fotopropaganda blog o dobrej fotografii

Element ożywiony

Dobry kolega zwrócił mi dzisiaj subtelnie uwagę, że ostatnio na moim blogu brakuje trochę elementów ożywionych. Mówiąc wprost – nie pokazuje lub nie fotografuje wcale ludzi. I ów kolega ma rację. Sami jednak wiecie, że każdym fotografem targają co jakiś czas nastroje na fotografię. Jestem pewnie teraz w okresie “nieożywionym” i przyznam Wam, że bardzo mi z tym dobrze. Pomimo drobnych doświadczeń z fotografią ludzi, obecnie utraciłem większe zainteresowanie człowiekiem. Czy to wynika wyłącznie z trwającej od ponad roku  niewiary w istotę ludzką – społeczną – jaką mi przyszło obserwować w naszym kraju, czy tylko jest to efekt wichrów estetyki wewnętrznej – nie wiem. Koniec końców, nie fotografuje ludzi. Świadomie.

Pomyślałem jednak podczas ostatniego wypadu w znajome tereny, że łut szczęścia każdemu fotografowi się przyda. Gdy już masz bowiem założony na obiektywie zestaw filtrów połówkowych i szukasz kolejnych schematów z rozpuszczoną w czasie wodą, w kadr wchodzą Ci takie piękne typy jak ten wędkarz spotkany nad Zatoką. Nie pozostaje nic innego, jak zmienić literkę B na pokrętle na M i balansując filtrem w jednej ręce, drugą cisnę migawkę gasząc ciężkie chmury nad głową poławiacza stworzeń morskich.Nie jestem do końca pewien, czy takich ludzi miał na myśli mój imiennik, ale nie chcąc pozostawić go w niedosycie przewaliłem zasoby dyskowe z ostatnich miesięcy i nie znalazłem niczego więcej. Jakby ludzie nie istnieli.

To chyba związane jest z niechęcią do ludzi jakiej doświadczam. Nie tylko w sensie, o którym pisałem wyżej, ale ogólnie. Nie szukam kontaktu z przedstawicielami swojego gatunku. Zbędny mi on jest. Drażnią mnie puste, czcze gadaniny na rogu, w korytarzu, na klatce. Przejdzie mi i to jest pewne. I powiem Wam, fotografia jest bardzo wdzięcznym obiektem do wyżalania się. Znosi cierpliwie nasze humory, a nawet sama pozwala się wykorzystywać do tych wszystkich celów, które mają uspokoić nasze nerwy. Taki lek. Zamiast lać żonę, idź zrób zdjęcie :)

Jedni chodzą na ryby, inni kupują warzywa co tydzień na rynku, a niektórzy łapią za aparat i szukają kadru tam gdzie go zazwyczaj nie ma :) Ale jedno jest pewne…

…gdyby nie te zamienniki i uspokajacze nerwów, homo sapiens by wyginął już dawno. Pozabijalibyśmy się.

Moc destrukcji, którą upuszczamy z siebie w kierunku naszych pasji, jak upuszczano złą krew w XIX wieku, ratuje cywilizację. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Czy to fotografując wodę, czy człowieka ten jeden krótki dźwięk wyzwalania migawki, to spełnienie po naciśnięciu spustu wyzwala nas. Mnie też. Naprawdę odpoczywam dając ujście swojej pasji. Nawet jeśli po drugiej stronie jest człowiek tak daleko.

Na koniec wypada zakrzyknąć:

Fotografio! Ratuj nas.

fotopropaganda blog o dobrej fotografii