Szkoda, że te zimy takie nijakie się zrobiły. Lubię, gdy rękawiczki stają się najlepszym testerem ergonomii współczesnych aparatów i bezwzględnie rozprawiają się z tymi małymi guziczkami, które producenci sprzętu uwielbiają dodawać w ilościach astronomicznych wokół całego korpusu aparatu. Spróbujcie nacisnąć je przy minus 15 stopniach w grubych goretexowych rękawicach…
Tym milej pracuje się aparatem, który pozbawiony jest zbędnych guziczków i przycisków. Jest manualny obiektyw, jest wizjer dalmierzowy, jest pokrętło czasu i… wystarczy. Leica M240 i Summicron 50/2. Nic więcej nie potrzeba. A bateria do tego aparatu, nawet przy takim mrozie przetrzyma każdą konkurencje.