Westworld. Hości. Świat, którego nie ma, a jednak stał się na tyle realny, że nierealne osoby odnajdują swoją realność. Co roku Toruń gości nas u siebie. Jest on w pędzącym całym roku równie nierealny jak Westworld dla bohaterów tam przyjeżdżających przeżyć przygodę życia. Te kilka dni zawsze wybudza człowieka z letargu codzienności. Jakby się bowiem nie starać, zanurzamy się w reguły i powtarzalność rytuałów dni, tygodni, miesięcy.
Warto więc czasami odkryć i wyjechać do takiego Westworldu. Gdzieś w bezmyślenie. Reset świadomości i twardego dysku. Dziękuję moim fotograficznym hostom, dzięki nim zawsze odkrywam nowe scenariusze w Toruniu. Tym razem – przedświt. Ten moment, gdy słońce jedynie ślizga się jeszcze między budynkami i oblizuje aluminiowe rynny murów. Niezgaszone sztuczne słońca wiszące nad klatkami zapraszają spóźnialskich, aby łatwiej odnaleźli drogę z piątkowo-sobotniej imprezy. I tylko stali bywalcy ulic błyszczą odbijając resztki zapachu nocy. Przedświt w Toruniu jest piękny.
Choć nie rozumiem wszystkich słów użytych w tekście to fotografie, wydaje mi się, że pozytywnie i jasno do mnie przemawiają. ;)
Gregorius Thoruniensis