W pamięci zapadał mi niesamowita scena, w której Edwin Land chodzi po całkowicie pustej hali produkcyjnej ubrany w prochowiec i mówi o tym, czym będzie fotografia. W pewnym momencie wyciąga z wewnętrznej kieszeni płaszcza portfel, jeden z tych większych (rozmiar współczesnego iPhone 8 Plus), które nosili dystyngowani panowie w latach 70 XX wieku i mówi do kamery z pełnym przekonaniem:Czy Land zdawał sobie sprawę, że był wizjonerem? Czy przypuszczał, że stanie się wzorem dla kolejnego wizjonera Steve Jobs’a, a wszystkie jego wyobrażenia o fotografii, która towarzyszy nam cały dzień bez potrzeby żadnych wielkich urządzeń ziszczą się tak szybko?
Przytoczony film powstał w roku 1970, a powyższa scena nakręcona była w jeszcze pustej fabryce Polaroid w Norwood. Ten fragment filmu został wykorzystany przez twórców pokazywanego w ramach Docs Against Gravity w Gdyni filmu “Polaroid. Błyskawiczne spełnienie marzeń”. Miałem okazje oglądnąć ten film i przyznam się Wam, że tkwi on we mnie od kilku dni.Fotografia Polaroid jest ewenementem, której fenomenu nie udało się prawie nikomu odtworzyć. Twórcy znanego projektu Impossible Project, którzy przejęli fabryki po bankructwie Polaroida wiele lat starali się odtworzyć receptury zastosowane przez Landa i ja nadal mam wrażenie, że nie udało im się to do końca. Film, utrzymany w psychodelicznej atmosferze, dość pasującej do chemicznego polaroida, wprowadza nas w świat technologii – nauki ścisłej z jednej strony a artystyczną filozofią stosowania polaroida w procesie twórczym z drugiej strony. Mamy głównego bohatera, inżyniera, poszukiwacza chemicznych reguł – Stephen Herchen, który do dzisiaj pozostaje szefem technologicznym Polaroid ze swoim upartym poszukiwaniem receptur. Po drugiej stronie zaś artystów, dla których wymyślony i stworzony przez Landa proces, a odzyskiwany obecnie przez Stephena jest nośnikiem doznań i kreacji artystycznej. I od razu skojarzyłem sobie ten reżyserski zabieg (reż. Peter van Huystee) z polaroidem. Mamy negatyw i pozytyw. Połączone ze sobą nierozerwalnie na początku, by na końcu stać się całkowicie osobnymi bytami. Technika to negatyw, sztuka to pozytyw.
Film poprowadzony jest tymi dwoma ścieżkami. Przeplatające się wątki kreacji fotograficznej z wątkami kreacji procesu zaplatają się z pomysłem Landa na fotografię nieuwarunkowaną techniką. Fotografię, która da możliwość robienia zdjęć każdemu w każdych warunkach. Czyli dokładnie taką, jaką mamy obecnie.
Trudno przecenić wpływ fotografii natychmiastowej na społeczeństwo. Ona zupełnie zmieniała pojmowanie potrzeby dokumentacji chwil, a jednocześnie cytując Landa: “Camera is a part of the involving of human being”…. to już pęknę, ale na koniec dorzuca coś, co rozbija mnie całkowicie: “Fotografia polaroid to doświadczenie czasu”.
Z kolei Stephen prowadzi nas meandrami skomplikowanych technikaliów i jak sam mówi: Polaroid to jedne z najbardziej skomplikowanych formuł chemicznych w historii inżynierii.
Polecam Wam ten film, jak i kilka innych poświęconych fotografii na tegorocznym 15. Festiwalu Filmowym Docs Against Gravity