Jedni jeżdżą na Grenlandię lub na Biegun Południowy, aby złapać w kadr obrazy unikalne, wyjątkowe. Ja tymczasem uwielbiam odwiedzać stare śmieci. Robię to regularnie i wiecie co… nigdy jeszcze nie udało mi się zrobić takiego samego zdjęcia. To pogoda inna, to stan wody się zmienił, to koloru nabiera innego nasze morze lokalne. Nie ma w tych kadrach efektu wow. Nie ma w nich przecudownych kolorów towarzyszących innym szerokościom geograficznym.
A jednak uwielbiam te miejsca. Uwielbiam ich zmienność i wyzwanie poszukiwania nowego spojrzenia. Nowego odkrycia czegoś już raz odkrytego. Trochę jak z ludźmi. Niby znamy starych znajomych, a jednak zaskakują. Niby są stale tacy sami, a jakże potrafią być inni.Śniegowe czapy już nie istnieją. Trwały przyklejone do swoich nosicieli jeszcze kilka dni temu. Dzisiaj nie został po nich ślad. I znowu mamy zmianę, bo przecież w przyrodzie nic nie trwa wiecznie. Następuje cyklicznie, ale nie jest trwałe. Z jednej strony to jak rzucanie kostką do gry. Raz wypadnie ci szóstka, a raz stale jedynka. Fotografia pejzażowa jest trochę taką losowa grą, w której tylko czasami jesteś wygranym.Canon 6D, 24-70/4IS, Lee, Hitech