyzji własnych palców i ostrzeniu manualnym niż na ustawieniach AF. I efekty byłī, jakie były. Ponad 70% zdjęć było nieostrych, przestrzelonych i człowiek cieszył się jak wariat, gdy trafił w oko takiego maluszka, jak pokląskwa czy wróbel.
Wszystko się zmieniło na przestrzeni ostatnich 5 lat. Dożyliśmy czasów, w których bez kozery mogę napisać, że fotografia przyrodnicza robi się sama w warstwie technologicznej. Nowości w postaci detekcji fazy, ale przede wszystkich w postaci systemów śledzących ( AF tracking) działają idealnie. Doskonale. Mam obecnie w moim aparacie Canon R5 opcje wyboru czy aparat ma rozpoznawać zwierzęta czworonożne, ptaki czy może ludzi, a samych parametrów optymalizacji tych ustawień jest ponad 20. Gdy zobaczyłem, że w menu mam możliwość wybrania jak ma reagować aparat, gdy śledzony obiekt przesłoni mi na chwilę gałązka drzewa lub trzcina, to stwierdziłem, że… nie chcę tego zrozumieć. Działa!
Najnowsze lustrzanki stały się dostępne w całkiem rozsądnych pieniądzach, a funkcje AF nie są już zarezerwowane wyłącznie dla najdroższych, flagowych aparatów, ale wmontowywane są w budżetowe wersje aparatów. Dzięki temu wielu z amatorów, takich jak ja, stać jest na te aparaty i otwiera to drzwi do świata ostrej i powtarzalnej fotografii ptaków. Obecnie ponad 90% wykonywanych przeze mnie zdjęć jest w punkt ostra. A ja tylko trzymam guzik naciśnięty. Reszte robi sam aparat. Punkt AF “przykleja się” do oka wybranego ptaka i nic więcej nie muszę robić. Nic!
Zabijaj serią i zabijaj dyski oraz czas
Kolejna sprawa to opcje szybkostrzelności. Pamiętam, jak miałem EOS 3 lub nawet później cyfrowego Nikona D2H, który realizował 8 kl./s to był już kosmos. Potem producenci zaczęli przekraczać kolejne granice, a wraz z pojawieniem się na stałe aparatów bezlusterkowych, granice zdjęć seryjnych osiągały absurdalne wartości. Obecnie Canon R3, flagowiec od Canona realizuje 195 kl./s z migawką elektroniczną! Obłęd.
Mój Canon R5 robi 20 kl./s w trybie high-speed (migawka elektroniczna) i to pozwala mi zapchać moje karty w czasie tak krótkim, że dyski zewnętrzne kończą mi się szybciej niż nazbieram środków na kolejne. Dodatkowym minusem tego jest ilość czasu potrzebnego na przeglądnięcie wystrzelonego materiału podczas pracy w Lightroom. Spędzam coraz więcej czasu na usuwaniu tych powtarzających się kadrów po każdym powrocie do domu. JEst to uciążliwe coraz bardziej, ale położenie palca na 2-3 sekundy na spuście to efekt 60 prawie identycznych plików, a każdy waży ok. 50MB, bo 45 mln-owa matryca robi swoje.
Ptaki to nie prawdziwa fotografia
Już dotarły do mnie słowa krytyki, że zajmuje się fotografią, która nic nie wnosi. Że moje portrety lub inne prace byłī bardziej wartościowe. Że rozmieniam się na drobne i takich zdjęć ptaszków są miliony i w ogóle bez sensu…
Czytam to i w sumie częściowo rozumiem takie podejście. Ja nadal uważam, że w obrębie fotografii jest tylko jeden gatunek, który coś wnosi do cywilizacji – fotografia reportażowo-dokumentalna. Niemniej, nie chcę odbierać sobie zwykłej przyjemności fotografowania. A przecież cała ta zabawa w łapanie światła to musi być przyjemność, bo tylko wówczas to ma jakiś sens dla twórcy. I co z tego, że zdjęć Zniczka (jednego z najmniejszych ptaków w Polsce) są tysiące lub miliony! Ale takiego jak moje nie ma nikt inny, bo jest moje i wykonane przeze mnie. Na tym to wszystko polega. Szczególnie istotne to jest w kontekście AI, które zdominuje naszą fotograficzną przyszłość całkowicie. Nie będziemy mogli ani nie będziemy umieli rozróżnić prawdziwego zdjęcia od wygenerowanego. Tego się boję najbardziej i tak długo, jak wykonanie samodzielnego zdjęcie nawet najpowszechniejszego gatunku, jak wróbel będzie wykonane przez człowieka, będzie ono oryginalne i jedyne.
To samo zresztą tyczy się fotografii dokumentalnej. Powiecie, że wystarczą relacje z telefonów komórkowych świadków zdarzenia i każdy robi to w milionach. Pewnie i tak, ale…
Jeśli fotograf podejdzie do reportażu-dokumentu świadomie, to przestaje to być wyłącznie dokumentacja nagrana kamerą przemysłową, a staje się treścią. Zdjęcie zaczyna posiadać kontekst, jest świadomym wyborem wizualnym autora.
Na tym polega fotografia. Nie ma znaczenia, czy jest to fotografia ptaków czy dokument z Ukrainy ogarniętej wojną. Waga oczywiście obu fotografii jest nieporównywalna, ale podejście jest takie samo. Mamy fotografa, mamy jego świadome kadrowanie, mamy jego zaangażowanie, mamy opowieść.
I tego się trzymajmy!
Dobrze napisane. Piękne zdjęcia.
Witaj. Ktoś Ci zarzuca, że fotografowanie ptaków nic nie wnosi a to chyba chodzi o to żeby czerpać z tego przyjemność. Pozdrawiam
Chciałem skomentować wpis: ,,Fotograf to cham” – ktoś jeszcze czyta i nawet by skomentował, gdyby mógł ;-)
Ale ja właśnie dlatego wyłączyłem komentowanie Tomek. Aby uniknać oskarżeń, personalnych wycieczek itd.
Chcialbym jedynie uświadomić, jak bardzo mozemy byc uciàżliwi dla innych.