Czasami fotograf popada w szarość. Kolor przestaje być atrakcyjny i wręcz rani oczy. Wtedy przychodzi człowiekowi z pomocą szarość. Podobno ludzie śnią w czarno-bieli, tylko sobie tego nie umieją po obudzeniu przypomnieć i ich mózg post factum interpretuje sen na kolorowo, wtórnie niejako. Ciekawe.
W każdym razie, gdy nasycenie kolorami wokół nas, pragniemy trochę odpocząć i nasz fotograficzny wzrok skupić na formie, kształcie, liniach, plamach, to najlepiej włączyć sobie tryb BW. I ja tak mam teraz. Potrzebuje trochę ciszy i spokoju, trochę oddechu od szumu wokół i nawet nie przełączam aparatu na kolor na razie. Wszystko widzę i odczuwam desaturowane i szaro-szare. A czy istnieje lepsze miejsce do takiej burej fotografii niż Żuławy Wiślane wczesną zimą? Gdy jeszcze śnieg nie przykryje pól i grobli? Nie ma! :)